To będzie spotkanie kończące fazę zasadniczą sezonu. Po podziale na grupy mistrzowską i spadkową grania teoretycznie będzie jeszcze sporo, jednak walcząca o utrzymanie Arka swój pierwszy finał rozegra już w niedzielę. Dlaczego?
Arka Gdynia pod ścianą
Gdyński zespół z dorobkiem 28 punktów zajmuje w tej chwili 15. miejsce w tabeli. Jej niedzielny rywal 13., czyli ostatnie bezpieczne, mając o sześć punktów więcej (między nimi jest jeszcze Korona Kielce – 30). Zespół z Krakowa jest tak naprawdę jedynym pozostającym w zasięgu Arki, reszta grupy spadkowej odjechała już bardzo daleko (w tej chwili po 38 pkt mają Zagłębie Lubin, Raków Częstochowa i Górnik Zabrze, a 37 Wisła Płock).
Zatem to Wisła (i oczywiście Korona, którą chcąc się utrzymać, też trzeba wyprzedzić) jest na dziś dla Arki celem numer 1 do dogonienia. Ewentualne zwycięstwo zmniejszyłoby stratę do trzech punktów (a de facto czterech, bo przy równej liczbie punktów na koniec sezonu decyduje wyższe miejsce po fazie zasadniczej). Biorąc pod uwagę, że czekać będzie te zespoły bezpośredni mecz, różnica byłaby jak najbardziej do zniwelowania.
Porażka gwoździem do trumny
Jednak każdy inny wynik oznaczać będzie dla Arki bardzo strome schody. Przy remisie do odrobienia byłoby bowiem sześć punktów (czyli siedem), a porażka w niedzielę to już praktycznie gwóźdź do trumny. Odrobienie dziewięciu punktów (czyli dziesięciu) stałoby się zadaniem ekstremalnie trudnym. Oczywiście teoretycznie wszystko byłoby możliwe (do zdobycia jest w fazie finałowej 21 punktów), ale w praktyce przegonienie Wisły trzeba by to było traktować bardziej w kategorii cudu niż realnego celu.
Zatem w niedzielę Arkę czeka ogromne wyzwanie. Tym bardziej że w środę podopieczni Ireneusza Mamrota zostali zmiażdżeni przez Legię Warszawa (porażka 1:5 była najmniejszym wymiarem kary). Z kolei Wisła w dramatycznych okolicznościach wygrała swój pierwszy mecz po pandemicznej przerwie (3:2 z Rakowem Częstochowa).
Nie tylko wynik, ale postawa zespołu w Warszawie mogła być dla kibiców Arki bardzo niepokojąca (zresztą w poprzednimm meczu ze Śląskiem Wrocław, mimo zwycięstwa 2:1, gra również była bardzo kiepska). Trener Mamrot zdaję sobie z tego sprawę.
– Wiem gdzie jest problem, ale pewne sprawy muszę zachować dla siebie. Gdybym zdecydował się na szczerą wypowiedź, to wywołałbym burzę, a tego nie chcę robić, bo to nie miejsce i czas. Z pozytywów to na pewno ten zespół nie boi się pracy, piłkarze są bardzo zaangażowani i chcą się rozwijać – podkreśla szkoleniowiec Arki. – Nie wszystko jest źle. Na przykład, mimo dużej liczby straconych bramek, uważam, że poszliśmy do przodu jeśli chodzi o aspekt organizacji gry defensywnej. Czasami po prostu ktoś się spóźni, ktoś odpuści i traci się gola – tłumaczy trener Mamrot.
Spotkanie Arka – Wisła (początek godz. 18) odbędzie się bez udziału publiczności. Będzie je można zobaczyć w Canal+Family oraz internetowej aplikacji Canal+ (szczegóły TUTAJ).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS