A A+ A++

Po fali oburzenia, jaka zalała internet w związku z aukcją wojennych „pamiątek”, zorganizowaną przez Karolinę Bacę-Pogorzelską, dziennikarka zabrała głos. Wydała oświadczenie, w którym tłumaczy, że „wbrew sugestiom”, żaden z przedmiotów wystawionych na sprzedaż nie pochodzi z szabrowania zwłok rosyjskich żołnierzy. Zareagowali nieprzekonani tłumaczeniem internauci. Na kontrowersyjną licytację zareagowały też rosyjskie media.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczna aukcja w sieci! Polska dziennikarka wystawiła na sprzedaż przedmioty zagrabione martwym, rosyjskim żołnierzom

Wśród wystawionych na sprzedaż przedmiotów były m.in. nieśmiertelniki, zegarek czy elementy odzieży.

W nawiązaniu do dyskusji dotyczącej licytacji rosyjskich trofeów wojennych oświadczam, iż żaden z przedmiotów, wbrew sugestiom pojawiającym się w Internecie, NIE ZOSTAŁ zabrany z martwego żołnierza. Wszystkie rzeczy zostały znalezione w okopie, który Rosjanie porzucili wraz ze swoim wyposażeniem uciekając przed Ukraińcami. Nie jest więc prawdą, że „są zdarte z trupa”, ponieważ nie zostały zabrane żadnemu nieboszczykowi.

— czytamy w oświadczeniu.

Rzeczy porzucone w okopach w trakcie ucieczki przez rosyjskich żołnierzy zostały mi następnie przekazane przez ukraińskich żołnierzy. Tym samym, rzeczy, które stały się niczyje, mogły wspomóc finansowanie wsparcia dla walczących Ukraińców. Nie ma więc mowy o łamaniu Konwencji Genewskiej, co zostało zasugerowane w sieci. Wszystkie środki z licytacji miały na celu sfinansowanie zakupu kolejnych samochodów, jakie wspierają walkę Ukraińców z rosyjskim agresorem.

— napisała Karolina Baca-Pogorzelska.

Internauci mają wątpliwości

Jednak tłumaczeniom dziennikarki nie dowierzają niektórzy internauci.

Pani Karolino. Wystarczy po prostu napisać przepraszam, zamiast iść w zaparte. Chce nam Pani powiedzieć, że zdejmowali nawet nieśmiertelniki kiedy uciekali? Trochę taktu i szacunku do odbiorców

— czytamy we wpisie użytkownika „LukaBlack”.

Jako historyk potwierdzam. Pierwsze co żołnierze robią na wojnach to zdejmują nieśmiertelniki spod munduru i kamizelki, następnie zegarki. Potem wyciągają portfele i telefony, a dopiero potem zaczynają uciekać.

— napisał „Nevon”.

Nieśmiertelniki kojarzą się z martwymi. Zegarek “Orczy” też. Ci, którzy je kupują spełniają bardzo specyficzne potrzeby. Przykro mi, ale sprzedaż tych rzeczy to coś, czego osobiście nie mogę zaakceptować. To zbliża do poziomu złodziei bidetów.

— to wpis użytkownika „Bodicea”.

Nadal to jest kradzież. Wie Pani o tym?

— napisał użytkownik o nicku „Śpiący Królewicz”

Nawet, jeżeli tłumaczenie Bacy-Pogorzelskiej jest zgodne z prawdą, to nadal trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy rzeczy osobiste pozostawione przez żołnierzy faktycznie są „niczyje” i powinno się je sprzedawać, nawet w szczytnym celu.

W rosyjskiej propagandzie

Dodatkowo kontrowersyjna aukcja dała paliwo rosyjskiej propagandzie. O działalności polskiej dziennikarki, bynajmniej nie w superlatywach, napisały rosyjskie media. Artykuły na ten temat można znaleźć w „Moskiewskim Komsomolcu” i „Aktualnościach Kurska”.

Moskiewski Komsomolec / autor: screenshot
Moskiewski Komsomolec / autor: screenshot

x.com/jw

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKrzysztof Zalewski idzie w ślady znanego ojca. Teraz tylko czekać na premierę
Następny artykułWojna na Ukrainie. Scholz proponuje rozmowy z Rosją, Kreml odpowiada