A A+ A++

23-letni mężczyzna został dwukrotnie ugodzony w klatkę piersiową i brzuch ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Krwawe zajście miało miejsce na Rynku w Staszowie. Ofiara napaści przeszła w szpitalu skomplikowaną operację, obecnie jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Sprawca napaści jest poszukiwany przez policję.

Do krwawo zakończonego zajścia doszło w Wigilię, 24 grudnia 2020 roku, około godziny 3 w nocy. – Policja została powiadomiona, że na Rynku w Staszowie doszło do zajścia, w wyniku którego ranny został młody mężczyzna. Po przybyciu na miejsce patrolu, informacja potwierdziła się. 23-letni mężczyzna z ranami kłutymi został przekazany zespołowi pogotowia ratunkowego i przewieziony do szpitala. Jednocześnie funkcjonariusze rozpoczęli działania mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia – powiedziała „Tygodnikowi Nadwiślańskiemu” młodsza aspirant Joanna Szczepaniak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Staszowie.

Wstępne ustalenia policji pozwoliły na odtworzenie z grubsza przebiegu zdarzeń na staszowskim Rynku. Feralnej nocy spotkało się tam czterech mężczyzn. W pewnym momencie doszło pomiędzy dwoma z nich do scysji, która błyskawicznie przerodziła się w bójkę.

Jeden z uczestników spotkania ugodził 23-latka jakimś ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, w brzuch, potem drugi raz w klatkę piersiową, po czym uciekł – mówi J. Szczepaniak.

Ranny 23-latek trafił do szpitala w poważnym stanie. Jego życie uratowano dzięki przeprowadzonej poważnej, wielogodzinnej operacji. – Obecnie jego stan jest stabilny – zapewnia J. Szczepaniak.

Prowadzącym czynności policjantom udało się wytypować podejrzanego o zranienie 23-latka. Mężczyzna ukrywa się przed organami ścigania i nie został jeszcze zatrzymany. Cały czas trwają pod nadzorem prokuratury czynności operacyjne zmierzające do jego zatrzymania – mówi J. Szczepaniak.

Choć zajście na staszowskim rynku miało miejsce w Wigilię, organy ścigania poinformowały o nim dopiero w poniedziałek, 4 stycznia 2021 roku. – Podyktowane było to dobrem prowadzonego śledztwa i trwających czynności operacyjnych. Ze względu na to, nie informowaliśmy o zdarzeniu. Przestępcy również korzystają z mediów i nie było wskazane, by sprawca mógł zaczerpnąć w ten sposób informacji o postępach śledztwa. Taka była też decyzja prokuratury – wyjaśnia Joanna Szczepaniak.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułE-skierowania obowiązkowe od 8 stycznia. Mają ułatwić rejestrację pacjentów oraz zmniejszyć kolejki
Następny artykułSpłonęła altana na ogródkach działkowych. W środku były zwierzęta