A A+ A++

Jak ocenia pan digitalizację polskiego sektora MŚP?

Niestety, nie jesteśmy raczej prymusem wśród krajów Unii
Europejskiej. Oczywiście, nie jest tak w przypadku wszystkich naszych firm oraz
branż, ale przedsiębiorstwa szeroko korzystające z dobrodziejstw cyfryzacji są
w Polsce raczej wyjątkiem od reguły niż normą. Przynajmniej dotychczas taki
trend obserwujemy. Na przykład wyniki badania firmy Kantar Polska sugerują, że
tylko 16 proc. polskich przedsiębiorców uważa, że transformacja cyfrowa
przełoży się na sprzedaż, a raptem 11 proc. widzi w jej zaletach podniesienie
kompetencji swojego zespołu.

Z czego wynika taki stan?

mat. pras.

Nie mnie o tym sądzić, a przynajmniej nie z punktu widzenia
technologii. Zresztą technologia jest tylko narzędziem. Wydaje mi się, że ci,
którzy rozumieją, w jaki sposób używać technologii, i że może ona być elementem przewagi konkurencyjnej, używają
jej już teraz, nie oglądając się na konkurencję. Znam osobiście wielu
przedsiębiorców, którzy wdrożyli np. rozwiązania chmurowe, choć oczywiście
każda firma musi wypracować własną strategię w tym zakresie. Przykładowo część
z nich preferuje model „zero gravity”, czyli chce zajmować się tylko tym, co
najlepiej umie – np. tworzeniem software’u, ale niekoniecznie ma ochotę być
właścicielem biura i posiadać stały zespół etatowych pracowników.

Nie chodzi im o budowę tradycyjnego modelu przedsiębiorstwa,
bo może im to nie odpowiada albo po prostu nie jest potrzebne z punktu widzenia
modelu biznesowego.

Cyfryzacja wdziera się jednak wszędzie, nawet do rolnictwa.
Smart farming przyjmie się w Polsce?

Sam kiedyś po zrobieniu licencji na operatora drona
zastanawiałem się, czy biznes wprowadzający informatyzację do naszego
rolnictwa, które jest przecież jedną z naszych wiodących specjalności, jest
sensowny. Rozmawiałem z przedsiębiorcami z USA, bo tam jest inna skala
rolnictwa. Pobierano wtedy próbki z gruntu.

Potem były loty ze specjalnymi kamerami, aby stwierdzić,
gdzie trzeba dosypać nawozu. Następnie doszło do połączenia z maszynami
rolniczymi, które z kolei były wyposażone w czujniki i dozowniki. Poznałem cały
system, który pozwala optymalizować produkcję rolną.

I zderzyłem się z naszą, polską rzeczywistością. Rozmawiałem
z ludźmi obsługującymi 1000-hektarowe gospodarstwa w Polsce i usłyszałem m.in.
„A po co mi to? Ja wezmę sobie agronoma. On przyjdzie, spojrzy i powie co
robić” albo „Ja nie mam na to czasu. Obrabiam teraz hektary i istotne jest to,
czy w przyszłym miesiącu będę miał pieniądze na nowy kombajn”. Trudno jest więc
w takich sytuacjach zrobić coś sensownego. Do momentu w którym przedsiębiorcy
nie będą widzieli, że mogą zdobyć przewagę, używając technologii, nie posuniemy
się z rozwojem w tym zakresie. Możliwe również, że po prostu jeszcze nie
nadszedł odpowiedni czas.

A co z ceną rozwiązań digitalowych? Nie są to tanie
technologie?

Oczywiście, to prawda. To zaawansowane rozwiązania i stąd
taka, a nie inna cena. Jednak trzeba spojrzeć na poziom zamożności
społeczeństwa. Jeśli jego członkowie, w tym przedsiębiorcy, są już na pewnym
poziomie rozwoju, to przestaje ich interesować wyłącznie cena. Posługując się
przenośnią kulinarną, możemy przecież zjeść hamburgera, ale też pójść do
restauracji i zjeść bardziej wykwintne danie w bardziej komfortowych warunkach.
To także kwestia klientów przedsiębiorstw. Jeśli klient wybiera produkt,
patrząc tylko i wyłącznie na cenę, to oczywiście wymusza to określony sposób
działania przedsiębiorcy.

A jak bezpieczne są rozwiązania chmurowe?

Wszystkie znane mi firmy oferujące chmurę zapewniają bardzo
wysoki poziom bezpieczeństwa. Kierują się określonymi procedurami i wydaje mi
się, że jeśli idzie o bezpieczeństwo, to jest ono wyższe niż w większości
przedsiębiorstw z naszego sektora MŚP. To wynika i z głębokości portfela, i z
wagi dla ich biznesu. Gdyby jakikolwiek duży dostawca rozwiązań chmurowych
spotkał się z kradzieżą danych, poziom zaufania do jego usług spadłby
drastycznie. Z tego punktu widzenia bezpieczeństwo jest na o wiele wyższym
poziomie niż w wielu tradycyjnych firmach. W ogóle bezpieczeństwo to w znacznej
mierze kwestia psychologiczna.

Co ma pan na myśli?

Posłużę się przykładem. Jeśli ktoś, podający się za
pracownika naszego działu IT, napisze nam, zwracając się do nas po imieniu,
abyśmy dziś na noc zostawili włączony komputer, to zapewne duża część z nas tak
zrobi. Cyberprzestępcy wykorzystują takie luki, wiedzą, że najsłabszym ogniwem
w systemie bezpieczeństwa jest z reguły człowiek. Takie zachowania to „kopalnia
złota”.

Przechodząc do sektora finansowego, jak Huawei pozycjonuje
się na globalnym rynku?

Mamy gotowe technologie i rozwiązania, te są opracowane. Do
rozwiązania pozostają w niektórych krajach kwestie administracyjne czy
proceduralne. Przykładowo w Chinach czy Brazylii prowadzimy projekty, które z
punktu widzenia technologii są najbardziej zaawansowane. Są na najwyższym
poziomie, ale to także kwestia dostępności całego ekosystemu partnerów. Wiele
banków przenosi część usług na otwarte, rozproszone architektury, np. X86 i
bazę danych MySQL. W Chinach prowadzimy kilka takich projektów. Chodzi o
ro … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNaukowcy opracowali metodę podwójnego znakowania mRNA
Następny artykułDożynki pozbawiły Gowarczów funduszu sołeckiego