Na rynku windowsowych komputerów pojawił się trzeci gracz dostarczający mobilne procesory i mowa tu oczywiście o Qualcomm i jego nowej serii Snapdragon X. Pierwsze laptopy napędzane przez te SoC trafiły już do sprzedaży, a my mamy okazję przetestować model ASUS Vivobook S15, który reklamowany jest nie tylko jako jeden z pierwszych komputerów z układem Snapdragon X Elite, ale i jeden z pierwszych sprzętów Copilot+ PC, czyli wspierający nową inicjatywę Microsoftu odnoszącą się do maszyn napędzanych jego sztuczną inteligencją. I tu rodzi się pytanie, czy nadeszła długo wyczekiwana rewolucja, czy może z dużej chmury spadł mały deszcz? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka oczywista, więc zapraszamy do lektury całości tekstu, gdzie podzielimy się naszymi spostrzeżeniami.
ASUS Vivobook S15 to 15-calowy laptop z kategorii ultralekkich i smukłych, a co za tym idzie niezwykle mobilnych maszyn.
Zacznijmy od podstaw. ASUS Vivobook S15 to 15-calowy laptop z kategorii ultralekkich i smukłych, a co za tym idzie niezwykle mobilnych maszyn. Tym bardziej że producent chwali się tu nawet 18-godzinnym czasem pracy na baterii. Notebook wyposażono w panel OLED 3K, a sercem urządzenia jest wspomniany układ Snapdragon X Elite ze zintegrowaną grafiką Adreno, znaną ze Snapdragonów wykorzystywanych w smartfonach i NPU o mocy obliczeniowej 45 TOPS. Pod maską kryją się 32 GB pamięci RAM typu LPDDR5X oraz szybki dysk SSD o pojemności 1 TB. Jest to laptop skierowany przede wszystkim do osób szukających czegoś do codziennego użytkowania, multimediów i mniej obciążającej pracy. Aczkolwiek Microsoft i Qualcomm chwalili się przed premierą możliwościami, jakie zapewnia AI także w profesjonalnych aplikacjach. Cena Vivobook S15 to 5999 zł, czyli jest taka sama jak za bazową konfigurację tegorocznego Macbooka Air (M3) od Apple, a za podobne pieniądze kupimy też dobrze przez nas oceniony MSI Prestige 16 Evo B1M z Intel Core Ultra 7 155H. Zobaczymy więc, jak nowość ASUSa wypadanie na ich tle.
Specyfikacja ASUS Vivobook S15 | |
---|---|
Ekran | 15,6″ 2880 x 1620 pikseli 120 Hz OLED |
Procesor | Snapdragon X Elite (X1E-78-100) |
Pamięć RAM | 32 LPDDR5X |
Grafika | Adreno X1 |
Nośniki | 1 TB SSD M.2 PCIe 4.0 |
Łączność | WiFi- 7, BT v5.4 |
Bateria | 70 Wh |
Wymiary | 35,26 × 22,69 × 1,47 ~ 1.59 cm |
Waga | 1,42 kg |
System | Windows 11 64-bit |
Cena | 5999 zł |
ASUS Vivobook S15 – podzespoły
Procesor
Zaczynamy od procesora, czyli najważniejszego elementu tego laptopa. Warto podkreślić, że Snapdragon X Elite nie bazuje na architekturze x86, jak CPU od Intela czy AMD, ale na technologii ARM, wykorzystywanej głównie w urządzeniach mobilnych, jak smartfony, ale i komputerach Apple Mac (procesory z rodziny M). Mówimy tu więc o gruntownie odmiennej architekturze, co rodzi pewne konsekwencje, o czym później. Snapdragon X Elite produkowany jest w 4 nm i oferuje 12 rdzeni i 12 wątków rozdzielonych pomiędzy trzy klastry i co ciekawe nie ma tu podziału na małe i duże rdzenie jak w smartfonowych Snapdragonach czy ostatnich generacjach Intela. Niestety ASUS Vivobook S15 otrzymał najsłabszą wersję tego układu Qualcomm, czyli X1E-78-100, co oznacza maksymalną częstotliwość taktowania wielowątkowego do 3,4 GHz oraz brak trybu Turbo Boost dla dwóch rdzeni. Dla porównania, najmocniejszy wariant pochwalić może się taktowaniem wielordzeniowym na poziomie 3,8 GHz oraz trybem Turbo osiągającym 4,3 GHz na dwóch rdzeniach. Snapdragon X Elite wyróżnia się pojemnością pamięci cache drugiego poziomu wynoszącą 12 MB na klaster, co łącznie daje 36 MB. Jeśli chodzi o pamięć L3, to otrzymujemy już tylko 6 MB. Procesor obsługuje RAM typu LPDDR5X o prędkości do 8448 MT/s i pojemności kości do 64 GB.
Karta graficzna
Jak już wspominaliśmy, laptop do wyświetlania grafiki wykorzystuje zintegrowany układ Adreno X1. Zastosowany tu wariant Snapdragon X Elite (X1E-78-100) zapewnia iGPU o mocy obliczeniowej tylko 3,8 TFLOPSa, kiedy wydajniejsze wersje zapewniają 4,6 TFLOPSa. Producent podaje, że grafika zawiera do 6 procesorów cieniujących, łączących 1536 jednostek ALU FP32, podzielonych na 6 bloków SP, zdolnych do przetwarzania 96 tekseli na cykl. Te mogą pracować z maksymalną częstotliwością taktowania na poziomie 1,5 GHz. Układ może pochwalić się przetwarzaniem do 72 gigapikseli na sekundę. Adreno X1 obsługuje główne graficzne interfejsy API, w tym DirectX 12.1 (Shader Model 6.7), DirectX 11, Vulkan 1.3 i OpenCL 3.0. Niestety Adreno X1 nie obsługuje DirectX 12.2, więc już na starcie nieco odstaje. Szczegóły techniczne nowych Snapdragonów opisywaliśmy już wielokrotnie na naszym portalu, ale jeśli będzie zapotrzebowanie z Waszej strony, to opracujemy zbiorczy artykuł na temat tych SoC, ich architektury i zastosowanych technologii.
Pamięć RAM
ASUS Vivobook S15 otrzymał 32 GB niskonapięciowej pamięci LPDDR5X o wysokiej częstotliwości taktowania 8448 MT/s oraz bliżej nieokreślonych opóźnieniach (niestety żadne oprogramowanie diagnostycznie nie działało jak należy, o czym za chwilę). Kości oczywiście wlutowane są na stałe, co jest typowe dla modułów LPDDR5X i ogranicza przyszłą modernizację tych podzespołów. Choć trzeba uczciwie przyznać, że 32 GB to wciąż bardzo przyszłościowa pojemność, nawet w obliczu posiłkowania się pamięcią operacyjną przez iGPU.
Pamięć masowa
W przypadku nośnika danych producent zainstalował pojedynczy dysk Micron, który korzysta ze standardu PCIe 4.0, co pokazują testy wydajności w popularnym benchmarku. Nośnik bazuje na 176-warstwowych kościach tego samego producenta i autorskim kontrolerze. Jest to typowy budżetowy dysk, który niestety bazuje na kościach typu QLC. Zastosowany tu model o pojemności 1 TB oferuje sekwencyjny odczyt na poziomie 5000 MB/s i zapis 3600 MB/s. W codziennym użytkowaniu to wystarczające wartości i dysk sprawdzi się nie tylko na potrzeby systemowego dysku i wydajnego magazynu danych, choć raczej nie usatysfakcjonuje profesjonalistów zajmujących się renderowaniem czy obróbką danych w wysokich rozdzielczościach. W razie potrzeby można go jednak podmienić na coś lepszego.
Łączność bezprzewodowa
ASUS Vivobook S15 obsługuje nową generację łączności bezprzewodowej Wi-Fi, czyli Wi-Fi 7, które wprowadza m.in. wsparcie dla kanału o szerokości 320 Hz. Na chwilę obecną należy jednak traktować to bardziej jako przyszłościowe rozwiązanie, bo jeszcze trudno o routery z obsługą tej technologii, a nieliczne dostępne modele są horrendalnie drogie. Jako że nie posiadamy jeszcze takiego routera w redakcji (choć to wkrótce się zmieni), nie byliśmy w stanie sprawdzić realnych możliwości układu Qualcomm FastConnect 7800, ale producent obiecuje prędkości sięgające 5,8 Gb/s na paśmie 6 GHz. Testy w ramach Wi-Fi 6 wypadły bardzo obiecująco, bo prędkości transferów sięgały 1745 Mb/s. Dodatkowo otrzymujemy obsługę Bluetooth 5.4.
ASUS Vivobook S15 – oprogramowanie
Na dysku preinstalowany jest standardowy dla ASUSa pakiet oprogramowania, włącznie z systemem Windows 11 Home. Na szczęście w tym przypadku producent zrezygnował z bloatware’u od firmy McAfee. Najważniejszym programem jest oczywiście MyASUS. Jest to swoiste narzędzie diagnostyczne, centrum aktualizacji sterowników czy wsparcia technicznego. Znajdziemy tu choćby rozwiązanie, które pozwala limitować poziom naładowania baterii do 80% lub 60%, co jest istotne z punktu widzenia jej żywotności. Oczywiście istotnym elementem ASUS Vivobook S15, jako sprzętu klasyfikującego się jako Copilot+ PC, jest integracja sztucznej inteligencji. I tak w systemie otrzymujemy asystenta Copilot, który wciąż nie obsługuje języka polskiego. Do tego mamy takie opcje jak generowanie napisów na żywo podczas rozmów, tworzące swoistą transkrypcję (wyręcza nas z konieczności robienia notatek), efekty Windows Studio (pozwalają stosować filtry dla obrazu z naszej kamerki czy rozmywać tło) czy Paint Cocreator, czyli generator obrazów AI. Jest jeszcze Automatyczna Superrodzielczość, do której wrócimy później. Na razie wygląda to ubogo, bo większość tych funkcji tak naprawdę nie potrzebuje “potężnego” NPU i jedynie Cocreator rzeczywiście zdaje się nieco bardziej korzystać z tej jednostki. To jednak dopiero początek, ale oby Microsoft szybko zaczął działać, bo na starcie zabrakło nawet funkcji Recall. Przypominamy, że według pierwotnych zapowiedzi ta działać ma w tle, wykonując co jakiś czas migawki, które są zrzutami ekranu naszych działań. Dzięki nim możliwe jest później cofnięcie się do wykonanych przez nas czynności, aby wyciągnąć z nich potrzebne informacje. Brzmi jak coś, co może ułatwić pracę, ale zostało opóźnione w związku z obawami o prywatność i nie wiemy, kiedy zostanie ostatecznie wypuszczone.
ASUS stara się dołożyć coś od siebie w kwestii AI i udostępnia choćby aplikację StoryCube do zarządzania naszymi zasobami cyfrowymi. W praktyce ta wykorzystuje sztuczną inteligencję do automatycznego porządkowania naszych zdjęć i filmów. Jest też redukcja szumów AI i funkcje poprawiające bezpieczeństwo, które omówimy przy okazji kamerki.
ASUS Vivobook S15 – budowa zewnętrzna
ASUS Vivobook S15 to naprawdę mobilny laptop. Jego wymiary to 35,26 × 22,69 × 1,47 ~ 1.59 cm, a waga wynosi jedynie 1,42 kg, więc mówimy o bardzo smukłym i lekkim sprzęcie, szczególnie jak na 15-calowy model. Bez problemu można go więc zabrać ze sobą do torby lub plecaka, gdzie nie będzie stanowił dużego obciążenia podczas podróży. Jakość wykonania także stoi na wysokim poziomie, ponieważ obudowa jest w pełni metalowa, co nadaje Vivobook S15 charakter produktu premium. Elementy są bardzo dobrze ze sobą spasowane, widać precyzyjne wykończenia detali (wystarczy spojrzeć na grawerowanie na pokrywie), a konstrukcja jest też całkiem sztywna – zresztą wytrzymałość laptopa niejako poświadcza certyfikat klasy wojskowej MIL-STD 810H. Pochwalić trzeba także praktyczność zastosowanej obudowy, bo jej satynowa w dotyku i lekko chropowata powierzchnia nie zbiera tak ochoczo odcisków palców jak to przeważnie ma miejsce w konkurencyjnych laptopach. Zawiasy również zdają się trwałe, a jednocześnie nie są zbyt sztywne, pozwalając na otwarcie klapy jednym palcem i to w zakresie aż 180 stopni. Sztywność konstrukcji jest zadowalająca i po prostu czuć, że mamy do czynienia z solidnym sprzętem, a nie tanią plastikową wydmuszką.
Jeśli zaś chodzi o design, ASUS postawił na praktyczny minimalizm. Otrzymujemy więc lekką konstrukcję w srebrnym kolorze, praktycznie pozbawioną zdobień, pomijając wspomniane już logo producent na zewnętrznej części klapy. W tym aspekcie laptop zdaje się przypominać produkty Apple, co uznać można za komplement, bo te dość powszechnie chwalone są za swój wygląd.
Klawiatura
Klawiatura także zasługuje na pochwałę. Otrzymujemy typową wyspową konstrukcję o klawiszach z wyraźnym i płynnym skokiem, który jest nieco gąbczasty, jak to w większości membranówek. Niemniej klawisze są naprawdę responsywne, a ich praca nie budzi żadnych zastrzeżeń. Z racji tego, że mamy do czynienia z 15,6-calowym modelem, producent zmieścił nawet sekcję numeryczną, ale jej klawisze są węższe od standardowych, co początkowo może lekko irytować. Zresztą strzałki kierunkowe także zostały przycięte. Sam układ jest całkiem przemyślany i szybko się do niego przyzwyczailiśmy. Świetnie prezentuje się też podświetlenie, którego intensywność można regulować (3 stopnie + opcja wyłączenia), a producent nie zapomniał o iluminacji dodatkowych oznaczeń na klawiszach, choć nieco dziwi obecność RGB w tej klasie sprzętu. Oczywiście nie zabrakło też licznych skrótów z klawiszowych, które oferują dodatkowe opcje, ale zupełną nowością jest tu klawisz uruchamiający Copilota, czyli AI od Microsoftu. Ten zastąpił prawy Ctrl, więc osoby przyzwyczajone do korzystania z takowego mogą się zdziwić.
Touchpad
Gładzik również możemy zaliczyć na plus. Nie dosyć, że jest on sporych rozmiarów, to zapewnia dobrą precyzję oraz świetny ślizg palca, a do tego nie ma problemu z prawidłową obsługą gestów nawet przy krawędziach, co nie jest standardem. Dodatkowo producent umieścił tu wiele przydatnych skrótów, uruchamianych gestami na krawędziach touchpada, jak np. możliwość regulacji jasności ekranu czy przewijanie do przodu i do tyłu. Ponarzekać musimy jednak na wyraźną różnicę kliknięcia prawej i lewej strony. Touchpad dobrze wywiązuje się jednak z powierzonego mu zadania i nie utrudnia życia, kiedy nie możemy korzystać z myszki.
Porty
Jak ASUS Vivobook S15 wypada pod względem liczby i różnorodności portów? Tutaj jest naprawdę nieźle. I tak po lewej stronie znajdziemy HDMI 2.1 TMDS, dwa 2 x USB4 Z obsługą monitorów zewnętrznych i superszybkiego przesyłu danych 40 Gb/s, czytnik kart MicroSD i pojedyncze gniazdo audio na słuchawki i mikrofon. Z prawej strony umieszczono zaś dwa USB 3.2 Gen 1 Type-A (tu można było pokusić się o szybsze porty Gen 2). W sumie więc niczego nam nie brakuje, choć trzeba jednak pamiętać, że jedno ze złączy USB typu C wykorzystywane będzie do podłączania zasilacza laptopa.
Audio
ASUS Vivobook S15 otrzymał dwa wbudowane głośniki, które są naprawdę przyzwoite. Z pewnością nie są to najlepsze głośniki wbudowane, jakie kiedykolwiek słyszeliśmy w laptopach, ale nie są też najgorsze. Głośniki są kompatybilne z Dolby Atmos i zostały opracowane razem z firmą Harman Kardon, ale to praktycznie już standard, że duzi producenci laptopów nawiązują takie współprace, które traktować trzeba raczej jak typowo marketingową zagrywkę. Dźwięk jest nieco przytłumiony w porównaniu z MacBookiem Air, ale do codziennego użytkowania, oglądania YouTube czy wideorozmów na pewno wystarczy. W przypadku muzyki lepiej będzie sięgnąć po słuchawki. Pochwalić trzeba też wbudowane mikrofony, które sprawiają, że jesteśmy bardzo wyraźnie słyszani przez naszych rozmówców.
Sensory, kamerka i zabezpieczenia biometryczne
Kamerka oferuje solidną jakość obrazu, choć ma tendencję do zaostrzania, a tradycyjnie pojawia się też zaszumienie w gorszych warunkach. Warto odnotować, że możemy wykorzystać Windows Studio Effects do stosowania różnych filtrów podczas wideorozmów i rozmazywania tła. Nie działa to może perfekcyjnie, ale generalnie sprawdza się, więc fani tego typu dodatków będą zadowoleni. Laptop otrzymał też sensor podczerwieni, który poprawiać ma nasze bezpieczeństwo, ponieważ wykrywa naszą obecność przed ekranem i kiedy odchodzimy od komputera blokuje ekran (dodatkowo pozwala to oszczędzać baterię). Oczywiście czujnika IR możemy też użyć do biometrycznego logowania do systemu (Windows Hello), tym bardziej że nie uświadczymy tu czytnika linii papilarnych. Do tego dochodzi Adaptive Dimming, które przyciemnia ekran, aby oszczędzać energię i chronić nasze prywatne informacje, aby inni nie widzieli, kiedy np. jesteśmy zajęci czymś innym. System utrzymuje ekran włączony, gdy użytkownik jest aktywny. Ekran przyciemnia się, gdy użytkownik nie wykrywa naszej działalności. Oczywiście obie funkcje można wyłączyć. Warto też wspomnieć o obecności fizycznej przysłony kamerki.
ASUS Vivobook S15 – akumulator i czas pracy na baterii
ASUS chwali się, że zastosowany tu akumulator o pojemności 70 Whr zapewnia aż do 18 godzin pracy na jednym ładowaniu. Sprzęt korzysta ze zintegrowanego w procesorze układu graficznego Adreno, a wsparcie ze strony sztucznej inteligencji pozwala wydłużyć czas pracy na baterii w mniej wymagających scenariuszach. Przy jasności ustawionej na 50% z wyłączonym podświetleniem klawiatury, włączonym Wi-Fi i w trybie pracy Standard w teście baterii PCMark 10 uzyskaliśmy rewelacyjny wynik przeszło 14 godzin, co jest jednym z najlepszych rezultatów, jakie kiedykolwiek odnotowaliśmy. Pokazuje to przede wszystkim efektywność energetyczną nowych procesorów Qualcomm, ale trzeba uczciwie przyznać, że MSI Prestige 16 AI Evo z procesorem Intel Core Ultra 7 155H wypadł w tym aspekcie jeszcze lepiej. Niemniej jednak, jest to mocna strona notebooka, tym bardziej że oferuje on także szybkie ładowanie (60% naładowania w 49 minut).
ASUS Vivobook S15 – wyświetlacz
Jedną z głównych atrakcji testowanego laptopa Vivobook S15 jest obecność wysokiej klasy wyświetlacza OLED. Notebook otrzymał 15,6-calowy panel o rozdzielczości 3K (2880 x 1620 pikseli) i odświeżaniu 120 Hz, które może działać w adaptacyjnym trybie. Zastosowana matryca z racji braku klasycznego podświetlenia, w tym przypadku diody samoistnie generują światło, pozwala na uzyskanie absolutnej czerni (diody są po prostu wygaszane). Każdy kto miał do czynienia z takim panelem wie, że pod względem jakości obrazu, kolorów itd. LCD-ki nie mają startu do OLED-ów. Jedyną przewagą tych pierwszych może być wyższa jasność maksymalna, ale i tu matryca zastosowana przez ASUSa daje radę, bo osiąga do 600 nitów w HDR, w SDR bez problemu uzyskaliśmy blisko blisko 370 nitów, a do tego jest to rekompensowane przez większy kontrast i głęboką czerń tych drugich. Wyświetlacz zastosowany w VivoBook S15 posiada błyszczącą powierzchnię, więc w przypadku pracy na zewnątrz ekran mocno odbija otoczenie. Niewątpliwym atutem OLED-ów jest również nieosiągalnie niski dla LCD-ków czas reakcji pikseli, co oznacza praktyczny brak smużenia.
Pokrycie sRGB, Adobe RGB, i DCI-P3
Ustawienia fabryczne (tryb domyślny):
- Punkt bieli: 6725K
- Jasność bieli: 368,7 nitów
- Jasność czerni: 0 nitów
- Kontrast rzeczywisty: Nieskończony
- Średni błąd Detla E: 1,07 (sRGB) i 1,12 (DCI-P3)
Ekran jest szerokogamutowy i weryfikacja kolorymetrem potwierdziła, że mamy do czynienia z panelem, który śmiało może być wykorzystywany przez profesjonalistów. Producent obiecywał 100% pokrycie palety barw DCI-P3 i zastosowany ekran rzeczywiście zanotował pełne odwzorowanie tego gamutu, przy objętości 121,1%. Trzeba przy tym pamiętać, że jest to bardzo wymagający standard wykorzystywany głównie w branży filmowej, dlatego tak wysokie wyniki zasługują na duże uznanie. W przypadku bardziej popularnego gamutu sRGB rezultaty także robią bardzo duże wrażenie, ponieważ pokrycie jest 100%, a objętość to aż 170,9%. Bardzo dobrze wypadło także Adobe RGB – odpowiednio 94,4% oraz 117,6%. Są to jedne z najlepszych wyników, jakie kiedykolwiek odnotowaliśmy w testowanych wyświetlaczach laptopów. Kolory domyślne zdają się bardzo cukierkowe i mocno przesycone, ale można ograniczyć ten efekt stosownym profilem. Czerń zachwyca, a kąty widzenia są bardzo szerokie (178° w obu płaszczyznach). Organiczny wyświetlacz bardzo dobrze radzi sobie z technologią HDR, co także wynika ze specyfiki OLED-ów (ze względu na nieograniczony kontrast i możliwość kontroli emisji światła na poziomie subpiksela potrafią dużo lepiej lokalizować efekty HDR).
Przechodząc do bardziej szczegółowych pomiarów, kontrast jest oczywiście nieskończony, a pozytywnie zaskakuje relatywnie wysoka szczytowa jasność bieli, wynosząca w trybie SDR blisko 368 nitów (bawiąc się ustawieniami można dobić do 400 nitów). Temperatura barwowa także jest bliska pożądanej neutralnej wartość 6500K (6681K), a średni błąd Delta E wynosi zaledwie 1,07 dla gamutu sRGB i 1,12 dla DCI-P3, co oznacza świetną fabryczną kalibrację. Biorąc pod uwagę te wyniki, nie dziwi, że także przebieg gammy lokalnej jest bardzo dobry. Tym samym laptop praktycznie zaraz po zakupieniu nadaje się do profesjonalnej pracy z grafiką, bez żadnej dodatkowej kalibracji.
Delta E: sRGB
Na pozytywny odbiór obrazu wpływa także brak typowych dla LCD-eków problemów z podświetleniem matrycy i efektów typu IPS Glow czy clouding. Na temat wypalania obrazu i powidoków w OLED-ach napisano już tak wiele, że nie będę się nad tym rozwodził, a poza tym zbyt krótko miałem okazję testować sprzęt, by wydawać tu kategoryczne oceny. Trzeba pamiętać, że wiele zależy od użytkowania i jeśli będziemy trzymać się pewnych zasad, to nie powinniśmy mieć problemów. Poza tym współczesne OLED-y korzystają z rozwiązań, które niwelują tę przypadłość lub znacząco ją opóźniają.
Delta E: DCI-P3
ASUS Vivobook S15 – układ chłodzenia, temperatury i throttling
Aby zdjąć dolną część obudowy należy odkręcić 10 śrubek typu Torx (T5), z czego dwie są ukryte pod osłonami. Zastosowany przez ASUSa układ chłodzenia składa się z dwóch wentylatorów i dwóch ciepłowodów i takiej samej liczby radiatorów. Widywaliśmy skromniejsze zestawy w przypadku procesorów x86. Wewnątrz użytkownicy otrzymują dostęp do dysku SSD M.2-2280 i pokaźnego akumulatora. Wszystkie inne komponenty, łącznie z pamięcią RAM, są przylutowane do płyty głównej, więc ich nie wymienimy.
Testy przeprowadzaliśmy w trybie Pełnej prędkości, który podbija limit mocy procesora do 50 W. Niemniej jednak CPU praktycznie natychmiast thorttlinguje do poziomu 2,6 GHz w benchmarku Cinebench 2024 i wartość 3,4 GHz zobaczyć można jedynie w trakcie lżejszych obciążeń. Temperatura procesora podczas tego testu dobijała miejscami do 80℃ (chwilowo było to nawet 88℃) i po układzie ARM spodziewaliśmy się niższych wartości. Oczywiście ma to przełożenie na wydajność. Niemniej jednak laptop bez problemu zdaje test stabilności w 3DMarku, co zresztą zobaczyć możecie poniżej.
Kultura pracy i temperatury obudowy
Spodziewaliśmy się tu też lepszej kultury pracy, bo w przypadku dłuższego wysokiego obciążenia szum generowany przez wentylatory sięgał 54 dBa, więc ASUS Vivobook S15 nie należy do najcichszych laptopów. Trzeba jednak zaznaczyć, że mówimy tu o gamingu i benchmarkach syntetycznych, bo podczas typowego użytkowania, surfowania po sieci czy pracy biurowej, notebook był praktycznie bezgłośny. W czasie testów obudowa w górnej części potrafiła nagrzać się do 45℃, natomiast z tyłu sięgała 48℃, sprzęt nie jest też wybitnie chłodny, co może doskwierać przede wszystkim w cieplejsze dni.
ASUS Vivobook S15 – wydajność
Tu dochodzimy do kwestii, która zapewne wielu z was interesuje najbardziej, czyli jak w praktyce sprawuje się Snapdragon X Elite. Na początek trzeba zaznaczyć, że aplikacji, które działają natywnie na architekturze ARM, nie jest jeszcze zbyt dużo i spora część jest po prostu emulowana. Dlatego na stałe dorzucamy do naszej metodologii Cinebench 2024 i Geekbench 6.2, które są aplikacjami z natywną obsługą nowych procesorów Qualcomm, dzięki czemu mogą dobrze służyć do porównań z platformami x86. Zresztą Snapdragon X Elite bardzo dobrze wypada w Cinebench 2024, deklasując między innymi Apple M3, ale i wypadając wyraźniej lepiej również od takich CPU jak Intel Core Ultra 7 155H i Ryzen 7 7840HS, więc nic dziwnego, że Qualcomm chętnie promowało swój nowy SoC tym benchmarkiem. W Geekbench (tu dopiero budujemy bazę wyników) nie wygląda to już tak dobrze, bo choć w teście wielordzeniowym Snapdragon pokonuje M3, to w jednordzeniowym wyraźnie z nim przegrywa. Zresztą musi uznać wyższość układu Apple także w 3DMark Wild Life Extreme, natomiast w Time Spy zaprezentował się bardzo przeciętnie.
Geekbench 6 CPU test
Geekbench 6 GPU test
Generalnie grafika Adreno nie wygląda tu najlepiej i miejscami mocno niedomaga, wypadając wyraźnie gorzej niż Radeon 780M czy zintegrowany Intel Arc. Przez to grach wygląda to bardzo różnie i na niskich ustawieniach w 1080p w Cyberpunk 2077 uzyskujemy niegrywalny rezultat ok. 23 kl./s, natomiast wbudowany w Shadow of The Tomb Raider benchmark na najniższych ustawieniach w 1200p pokazał średnio 20 kl./s, czyli tyle samo co MacBook Air M3. Podobny wynik (22 kl./s) uzyskaliśmy w Baldur’s Gate III, którym Qualcomm chwalił się przed premierą tego Snapdragona. Wielu gier w ogóle nie udało nam się uruchomić, ze względu na brak kompatybilności z platformą ARM, w tym takich tytułów jak PUBG: Battlegrounds, Counter-Strike 2, Warframe, Apex: Legends, Diablo IV, Assassin’s Creed Valhalla, Team Fortress 2 czy Valheim. W przypadku gier sieciowych głównym problemem są na razie systemy anti-cheat, które blokują możliwość uruchamiania na Snapdragonie X Elite. Są jednak przypadki, gdzie wygląda to zdecydowanie lepiej i zupełnie grywalne na niskich ustawieniach w Full HD okazały się Far Cry 6 (ok. 45 kl./s) czy Metro Exodus (ok. 53 kl./s). Problemy nie występują jednak tylko w grach, ale także popularnych programach, takich jak Adobe Premiere Pro. Warto też wspomnieć o technologii Automatyczna Superrozdzielczość, która automatycznie obniża rozdzielczość renderowania gry, a następnie wykorzystuje zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji, by przeskalować obraz do wyższej rozdzielczości. W praktyce wygląda to bardzo słabo, bo widać, że gra działa w bardzo niskiej rozdzielczości, a obraz został sztucznie wyostrzony. Mamy nadzieję, że Microsoft poprawi to w kolejnych wersjach.
Shadow of the Tomb Raider
ASUS Vivobook S15 – podsumowanie
ASUS Vivobook S15 to bardzo ciekawy sprzęt, ponieważ to jeden z pierwszych laptopów wyposażonych w nowy procesor Snapdragon X Elite, bazujący na architekturze ARM, a jednocześnie jeden z pierwszych oznaczonych jako Copilot+ PC. W obu przypadkach wyraźnie widać jednak problemy wieku dziecięcego, ponieważ wciąż bardzo wiele aplikacji i gier nie otrzymało natywnego wsparcia lub obsługi emulacji na platformie ARM, co rodzi pewne problemy. Z kolei Copilot od Microsoftu na chwilę obecną nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych asystentów i narzędzi AI, a premiera najciekawiej zapowiadającej się funkcji Recall została odłożona w czasie w związku z obawami o prywatność użytkowników. Sam Snapdragon X Elite generalnie daje radę, oferując naprawdę satysfakcjonującą wydajność procesorową, która przekłada się na płynną pracę w trakcie codziennego użytkowania, ale nieco nie dowozi w zakresie iGPU, a Qualcomm zapowiadał jeszcze przed premierą, że układ pozwala na całkiem komfortowe granie. Choć w gwoli ścisłości trzeba dodać, że ASUS Vivobook S15 korzysta z najsłabszej wersji tego SoC.
Wyraźnie widać tu problemy wieku dziecięcego związane z zastosowaniem procesorem ARM.
Poza tym laptop pochwalić można za jakość wykonania, wygodną klawiaturę, dobrą kamerkę z czujnikiem podczerwieni czy całkiem niezłe głośniki. Jednym z największych atutów tego notebooka jest też niewątpliwie matryca OLED o bardzo szerokim gamucie, świetnym odwzorowaniu kolorów i głębokiej czerni. Nie można narzekać też na dobór i liczbę portów, a czas pracy na baterii to także bardzo mocno strona laptopa. Jeśli chodzi o słabsze elementy, to wskazać trzeba na kulturę pracy pod obciążeniem, bo wentylatory potrafią generować naprawdę głośny szum, a do tego obudowa wyraźnie nagrzewa się w górnej części. Zresztą układ chłodzenia nie do końca wywiązuje się ze swojej roli, bo CPU wyraźnie throttlinguje w trakcie dużego wysiłku. Koniec końców trudno nie odnieść wrażenia, że to tak naprawdę beta testy nowej platformy i trzeba mieć to na względzie, bo nagle może się okazać, że aplikacja, na której nam zależy, nie działa. Dlatego też ASUS Vivobook S15 może okazać się dobrym wyborem jako laptop pomocniczy do zastosowań biurowo-multimedialnych, gdzie po prostu błyszczy.
ASUS Vivobook S15
ASUS Vivobook S15 – opinia
ASUS Vivobook S15 – zalety:
- Solidne wykonanie z metalową obudową
- Smukła i lekka konstrukcja
- Wysokiej klasy matryca OLED z bardzo dobrą fabryczną kalibracją
- Satysfakcjonująca wydajność procesorowa
- Bogaty zestaw portów z dwoma USB4
- Satysfakcjonująca wydajność procesorowa (Ryzen 7 7840HS)
- Czas pracy na baterii
- Dobra kamerka
- Całkiem niezłe głośniki
- Wygodna klawiatura i duży touchpad
- Zabezpieczenia godne sprzęt biznesowego
ASUS Vivobook S15 – wady:
- Wydajność graficzna poniżej oczekiwań
- Wysokie temperatury obudowy pod obciążeniem
- Kultura pracy pod dużym obciążeniem pozostawia nieco do życzenia
- Możliwy throttling CPU
- Problemy z emulacją i obsługą wielu aplikacji/gier
- AI to wciąż chwyt marketingowy
Cena: od 5999 zł
Gwarancja: 36 miesięcy
Sprzęt do testów dostarczyła firma:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS