A A+ A++

„Piszę do Was z autobusu linii 523, numer boczny 7711. Wsiadłam po godzinie 17:00 na przystanku Saska w kierunku Ronda Wiatraczna. Weszłam, drzwi się zamknęły, a ja i reszta pasażerów płacących za bilet znaleźliśmy się w pułapce.” – pisze Pani Aneta do redakcji Warszawy w Pigułce.

Fot. Warszawa w Pigułce

„Mężczyzna oddychał, najzwyczajniej w świecie spał rozkładając się niczym król na czterech siedzeniach. Wokół niego unosił się niemożliwy do wytrzymania odór. Płacę za bilety, pracuję i używam komunikacji zbiorowej, zbając w tej sposób o śr9dowisko, ale takie sytuacje skutecznie zachęcają do powrotu do własnych 4 kółek. Oczyma wyobrażni dzidzę nieświadomych pasażerów, którzy usiądą na tych siedzeniach w czystych ubraniach. Autobus miejski to nie noclegownia. Jak długo będziemy jeszcze narażeni na takie przykre niespodzianki.”–  pisze Pani Aneta.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„7 pytań o 7:07”. Akcja ratunkowa w kopalni Pniówek tematem rozmowy
Następny artykułGen. Różański: To nie jest wojna między Ukrainą a Rosją, ale między Zachodem i Wschodem