Jak napisał na Twitterze Wolski, po pierwsze, w okolicach Hrubieszowa mógł spaść “zabłąkany”, czyli wycelowany w Ukrainę rosyjski pocisk typu cruise, czyli tzw. pocisk manewrujący (ich cechą szczególną jest to, że pociski napędzane są wbudowanym źródłem napędu, od startu aż do momentu osiągnięcia celu).
Po drugie, zdaniem Jarosława Wolskiego, mógł to być pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, któremu nie zadziałał samolikwidator. W normalnej sytuacji, jeżeli pocisk nie trafi w cel albo wyjdzie spod kontroli, samolikwidator powinien wywołać wybuch pocisku po pewnym czasie lotu. W tym wypadku miałoby do tego nie dojść, a pocisk miałby dolecieć do Polski.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS