A A+ A++

Z Arturem Renkowskim, trenerem Podlasia Biała Podlaska, rozmawia Roman Laszuk.

Zaledwie punktu zabrakło prowadzonej przez pana drużynie, aby powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, który dałby Podlasiu, podobnie jak wtedy, piąte miejsce w końcowej klasyfikacji trzeciej ligi. Mimo to jest pan zapewne zadowolony, bo drugi sezon z rzędu prowadzona przez pana drużyna nie walczyła o utrzymanie, a uplasowała się w czołówce?

– Przed sezonem zakładaliśmy, że ze względu na nasze ograniczenia finansowe, zajęcie podobnego miejsca i zdobycie podobnej liczby punktów będzie niezłym wynikiem. Liga była bowiem silniejsza, przez co końcowy efekt uważam za dobry. Oczywiście jest pewien niedosyt, bo po wiosennym zwycięskim meczu z Unią Tarnów mieliśmy tylko trzy punkty straty do zajmującej drugie miejsce Siarki, a później na kolejną wygraną czekaliśmy ponad siedem tygodni.

No właśnie, po rundzie jesiennej wydawało się, że sezon może być najlepszy w historii klubu. Tymczasem w połowie rundy rewanżowej Podlasie w siedmiu kolejnych meczach zdobyło tylko dwa punkty. Jak była tego przyczyna?

– Po jesieni apetyty nam wzrosły i chcieliśmy dobijać się do ścisłej czołówki, jednocześnie stając się drużyną lepszą piłkarsko. Niestety, w okresie przygotowawczym przydarzyło się sporo kontuzji, i chociaż początek rundy wiosennej był dobry, bo wygraliśmy trzy mecze i jeden zremisowaliśmy, to później dopadł nas kryzys i wyszły nasze braki. Jeśli chce się grać w piłkę i dominować w meczach, to trzeba mieć jakość między strefami oraz w polu karnym przeciwnika, a tego nam w wielu spotkaniach brakowało. Do tego doszła duża ilość błędów indywidualnych, jakie nam się wcześniej nie zdarzały, oraz kilka innych problemów, ale to już zachowamy do analizy w sztabie szkoleniowym. Wyciągnęliśmy wnioski i myślimy, że tego typu zła seria, jak wiosną, już nam się nie zdarzy.

Wydaje się, że w ostatnim sezonie Podlasie największy kłopot miało z ofensywnymi poczynaniami, mimo że w przerwie zimowej transfery ukierunkowano na napastników. Co zawiodło, że nasz zespół zdobył o 16 goli mniej niż rok wcześniej?

– Na pewno trudno nam było wypełnić miejsce po Wiktorze Niewiarowskim, który odszedł do GKS Tychy. Po drugie, dość długo zajęło nowym zawodnikom wchodzenie do zespołu, przez co drużyna weszła na wysokie obroty dopiero pod koniec pierwszej rundy. W rundzie wiosennej mieliśmy bardzo duże problemy w przekuwaniu sytuacji strzeleckich na zdobywanie bramek. Prowadzimy statystyki, i w zdecydowanej większości spotkań częściej wchodziliśmy w pole karne przeciwnika, jednak nie przekładało się to na zdobywane gole. Nawet w meczu ze Starem, w którym od piętnastej minuty graliśmy w dziesięciu, weszliśmy dwa razy więcej w pole karne niż przeciwnik, natomiast starachowiczanie ze swoją jakością z przodu nie potrzebowali być wiele razy w naszym polu karnym, żeby zdobyć trzy bramki. Nam tego brakowało, mimo że ofensywie poświęcaliśmy na treningach zdecydowanie najwięcej czasu. Nasza słabość szczególnie uwidoczniła się w spotkaniu z Wiślanami, najsłabszym w rundzie rewanżowej.

O wiele lepiej zaprezentowała się defensywa, bo tylko Star i Siarka straciły mniej goli od Podlasia. Kluczowa w tym chyba zasługa bramkarza Rafała Misztala, który aż 13 razy zachował czyste konto?

– O skuteczności defensywy nigdy nie decyduje postawa jednego zawodnika, a całej drużyny. Ja szczególnie bym wyróżnił dwie linie: defensywę oraz pomoc, bo to dzięki nim nie dopuszczaliśmy do groźnych sytuacji pod naszą bramką, co nieczęsto się zdarza. Oczywiście Rafał Misztal był kluczową postacią, i jesienią zanotował wiele interwencji, które uratowały nam skórę. Do dziś pamiętam też jego efektowne obrony strzałów w okienko w ostatnim spotkaniu z Avią.

Kolejny sezon Podlasie lepiej punktowało na obcych stadionach niż na własnym. W ciągu dwóch ostatnich sezonów na nowym obiekcie wygrało tylko 13 z 34 meczów. Z czego to wynika?

– Większość drużyn rozpoczyna mecze wyjazdowe bezpiecznie, ze szczególną uwagą, aby nie stracić bramki. My gramy inaczej, próbując już od pierwszej minuty narzucić swoje warunki i odbierać gospodarzom piłkę jak najwyżej. Często przeciwnicy są naszą odwagą zaskoczeni, i myślę, że stąd może wynikać spora liczba zdobytych punktów wyjazdach. Jeżeli zaś chodzi o mniejszy nasz dorobek na własnym obiekcie, to wynika on z różnych przyczyn, i nie można wskazać jednej. Bywały spotkania, w których przeciwnicy grali mocno cofnięci, co nam sprawiało problemy. Mecze były wtedy bardzo statyczne, wskutek czego trudno nam było wykreować bramkowe sytuacje.

A nie uważa pan, że rywali Podlasia dodatkowo mobilizuje i motywuje w Białej Podlaskiej gra na pięknym obiekcie, na dodatek przy sztucznym oświetleniu?

– Na sto procent tak jest. Przeciwnicy dają z siebie więcej przy takiej oprawie, dopingu, atmosferze meczowej. W meczach domowych, przy sztucznym oświetleniu, można poczuć klimat większej piłki niż trzecioligowa, co z pewnością sprzyja dodatkowej mobilizacji.

Po ostatnim meczu pojawiła się informacja, że nadal prowadzić pan będzie Podlasie. Czyż mogło być inaczej, bo pamiętam, że rok temu podpisał pan z klubem umowę nie na jeden, a dwa sezony?

– Tak, ale zawsze może się coś wydarzyć i nie do końca była pewność, że nadal będę w Podlasiu trenerem. Dlatego klub powinien informować o takich sprawach kibiców, aby była widoczna przejrzystość całego projektu.

Podobno przed rozpoczynającym się w pierwszy weekend sierpnia sezonem nastąpi w kadrze sporo zmian. Kogo nie zobaczymy w barwach Podlasia?

– Do KS Wiązownica wrócił Patryk Kapuściński, a Miłosz Pacek i Mateusz Wyjadłowski będą reprezentować czwartoligową Stal Kraśnik. W kadrze zabraknie także bramkarza Rostysława Dehtiara, Krzysztofa Salaka, Jana Kozłowskiego, Dawida Nojszewskiego, Dominika Sikory, Macieja Kurowskiego, Michała Nosa i Mateusza Majbańskiego.

Kto ich zastąpi?

– Ze Staru Starachowice dołączyli do nas bramkarz Paweł Lipiec oraz pomocnik Konrad Handzlik, natomiast ze Stali Stalowa Wola – pomocnik Dominik Maluga. Oprócz tego do kadry trafi kilku kolejnych zawodników, ale ich personalia klub poda dopiero po podpisaniu przez nich kontraktów. Z kolei z drużyny juniora młodszego dołączą: Bartosz Lesiuk, Michał Grochowski i Szymon Twarowski.

Jak obserwuję pańskie dotychczasowe poczynania, to rotacje mają na celu nie uzupełnianie kadry, a jej wzmocnienie. Mam rację?

– Tak chcemy robić, ale w ostatnim letnim i zimowym okienku transferowym nie było możliwości finansowych, aby się wzmocnić, więc penetrowaliśmy drużyny z dołu tabeli III czy IV ligi. Obecnie chcemy dokonać wzmocnień, i trzej piłkarze, których przed chwilą wymieniłem, na pewno podniosą poziom drużyny. Ponadto czekamy jeszcze na zawodników aktualnie testujących się w wyższych ligach, i wierzymy, że część z nich również do nas trafi i podwyższy piłkarską jakość. Póki co należy uzbroić się w cierpliwość.

Czyżby to oznaczało, że planuje pan miejsce w czołowej trójce?

– Osobiście chciałbym zająć z zespołem miejsce wyższe od tych z dwóch poprzednich sezonów (piąte i szóste – przyp. RL) oraz zdobyć ponad 60 punktów. Wówczas progres dostrzegą wszyscy interesujący się Podlasiem i – w co wierzę – przełoży się to na dalszy rozwój klubu i wzmocnienie jego piłkarskiego oraz sponsorskiego potencjału. Na razie jednak musimy cierpliwie czekać na kolejnych wartościowych zawodników, lecz mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku i za dwa tygodnie nasza silna kadra pozwoli osiągnąć wspomniany w pana pytaniu cel.

Przygotowania rozpoczęliście dość wcześnie, bo w poniedziałek 1 lipca. Jak będą one przebiegały oraz z kim i kiedy rozegracie mecze kontrolne?

W pierwszym treningu Podlasia uczestniczyło 23 zawodników (fot. Roman Laszuk)

– Pierwszy tydzień był wprowadzający, natomiast teraz wejdziemy już na wysoką intensywność, bo zawodnicy realizowali indywidualne rozpiski biegowe. Drugi i trzeci tydzień będzie najcięższy pod względem obciążeń w okresie przygotowawczym, i z pewnością będzie brakowało świeżości zawodnikom w tym okresie, ale to jedyny moment w tych krótkich przygotowaniach, gdzie naprawdę można mocno popracować motorycznie, żeby przygotować się do rundy jesiennej. W najbliższą sobotę zagramy w Lubartowie z Lewartem, tydzień później również na wyjeździe w Łomży dwumecz z miejscowym ŁKS-em oraz Ursusem Warszawa. Ostatnią grą kontrolną, 27 lipca na swoim obiekcie, będzie konfrontacja z rezerwami Jagiellonii Białystok.

Proszę o ocenę pierwszego okresu przygotowań oraz sparingu w Stalowej Woli.

– W pierwszym tygodniu przygotowań mieliśmy siedem jednostek treningowych. Skupiliśmy się na wdrożeniu nowych zawodników oraz zawodników testowanych do naszej gry. Przypomnieliśmy zawodnikom w analizach formacyjnych nasze zasady w defensywie oraz wprowadzaliśmy trochę zmienione ustawienie w ofensywie, w którym docelowo mamy grać w następnym sezonie i pod które ściągaliśmy zawodników. W tygodniu akcentowaliśmy każdą fazę gry, jednak na wszystko nie starczyło czasu, dlatego m.in. słabo wyglądało nasze otwarcie gry od bramki w pierwszym sparingu, ale wliczaliśmy to w koszty. Pierwszą grę kontrolną musimy ocenić pozytywnie. Zawsze chcemy wygrywać i budować odpowiednią mentalność, więc z tego punktu widzenia zwycięstwo z pierwszoligową Stalą Stalowa Wola jest ważne dla budowania drużyny. Mieliśmy gorsze momenty w tym spotkaniu, szczególnie na początku meczu, gdzie nasza obrona wysoka nie była dobrze zorganizowana i kilkukrotnie przeciwnik ominął nasz pressing i miał dwie bardzo dobre sytuacje. Z czasem jednak wyglądaliśmy coraz lepiej, a szczególnie w drugiej połowie, gdzie mieliśmy kilka sytuacji, żeby podwyższyć wynik spotkania.

Ostatni tydzień czerwca spędził pan na stażu w ekstraklasowym Motorze Lublin. Dowiedział się pan czegoś nowego, co zastosuje pan w bialskim procesie szkoleniowym?

– Zapoznałem się z zupełnie innym – od trenera Gonçalo Feio – stylem zarządzania trenera Mateusza Stolarskiego. Podyskutowałem z nim o zarządzaniu drużyną, zawodnikami oraz omówiłem problemy piłkarskie, taktyczne, które mieliśmy w Podlasiu w rundzie wiosennej. Takie staże są bardzo rozwojowe, bo bezpośrednio wpływają nie tylko na mój rozwój, ale również całej naszej drużyny.

Na zakończenie proszę o ocenę gry reprezentacji Polski na trwających w Niemczech mistrzostwach Europy. Czym ona pana zaskoczyła, a czym rozczarowała, bo ostatnie miejsce w grupie chluby naszemu piłkarstwu chyba nie przynosi?

– Nie chcę jej oceniać pod kątem taktycznym, bo obserwowałem mecze jedynie przez pryzmat kibicowski. Mimo bardzo silnej grupy, bo aż dwie z niej reprezentacje znalazły się w półfinałach, każdy z nas chyba liczył na coś więcej. Gra nie była jednak aż taka zła, jak końcowe wyniki meczów. Przede wszystkim widać było pomysł trenera Michała Probierza na nową, odmłodzoną reprezentację, co może być kluczowe w perspektywie kolejnych lat.

 


Na początek ze Świdniczanką u siebie

Znamy już terminarz nowego sezonu III ligi. Występujące w grupie IV Podlasie na początek zagra 3 lub 4 sierpnia u siebie ze Świdniczanką Świdnik, z którą w poprzednim sezonie dwukrotnie przegrała. W następnych kolejkach rywalami bialczan będą:

Sandecja Nowy Sącz (10-11 sierpnia, wyjazd),

Korona II Kielce (17-18 sierpnia, dom),

Chełmianka Chełm (21 sierpnia, wyjazd),

Garbarnia Kraków (24-25 sierpnia, dom),

Pogoń-Sokół Lubaczów (31 sierpnia – 1 września, wyjazd),

Wiślanie Jaśkowice (7-8 września, dom),

Star Starachowice (14-15 września, wyjazd),

Avia Świdnik (21-22 września, dom),

Wisłoka Dębica (28-29 września, wyjazd),

Podhale Nowy Targ (5-6 października, dom),

Wisła II Kraków (12-13 października, dom),

Czarni Połaniec (19-20 października, wyjazd),

Lewart Lubartów (26-27 października, dom),

KS Wiązownica (2-3 listopada, wyjazd),

Siarka Tarnobrzeg (9-10 listopada, dom),

KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski (16-17 listopada, wyjazd).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKapitalne wieści dla Polski. Wiemy, w których koszykach są nasze kluby
Następny artykułUlica Nowobałtycka. Budowa jeszcze nie rozpoczęta, a już jest poślizg