Przed godziną z okładem Polka wycięła znajdującą się w rankingu 30 pozycji wyżej Rosjankę. Kontaveit, którą Magda pokonała w rundzie II, była rozstawiona jeszcze wyżej. Na inaugurację rywalką była Sherif, która też zakotwiczyła w WTA w czołowej 50-tce.
Jednym słowem jak w tytule! To jest najlepszy turniej wielkoszlemowy naszej rakiety nr 2 w życiu. A parę sezonów w cyrku ma już w końcu Polka za sobą. Dopiero dzisiaj jednak osiągnęła IV rundę Wielkiego Szlema.
W meczu 1/8 z Garcią faworytką z pewnością nie będzie. Ale nie była nią również w meczach z Estonką i Rosjanką. A tym bardziej rok temu w wygranym w Paryżu meczu z Jabeur. Magda umie grać z tymi z wysokiej półki. Przypomnę, że jest jedyną Polką, która ma na rozkładzie Ash Barty. Też w Wielkim Szlemie, zresztą. Okoliczności ciut kontrowersyjne, ale ja do końca nie jestem przekonany, że Australijka przegrała wtedy tylko z powodu kontuzji. Moim zdaniem i z sobą, i z Magdą, i na koniec rzeczywiście z kontuzją.
W każdym razie od dawna już nie było tak, że troje Polaków grało w czwartej rundzie jednego z czterech najważniejszych turniejów roku. Ostatni raz, przy czym nie wiem czy też nie pierwszy, to był chyba, niech mnie ktoś poprawi, Wimbledon 2013.
Jutro walczą Iga z Hurkaczem. Oboje zagrają na Rod Laver Arena. Najpierw, o 2.30, ona. Zaraz po niej on. Oboje ze znacznie niżej rozstawionymi przeciwnikami. Hurkacz jest nieprzewidywalny niczym… Ostapienko, więc nie wiadomo co się stanie. Polskie stajnie bukmacherskie stawiają twardo i zgodnie na Amerykanina. Nie wiem skąd ta pewność. I na jakiej podstawie? Wygrana Hurkacza do ruiny ich nie doprowadzi, za niski kurs jest, ale trzeba by było tak zagrać, panie Hurkacz, żeby im w pięty poszło. W końcu to Polak jest kilkanaście pozycji wyżej w drabince i to on wygrał ich jedyny bezpośredni pojedynek.
Świątek jest oczywiście faworytką spotkania z Rybakiną, ale do tej pory spotkały się tylko dwa razy i jest 1:1. Ostatnie spotkanie, ledwie miesiąc temu, tyle że w pokazówce, wygrała jednak dość przekonywująco Rosjanka. Przepraszam. Kazaszka. Zasadniczo to już nie wiem kto. Od bukmacherów Iga dostaje przed meczem 80% szans na wygraną. No to nie wypada nic innego jak im wierzyć, nie?
Nastawiłem budzik na 1.55, bo przecież dochodzi jutro jeszcze trzecie Sapporo. Konkurs, znaczy. To by było, jakby tak jednej nocy, godzina po godzinie, trzy wieści wstrząsnęły sportową Polską. Najpierw ta najbardziej spodziewana, że Iga jest w ćwierćfinale. Potem, że po kilku nieudanych przymiarkach z rzędui dobieraniu się do tego jak wilk do jeża, Dawid Kubacki w końcu ubrał się w pucharowe zwycięstwo. I że na podium nie słucha hymnu sam, ale w towarzystwie Stocha, który po raz równo 20. w karierze załapał się na drugi stopień pudła. No i na koniec, że Korda zszedł właśnie z płaczem z kortu do szatni. Nie żeby z powodu kontuzji, tylko po tym jak Hurkacz zaaplikował mu rower. Trzykołowy:).
Ponieważ mój optymizm przeradza się w nieco więcej, to kończę. Miłej i emocjonalnej nocy!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS