Gra Atomic Heart zapowiedziana została późną wiosną 2018 r. Od samego początku tzw. hype na grę był wręcz nieziemski, ponieważ zanosiło się na miks Bioshocka oraz Fallouta, a wszystko to miało zostać przyprawione sowieckimi sterydami. Historia przedstawiona w Atomic Heart dzieje się wszak w alternatywnej przeszłości i przedstawia wizję utopijnego ZSRR z 1995 roku. W trzy lata później na arenie międzynarodowej (w naszej rzeczywistości, nie w grze) wydarzyło się jednak to, co się wydarzyło i Atomic Heart, będące nomen omen produkcją rosyjskiego studia Mundfish, stało się ofiarą antyrosyjskiej nagonki. Była ona na tyle mocno zakrojona, że głos zabrali sami twórcy, deklarując, iż Mundfish jest studiem złożonym z deweloperów o nastawieniu pro-pokojowym i odcina się od wszelkiej polityki czy religii. Ba, w pierwszych 15 minutach gry główny bohater wypowiada nawet słowa “precz z polityką”, a twórca soundtracku zadeklarował, iż przekaże swoje zarobki na rzecz Ukrainy.
Autor: Ewelina Stój
Atomic Heart w produkcji (począwszy od 2017 roku) było przez pięć lat. Co więcej, tytuł jest debiutanckim projektem studia Mundfish, więc tym bardziej czapki z głów, że deweloperom udało się dostarczyć tak niesamowicie udaną grę, zwłaszcza gdy zerkniemy wstecz na większość tytułów AAA ostatnich kilkunastu miesięcy (trywialne, wręcz żadne fabuły, nijacy protagoniści, powtarzalne poziomy – generalnie zero oryginalności). Nie twierdzę, że Atomic Heart to arcydzieło, jednak jest to zdecydowanie najlepsza (moim zdaniem) gra na PC ostatnich miesięcy. Opinię tę będę argumentować oczywiście na kolejnych stronach.
“To, czego możesz spodziewać się na pewno, to to, że nigdy nie będziesz wiedział, czego się spodziewać” – między innymi tymi słowami deweloperzy z Mundfish opisują swoją grę pt. Atomic Heart. I rzeczywiście – Atomic Heart to gra pełna dziwactw, szaleństw, osobliwości i zaskoczeń. Jeśli jesteście ciekawi jakich dokładnie, to zapraszam do zapoznania się z niniejszą recenzją.
Zanim jednak przejdziemy do konkretów, poruszmy jeszcze na szybko kwestie techniczne, abyście mieli wstępne pojęcie o tym, jak Atomic Heart w ogóle działa. Otóż optymalizacja stoi tu na wysokim poziomie. Grając w rozdzielczości 2560 x 1440 px i korzystając z najwyższych ustawień graficznych (bez DLSSów i innych ulepszeń), karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 2080 sparowana z 32 GB pamięci RAM i procesorem Intel Core i9-9900K generowała w otwartych lokacjach mniej więcej od 60 do 85 kl./s. Klatkaż zależał oczywiście od konkretnego otoczenia, przy czym nie dane mi było uświadczyć żadnych konkretnych spadków, które wpływałyby negatywnie na zabawę. Na szczegóły musicie jeszcze chwilę poczekać, aż na PurePC pojawi się pokaźny test GPU z rąk Sebastiana, a ja tymczasem chciałabym jeszcze pociągnąć temat, który rozpoczęłam we wstępie.
Nie jest niczym nadzwyczajnym, że emocje dotyczące wschodniego konfliktu targają wieloma z nas. I to mocno (być może nawet za mocno, co niekoniecznie dobrze wpływa na zdrowie psychiczne). Dlatego też mam świadomość, że powyższych kilka zdań z pewnością nie złagodzi nastawienia wybranych osób do gry, zresztą nie taki jest mój cel. Proszę jedynie nieśmiało o wstrzymanie się z nic niewnoszącymi, pełnymi nienawiści komentarzami pod adresem redakcji PurePC.pl, ponieważ prócz niniejszej recenzji, o grze Atomic Heart powstanie u nas wkrótce jeszcze kilka obszernych materiałów, w tym testy związane z wydajnością kart graficznych oraz artykuł porównujący wersję gry na PC do wersji na PlayStation 5. A zadzieje się to dlatego, iż jesteśmy portalem technologicznym, a naszej pasji do gier nie ogranicza żaden Mur Berliński czy inna Żelazna Kurtyna. Zwłaszcza, że Atomic Heart okazało się grą nadzwyczaj udaną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS