Masimilliano Allegri zwykł mawiać, że to obrona wygrywa scudetto. I faktycznie jego pięć zdobytych tytułów mistrzowskich na ławce Juventusu (2015-19) oraz scudetto wygrane z Milanem (2012), oparte było na najszczelniejszych formacjach defensywnych w całej lidze. W tym sezonie Juve jest jednak w potężnym kryzysie. W Lidze Mistrzów przegrało 1:2 z Paris Saint Germain oraz 1:2 z Benfiką, a w Serie A zdobyło tylko 10 punktów w siedmiu meczach. W miniony weekend przegrało 0:1 z Monzą, beniaminkiem.
I choć obrona Juventusu na tle całej ligi nie wygląda źle (mniej goli straciła tylko Atalanta), to atak turyńczyków wygląda fatalnie. “Stara Dama” straciła raptem pięć goli, ale strzeliła zaledwie dziewięć. Z czołówki tyko Roma ma gorszy bilans – 8 bramek.
Juventus ma problem z kreowaniem akcji. I to jakie
Ale tak naprawdę problemem Juventusu nie jest finalizacja ataków, a… kreowanie groźnych sytuacji. “La Gazzetta dello Sport” pisze o wskaźniku “Field Tilt”, który mówi o tym, która drużyna dominuje w danym meczu. Jak to się oblicza? Analitycy skupiają na ostatniej tercji boiska. Ile czasu dany zespół przebywa tam z piłką. Tam, czyli na ostatnich 35 metrach boiska. I co się okazuje: owe statystyki są bezwzględne dla Juventusu.
Lider Serie A Napoli przebywa z piłką przed bramką rywala przez 60 procent czasu trwania meczu. Zespół Allegrego ma ten wskaźnik na poziomie… 41 procent. Na ostatnich 35 metrach boiska rzadziej z piłką przebywa tylko beniaminek z Lecce.
Turyńczycy blado wypadają także w innych statystykach. W siedmiu meczach zanotowali zaledwie 90 strzałów, co pod tym względem daje im dziesiątą lokatę w lidze. A jeśli spojrzymy na uderzenia celne, to Juve ma ich 25, czyli więcej od raptem czterech klubów (Lecce, Hellas, Monza, Spezia).
Allegri się tłumaczy
“Jest mi bardzo przykro z powodu obecnej sytuacji i często zadaję sobie pytanie, czy popełniłem błędy. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to fakt, że Juventus miał wyglądać inaczej. W środku pola Rabiot, Paredes i Pogba z Locatellim jako pierwszym zmiennikiem. Di Maria i Chiesa na skrzydłach, Vlahović na ataku. Ale obecne Juve jest wirtualne, bo mamy wiele kontuzji, na czele z Pogbą i Chiesą. Spróbujcie zabrać pięciu podstawowych piłkarzy Interu czy Milanu i zobaczymy, co się stanie” – tak “Corriere della Sera” cytowała Allegriego, choć ten wywiad był nieautoryzowany.
Oczywiście, Allegrii ma trochę racji. W kreowaniu akcji ofensywnych przeszkadza mu przede wszystkim brak Pogby i Chiesy, którzy leczą kontuzję. A także dyspozycja Di Marii, który próbkę magii pokazał jedynie w 1. kolejce przeciwko Sassuolo (3:0), a później albo leczył uraz, albo tracił rozsądek, brutalnie faulując rywala w meczu z Monzą.
Juventus cierpi w ostatniej tercji boiska, bo biegający po prawym skrzydle Juan Cuadrado, motor napędowy Juventusu w ostatnich latach, akurat w obecnych rozgrywkach wygląda wyjątkowo marnie. Często traci piłkę, a w ofensywie brakuje mu dokładności. Wielkiego wrażenia nie robi także kupiony latem Filip Kostić, który zajmuje drugą stronę boiska. Ale Serb przynajmniej ma już trzy asysty, a Kolumbijczyk wciąż zero. Na dodatek został ukarany czerwoną kartką w niedawnym meczu z Salernitaną (2:2).
Milik zachowuje twarz. “Ostatni bastion”
“Juventus nie jest już straszny, bo nie stwarza zagrożenia. Tylko Milik pozostał ostatnim bastionem” – pisze “LGdS” i zaznacza, że wśród atakujących czyste sumienie może mieć właśnie Polak. Dusan Vlahović, kupiony z Fiorentiny za ponad 80 milionów euro, ma na koncie cztery bramki, ale tylko jedna z nich padła z gry (reszta to: rzut karny oraz dwa perfekcyjnie wykonane rzuty wolne). Biorąc pod uwagę Serie A i LM, Serb strzela średnio co 172 minuty, zaś Arkadiusz Milik ma trzy gole, co oznacza, że trafia co 97 minut. Ta średnia wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby nie skandaliczna decyzja sędziego w meczu z Salernitaną (2:2), który nie uznał Polakowi prawidłowo zdobytej bramki.
Poza tym Milik, póki co, daje drużynie więcej niż Vlahović jeśli chodzi o rozegranie akcji. Gdy wychowanek Rozwoju Katowice opuszczał Marsylię, to kibice i dziennikarze zajmujący się Juve byli przeciwni temu transferowi. Żałowali, że do Turynu nie zawitał Memphis Depay, albo że nie udało się dogadać z Atletico Madryt ws. Alvaro Moraty. Dziś wielu kibiców Juve jest zachwycona postawą Polaka i jest mu nawet gotów wybaczyć czerwoną kartkę za zdjęcie koszulki.
Na twitterowym koncie “Forza Juve”, zrzeszającym sympatyków bianconerich, 16 września zadano pytanie o ocenę dotychczasowej formy Milika w skali 1-10. Komentarzy pod postem jest ponad sto, a większość z nich to oceny “8” i “9”, a nie brakuje nawet i “10”.
Jasne, sezon się dopiero rozkręca, więc trzeba wstrzymać się z ostatecznymi ocenami, ale nie da się nie zauważyć, że Milik ma imponujący start. “Tuttusport” twierdzi, że klamka już zapadła. Juventus podjął decyzję, że wykupi napastnika z Marsylii. Tym bardziej, że to kwestia zaledwie siedmiu, ośmiu milionów euro.
Większe wątpliwości dotyczą tego, kto Arka będzie trenował. Pozycja Allegriego wisi na włosku. Milik robi jednak, co może, by włoski trener utrzymał posadę. I robi to jako jeden z nielicznych piłkarzy Juventusu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS