Jakiś czas temu pojawiały się informacje, że nowy amerykański bombowiec strategiczny B-21 Raider może wykonać pierwszy lot już w grudniu 2021 roku. Jak się okazało, był to wariant najbardziej optymistyczny. Teraz sama prezentacja prototypu jest zaplanowana na początek roku 2022. Klika miesięcy później Raider ma się wznieść w powietrze.
Egzemplarz przeznaczony do dziewiczego lotu jest już budowany, podobnie jak drugi – przeznaczony wyłącznie do prób naziemnych. Mimo pandemii COVID-19 program jest realizowany zgodnie z planem i jak powiedział dyrektor Rapid Capabilities Office, Randall Walden, pierwszy Raider naprawdę zaczyna wyglądać już jak bombowiec.
Pierwszy lot będzie krótki, Raider zostanie przebazowany z fabryki Northropa Grummana w Palmdale w Kalifornii do odleglej o niecałe sześćdziesiąt kilometrów bazy sił powietrznych Edwards. Tam samolot zostanie przejęty przez 420. Eskadrę Doświadczalną (420th Flight Test Squadron), która poprowadzi cykl prób w locie. Ale zanim to nastąpi, jeszcze przed pierwszym lotem muszą być wykonane próby naziemne – silników, kołowania i instalacji pokładowych.
Walden ujawnił, że dzięki zdobytemu doświadczeniu, budowa drugiego prototypu – przeznaczonego do naziemnych prób wytrzymałościowych – idzie znacznie sprawniej niż montaż pierwszego egzemplarza. Postępy przy produkcji obu samolotów pozwoliły już wygospodarować miejsce na budowę kolejnych, ale nie ujawniono, czy produkcja trzeciej maszyny także już się rozpoczęła. Wiadomo jedynie, że powstaną więcej niż dwa prototypy, ale ile dokładnie, nie ujawniono. Kontrakt obejmuje dostawę dwudziestu jeden bombowców w pięciu seriach.
Wiadomo za to, że po zakończeniu prób prototypy zostaną przebudowane do konfiguracji liniowej i będą pełniły normalną służbę. Kiedy to się stanie, również nie wiadomo, bo cykl testów musi być przeprowadzony bardzo dokładnie, gdyż samolot od początku będzie przystosowany do przenoszenia broni jądrowej.
– Budujemy samolot, który będzie miał zasięg, udźwig i zdolność przenikania obrony niezbędne na zaawansowanym polu walki bez posiadania przewagi w powietrzu – powiedział Walden. – Naszym zadaniem jest sprawić, aby każdy cel na świecie, niezależnie od tego, jak silnie jest broniony, był zagrożony atakiem. Samolot musi pozostać efektywny przez bardzo długi czas, nawet jeśli będą się pojawiały nowe zagrożenia, a jego otwarta architektura będzie pozwalała na częste i łatwe modernizacje, prawie na zasadzie plug-and-play.
Ponieważ de facto nie będzie egzemplarza próbnego B-21, wszystkie systemy na nim zamontowane powinny od razu działać. Dlatego większość awioniki zostanie przetestowana wcześniej w latającym laboratorium zbudowanym na bazie odrzutowca biznesowego. Inżynierowie zbadają, czy wszystkie sensory i pozostała elektronika należycie ze sobą współpracują i czy na przykład się wzajemnie nie zakłócają. Dodatkowo takie rozwiązanie pozwala na łatwiejsze wprowadzanie zmian w konfiguracji, niż gdyby trzeba je było wprowadzać bezpośrednio w bombowcu.
– Gdy przyjdzie czas uruchomienia wszystkich systemów na prawdziwym prototypie B-21, nasz zespół będzie miał już dużo doświadczenia w ich obsłudze – kontynuował Walden. – Postrzegamy B-21 jako program produkcyjny, a nie doświadczalny. W każdym możliwym miejscu do produkcji prototypów są wykorzystywane docelowe maszyny i narzędzia, na przykład roboty.
– Siły powietrze nie dostaną samolotu eksperymentalnego – potwierdzał w styczniu były już szef zamówień US Air Force Will Roper. – B-21 został zaprojektowany pod innowacyjne metody produkcji oraz dla łatwej obsługi i utrzymania. To kwestie, którym poświęcam najwięcej uwagi. Pierwszy lot nie będzie miał tylko udowodnić, że samolot potrafi latać. Przejście od produkcji prototypów do seryjnej powinno być bardzo szybkie, jednak restrykcyjne wymagania dotyczące broni jądrowej powodują, że program nie będzie realizowany tak szybko, jak by mógł. Postaramy się przyspieszyć program certyfikacji jądrowej, ale dopóki nie dojdzie do zademonstrowania gotowego samolotu, nie możemy narazić narodowego odstraszania jądrowego na używanie prototypu.
Pandemia COVID-19 stanowi dla programu wyzwanie, ale Northrop daje sobie radę. Kluczowe było zmienienie i bieżące zarządzanie harmonogramem dostaw poszczególnych komponentów do fabryki Palmdale, tak aby uwzględniać zmieniające się ciągle stanowe i lokalne obostrzenia w przemieszczaniu się. Z drugiej strony pandemia dała też przynajmniej jedną okazję do przyspieszenia prac. Z powodu ograniczenia zamówień na pasażerskie Boeingi 737 producent kadłubów, spółka Spirit AeroSystems, miała dużo wolnych zasobów i wielu jej pracowników zostało wykorzystanych przy produkcji B-21.
– Wiedzieliśmy, że dodatkowi ludzie, którzy w przeciwnym razie byliby na postojowym, na pewno nam pomogą – tłumaczył Walden. – Połączenie dodatkowych maszyn, finansowania i pracowników bardzo usprawniło linię produkcyjną B-21. Podjęliśmy też inne środki podnoszące efektywność, ale żaden nie dał tak ogromnych korzyści, jak ten ze Spirit. Ogólnie rzecz biorąc skompensowaliśmy już wszystkie opóźnienia związane z pandemią i nie stanowi ona większego zagrożenia dla terminu pierwszego lotu.
Przy projektowaniu B-21 wykorzystano na szeroką skalę technikę cyfrową, ale jeszcze nie na takim poziomie, jak w lansowanej przez siły powietrzne inżynierii cyfrowej. Mimo to wiele elementów i rozwiązań jest już symulowanych, zanim zostaną wykonane w metalu. Bardziej zaawansowane metody mogą być dodawane w kolejnych etapach, ale tylko jeśli rzeczywiście przyczynią się do oszczędności czy usprawnień.
Na tej samej zasadzie modna dzisiaj sztuczna inteligencja nie znajduje się wśród cech B-21, ale może być dodana w przyszłości. W 2015 roku poddano, że Raider powstanie jako samolot opcjonalnie bezpilotowy.
– Zastanawiamy się, jak można by zastosować w nim sztuczną inteligencję, ale trzeba też rozumieć, o czym się mówi – tłumaczy Walden. – Terminy „sztuczna inteligencja” i „uczenie maszynowe” są dzisiaj stosowane bardzo dowolnie. Nie koncentrujemy się na tym, żeby dodać sztuczną inteligencję dla samego faktu. Piszemy pewne algorytmy i może będziemy mogli je dodać, jeśli nie będzie to zbyt kosztowne i nie wpłynie na harmonogram.
USAF ocenia swoje potrzeby na 220 bombowców strategicznych. W tej chwili w służbie pozostaje siedemdziesiąt sześć B-52H, a wraz z wejściem do służby B-21 mają być wycofane Lancery i Spirity. W 2018 roku ogłoszono, że B-21 będą stacjonowały w bazach Ellsworth, Dyess i Whiteman, gdzie obecnie stacjonują B-1B i B-2A.
Celem pozostaje wyprodukowanie przynajmniej stu B-21, ale może ich być więcej. Możliwe jednak, iż flota bombowców załogowych zostanie uzupełniona pewną liczbą tanich, możliwych do utracenia (attritable) samolotów bezzałogowych dalekiego zasięgu. Taką sugestię wyraził w 2020 roku dowódca Global Strike Command, generał Timothy M. Ray.
Budowa zaplecza dla nowych samolotów ma kosztować około miliarda dolarów w ciągu kilku lat. Według zapowiedzi B-21 powinny zacząć wchodzić do linii w połowie lat dwudziestych, chociaż pojawiają się informacje, że bardziej będą to lata 2027–2028.
Randall Walden jest zwolennikiem zasady 80%, oznaczającej system spełniający większość wymogów zamawiającego bez ponoszenia ogromnych wydatków koniecznych do uzyskania pozostałych zdolności, które będą miały marginalny wpływ na całość.
– Celem programu B-21 nie jest zbudowanie idealnego samolotu – powiedział Walden. – Został zaprojektowany pod kolejne modernizacje wraz ze zmianą zagrożeń. Chcąc osiągnąć ideał, nigdy nie dojdzie się do produkcji seryjnej. Uważam, że osiągniemy znacznie więcej niż 80% wymagań. Nawet te 80% możliwości nowego samolotu to jednak znacznie lepiej niż 100% starszych samolotów, które w ogóle nie mogłyby wykonać tych zadań. W tej chwili B-21 jest w 100% taki, jaki chcemy, żeby był.
Zobacz też: Wietnamskie MiG-i-21 mogą stać się dronami
(airforcemag.com)
Northrop Grumman
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS