A A+ A++

Jakub Cieślik i Kamil Cierpioł, architekci, którzy przygotowali koncepcję rewitalizacji głównego placu Częstochowy, w rozmowie z “Wyborczą” bronią swojej koncepcji i odnoszą się do kontrowersji wokół ich pracy. Tłumaczą, po co są stalowe drzewa i w jaki sposób chcą ściągnąć ludzi na “Biegana”.

Michał Hyra: Zaczęło się to tego, że urząd miasta się zwrócił się do panów o opracowanie koncepcji nowego pl. Biegańskiego, czy też sami zgłosiliście się z pomysłem?

Jakub Cieślik: Był przetarg na wykonanie koncepcji, w którym startowały trzy biura. Nasza oferta okazała się najbardziej atrakcyjna i tak temat trafił w nasze ręce.

W przetargu startowaliście z pobudek biznesowych, czy dlatego, że jesteście częstochowianami i ten plac jest dla was ważny?

J.C.: Zdecydowanie dlatego, że jesteśmy częstochowianami i to mocno związanymi z miastem. Często bywamy na placu Biegańskiego, jesteśmy naocznymi świadkami tego, co się na nim dzieje przy okazji różnych wydarzeń. Dlatego początkowo zakładaliśmy, że koncepcja będzie gotowa w przeciągu trzech miesięcy. Ale już po rozpoczęciu pracy wiedzieliśmy, że to będzie dłuższy czas, bo chcieliśmy zobaczyć i przeanalizować, jak ta przestrzeń funkcjonuje przez cały rok. Na początku byliśmy zwolennikami konkursów architektonicznych, ale wydaje nam się, że trudno byłoby w tym przypadku zrobić projekt komuś, kto nie jest stąd.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczystość nadania sztandaru i święto patronki szkoły
Następny artykuł“Echo Podhala” poszukuje Instrumentalistów