A A+ A++

Międzynarodowa Federacja Samochodowa ma pewność, że technologia Attack Charge działa poprawnie i jest gotowa do testów. Ładowanie bolidów Formuły E pierwotnie miało zadebiutować w 2022 roku, w raz z debiutem samochodów trzeciej generacji.

W założeniu, podczas 30-sekundowego pit stopu, akumulator bolidu miał zostać naładowany w dziesięciu procentach. Ostatecznie technologia nie weszła w życie i przez kolejne dwa lata była poddawana licznym próbom, lecz jeszcze nigdy w trakcie wyścigu.

– Wprowadzenie tej technologii wiązało się z dużymi wyzwaniami; przesuwamy granice nie tylko w kwestii ładowarek, ale także baterii – powiedział w rozmowie z Motorsport.com Pablo Martino, odpowiedzialny w FIA za mistrzostwa Formuły E.

– Przez całe tegoroczne lato producenci mieli dostęp do tej technologii, więc testowali ją w praktyce. Przeprowadzili znaczną liczbę ładowań. Technologia jest gotowa, działa. Do dopracowania pozostało tylko kilka kwestii operacyjnych ale nie mają one związku z aspektami technicznymi. Jeśli chodzi o działanie systemu, to można powiedzieć, że ta część jest już na ostatnim etapie zatwierdzania.

– Trzeba również zrozumieć, jak szybkie ładowanie wpłynie na przebieg wyścigu – powiedział. – To coś, co musimy uchwycić i dokładnie przeanalizować. Nawet jeśli technologia jest gotowa, musimy wiedzieć, co wydarzy się podczas wyścigów. To również zostanie uwzględnione przy podejmowaniu ostatecznej decyzji.

Przedsezonowe testy rozpoczną się czwartego listopada, dokładnie miesiąc przed inauguracją sezonu i zostaną rozłożone na cztery dni. Wszystkie sesje odbędą się na torze Circuit Ricardo Tormo w Walencji.

– Z operacyjnego punktu widzenia jesteśmy już bardzo blisko – mówił główny inżynier McLarena, Albert Lau. – Ale moim zdaniem nie przeprowadziliśmy jeszcze wystarczającej liczby szybkich ładowań, abyśmy mogli z czystym sumieniem powiedzieć, że wszystko działa bez zarzutu.

– Mówimy tu o jednym szybkim ładowaniu na wyścig, na każdy samochód, a jeśli to wszystko zsumować, potrzeba setek takich ładowań, zanim będzie można rozpocząć sezon. Nie jedzie się na Le Mans, żeby zrobić 24-godzinny test. Wcześniej przeprowadza się próby o łącznej długości 36 godzin i tutaj jest podobnie.

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNBA: Grał w Polsce, teraz podpisał umowę w NBA
Następny artykułNajdłużej pracująca pielęgniarka prawdopodobnie pracuje w słupskim szpitalu