A A+ A++

Artur Boruc może więcej. W Legii Warszawa jest legendą. Kibice czują, że jest jednym z nich, ich przedstawicielem na boisku, więc nie dają powiedzieć na niego złego słowa. Wszyscy źli, ale on dobry. Czego nie zrobi, ma prawo. Wytłumaczenie zawsze się znajdzie. Bo kto by nad sobą panował, mając na środku obrony Lindsay Rose’a? Kto by wytrzymał, mając 18 punktów po 20 meczach? Kto by się nie męczył w tak grobowej atmosferze, jaka przez wiele tygodni panowała w szatni Legii? Kto by nie był zawiedziony, że zamiast spuentować swoją karierę kolejnym mistrzostwem Polski, może zachlapać ją spadkiem z ligi?

Zobacz wideo
Kamil Grosicki znów w kadrze? “To nie będzie niespodzianka”

W tym właśnie rzecz, że 42-letni Boruc – najbardziej doświadczony piłkarz w kadrze, kochający ten klub lider, autorytet dla wielu młodszych zawodników – powinien być przykładem. A jeśli to za górnolotne, mógłby przynajmniej nie przeszkadzać i nie utrudniać, skoro nie pomaga.

Artur Boruc odpowiada Jagiellonii Białystok. Błyskawiczna reakcja i film [WIDEO]

Artur Boruc może więcej. Ale najwyraźniej źle to interpretuje

Przecież to normalne, że gdy na morzu sztorm, załoga patrzy na kapitana. Zawsze, gdy nie idzie, szuka się tego najsilniejszego, a Boruc ma w tej lidze pozycję, jaką wypracowało może jeszcze dwóch piłkarzy: mistrz świata Lukas Podolski i były reprezentant Jakub Błaszczykowski.

Boruc wszędzie, gdzie był – w Szkocji, Włoszech i Anglii, stawał się ulubieńcem kibiców. W polskim środowisku piłkarskim zna go absolutnie każdy. Większość go lubi albo przynajmniej szanuje. Boruc naprawdę może więcej. Nie ma w Legii drugiej osoby z takim oddziaływaniem na kibiców i wszystko dookoła: właściciela Dariusza Mioduskiego spora część fanów zachęca do oddania władzy, dyrektor Jacek Zieliński jest w klubie dopiero od paru tygodni, nawet trener Aleksandar Vuković, choć szanowany, jeszcze niedawno został zwolniony i wrócił tylko na ratunek.

A Boruc ma charyzmę, osobowość i kibiców po swojej stronie. Ma wszystko, by być wizytówką tego klubu. Wiadomo, z rolą lidera bywa tak, że nie zawsze trzeba się do niej zgłaszać. Boruc może więc powtarzać, że żadnym autorytetem się nie czuje i nawet lepiej, jeśli młodzi nie będą go naśladować. Ale czasami lidera wybiera tłum. I czy się Borucowi ta rola podoba, czy nie, on nim w Legii jest.

Problem leży jednak w interpretacji, co znaczy “mogę więcej”. Boruc najwyraźniej rozumie to tak, że różne występki, za które ktoś inny otrzymałby karę, jemu powinny ujść na sucho. Dlatego zamiast rozwiązywać problemy, dostarcza nowych. W bardzo ważnym meczu z Wartą miał już piłkę w rękach i wydawało się, że jest po akcji. Wtedy jednak stracił nad sobą panowanie, odepchnął utrudniającego mu wybicie Dawida Szymonowicza i zobaczył za to czerwoną kartkę. Schodząc z boiska nakrzyczał na sędziego, a później jeszcze odepchnął operatora kamery. Czy przeprosił, gdy opadły emocje? Na pewno nie publicznie. W mediach społecznościowych udostępnił za to obrazek z podpisem “sędzia ch*j” i wdał się w przepychankę z Jagiellonią Białystok. 

“Jaga” zakpiła z jego zachowania i w opublikowanym filmie jej maskotka – pszczoła – pokazuje mu, jak bramkarz Legii powinien zachowywać się na boisku w sytuacji takiej jak ta z niedzieli. Krótki film ma humorystyczny wydźwięk. Podszczypuje, ale nie uderza.

Boruc szybko odpowiedział, wrzucając odwrócony herb Jagiellonii z podpisem “nie ma flag”, nawiązującym do piosenki Dawida Podsiadły “Nie ma fal”. Bramkarz Legii odniósł się do stadionowych patologii: kradzieży flag i palenia ich na stadionach. W 2013 r. pseudokibice Legii fanom Jagiellonii wykradli ich mnóstwo i kilka razy palili je na ich oczach. Ostatni raz pod koniec listopada 2021 r. 15-letniemu kibicowi może i wypada odpowiedzieć w taki sposób. Ale dopiero co zawieszonemu kapitanowi Legii?

Robert Lewandowski i Cristiano RonaldoTransfer marzeń? “Może zastąpić Lewandowskiego”. Niemcy pukają się w czoło

“Król Artur” zostawia swoje królestwo samo sobie

Mimo wszystko, Boruc schodził z boiska w meczu z Wartą przy oklaskach i skandowaniu jego imienia i nazwiska. Jego odpowiedź Jagiellonii też części kibiców Legii przypadła do gustu. Ale to co wybaczyła ślepa miłość fanów, nie przepuściła komisja ligi. Boruc za zachowanie w niedzielnym spotkaniu został zawieszony na trzy mecze i musi zapłacić 25 tys. zł. kary. – Komisja Ligi uznała, że agresywne zachowanie zawodnika nosiło znamiona naruszenia nietykalności cielesnej. Tego typu zachowania muszą być piętnowane w adekwatny sposób, bowiem są sprzeczne z Regulaminem Dyscyplinarnym i Kodeksem Etycznym PZPN. Komisja Ligi w wymiarze kary uwzględniła także zachowanie zawodnika, którego dopuścił się wobec operatora kamery. Przypadkowo zaszedł on drogę Arturowi Borucowi, a odepchnięcie pracownika produkcji TV było nieadekwatne do zaistniałej sytuacji – powiedział przewodniczący komisji Jarosław Poturnicki.

Komisja Ligi zajęła się także wpisem dokonanym po meczu przez zawodnika w mediach społecznościowych. – Uznaliśmy, że po raz kolejny nieodpowiednio ocenił pracę sędziego. Artur Boruc dopuścił się już podobnego przewinienia w tym sezonie. Działał zatem w warunkach recydywy, co miało wpływ na zaostrzenie kary – dodał przewodniczący. 

A zawiedzionym można być nie tylko jego postawą w Internecie, ale też rzucaniem piłką w Mateusza Wieteskę po stracie gole kilka tygodni wcześniej czy po prostu sportową formą. Boruc po powrocie do Legii miał dobre mecze, ale głównie w poprzednim sezonie. W tym sporo czasu stracił przez kontuzję. Teraz przegapi jeszcze trzy – z Termaliką Nieciecza, Wisłą Kraków i Śląskiem Wrocław – przez nieodpowiedzialność.

Legia szukała zimą rezerwowego bramkarza z doświadczeniem, ale kolejne fiaska w negocjacjach i dobra postawa Boruca w sparingach sprawiły, że temat upadł. Władze Legii ufając Borucowi postawiły jednak na bardzo niepewną kartę. W arcytrudnym momencie w bramce stanie więc 20-letni Cezary Miszta, który dotychczas w 12 rozegranych meczach wpuścił 26 goli i tylko dwa razy zachował czyste konto.

Bitwa o pozostanie w lidze trwa, ale “Król Artur” zostawia swoje królestwo samo sobie. Może przetrwa. Wróci za trzy mecze i znów usłyszy wiwatujący na swoją cześć tłum. Byłoby dobrze dla Legii, żeby wtedy, zamiast tylko napawać się tym bezgranicznym uwielbieniem, naprawdę je docenił i wziął odpowiedzialność za tych ludzi i pomógł im wygrać bitwę. Jako ten najsilniejszy.

Paulo SousaPaulo Sousa pod ostrzałem. “To rozwścieczyło kibiców”. Bueno tłumaczy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułObajtek spotkał się z Orbanem. Orlen wejdzie na węgierski, a MOL na polski rynek paliw
Następny artykułLaboratorium Dextera? Nie! To zatrzymany do kontroli drogowej… Fiat Seicento [FOTO]