A A+ A++

Mural, a właściwie bramal, jego autorstwa zobaczyć można w Korzeniowie. Arkadiusz Andrejkow namalował go w trzy dni.

Arkadiusz Andrejkow to artysta z Sanoka, który popularność zdobył dzięki malowidłom, które wykonuje na podstawie archiwalnych zdjęć przede wszystkim na starych drewnianych stodołach w Bieszczadach i Beskidzie Niskim. I tam właśnie w jego pracach zakochali się mieszkający w Korzeniowie Marta Neville-Ortyl i jej mąż David Neville. Zakochali się tak bardzo, że zamarzyli, by malowidło Andrejkowa mieć na swoim podwórku.

– Napisałam więc do niego z pytaniem, czy byłoby to możliwe. Poprosił, by przysłać zdjęcie na podstawie którego miałby malować – opowiada Marta Neville-Ortyl.

A tych do wyboru miała wiele, bo jej ojciec – Karol Ortyl, fotografował od 13. roku życia. Padło jednak na to z początku lat siedemdziesiątych, na którym pan Karol uwiecznił swoich rodziców; ojca Antoniego jadącego na traktorze i trochę w tle mamę Marię.

– To zdjęcie było z nami od dziecka, bo zawsze wisiało w warsztacie. Dlatego było takie ważne – tłumaczy pomysłodawczyni przedsięwzięcia. Jej ojciec dodaje, że nie tylko odbitkę, ale i uwieczniony na zdjęciu ciągnik wciąż jeszcze ma w swoim gospodarstwie.

Ale to jednak nie ten pojazd, a jadący na nim Antoni Ortyl był powodem powstania muralu. To jego rodzina z Korzeniowa chciała upamiętnić w ten sposób. Bo przyznać trzeba, że życiorys miał interesujący. Pracował jako fornal w dworze Leopolda Szerauca, gdzie poznał przyszłą żonę. W czasie II wojny światowej był członkiem AK o pseudonimie Kropla. Po wojnie służył w zawodowej, jak i ochotniczej straży pożarnej. Pracował jako cieśla przy budowie Nowej Huty, był bibliotekarzem w świetlicy wiejskiej w Korzeniowie, prowadził tam również skup mleka. Hobbystycznie rzeźbił i pisał wiersze. Był gawędziarzem i żartownisiem i to on zaszczepił w dzieciach i wnukach miłość do lokalnej historii. Zmarł w 1997 roku, ale pamięć o nim pozostanie żywa m.in. dzięki malowidłu powstałemu w jego gospodarstwie.

Arkadiusz Andrejkow przyjechał do Korzeniowa z początkiem sierpnia. Odwzorowanie fotografii zajęło mu niecałe trzy dni. Dziś to jedyna jego praca, którą zobaczyć można w naszym powiecie.

– Z tego co mówił to też druga, powstała na metalowym podłożu – zaznacza Marta Neville-Ortyl.

Pracę Arkadiusza Andrejkowa widać z drogi. Zobaczyć ją można jadąc z Korzeniowa w stronę Nagoszyna.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo się wydarzy na sesji Sejmiku Województwa Dolnośląskiego?
Następny artykułZamień pasję w zawód – wybierz studia we WSIiZ