A A+ A++

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo
Cud Podlasia wygląda jak wyspa na Pacyfiku

Przydomek króla Haralda – Sinozęby (po duńsku Blåtand, a po angielsku Bluetooth) wziął się od sinego (sczerniałego) zęba, który częściowo wybity w potyczce lub w wypadku uległ martwicy. W staronorweskim blá (“siny”) znaczyło także “czarny” lub “ciemny”. Duńscy historycy hipotezę “czarnego zęba” uważają jednak za mało prawdopodobną. Sądzą, że za życia Haralda raczej nie nazywano go w ten sposób. Przydomek najpewniej nadano później.

Król wikingów wsławił się tym, że przyjął chrzest ok. roku 965 i tym samym wprowadził chrześcijaństwo do Danii. Wkrótce zapanował także nad Norwegią. Jedna z legend mówi, że gdy wahał się, kto jest silniejszym bogiem – Odyn czy Chrystus – przekonał go kapłan niemiecki Poppo, demonstrując przeniesienie rozpalonego do białości kawałka żelaza gołą ręką.

“Czarna wdowa”, która rozkochała Władysława Jagiełłę. Jej pogrzeb był obrzydliwy

Marek Kryda, autor bestsellerowej książki “Polska wikingów” powiedział serwisowi The First News, że “śmierć i miejsce pochówku duńskiego króla Haralda Sinozębego Gormssona było do tej pory jedną z najdłużej nierozwiązanych zagadek historii”. Wiedziano wprawdzie, że zginął prawdopodobnie w 986 roku w wybudowanej przez siebie twierdzy wikingów Jomsborg, czyli w dzisiejszym mieście Wolin, ale nie znano miejsca pochówku.

Najnowsze technologie pozwoliły ustalić miejsce pochówku 

Dzięki obrazowaniu satelitarnemu, a dokładnie technologii LiDAR, która bardzo precyzyjnie mierzy odległość za pomocą wiązki lasera i analizy odbitego światła, udało się zidentyfikować królewski kurhan. Technologia ta pozwala objąć pomiarami bardzo duże obszary. Warto jednak dodać, że pomiar jest na tyle dokładny, że pozwala wykryć uskoki terenu wielkości nawet 30 cm. Teledetekcja satelitarna pozwoliła ustalić, że zaledwie 5 km od Wolina, w Wiejkowie został pochowany król wikingów.

Takie przypuszczenia snuł także szwedzki archeolog Sven Rosborn, gdy w 2014 roku odkrył złoty krążek znany jako Curmsun Disc. Wygrawerowano na nim inskrypcję po łacinie, która wspominała Haralda jako “władcę Duńczyków, Skanii i twierdzy wikingów Jomsborg”.

Rosborn był przekonany, że to pośmiertny dar odkryty wraz ze szczątkami szkieletu i innymi kosztownościami w 1841 roku w kamiennej komorze grobowej pod budynkiem kościoła w Wiejkowie.

Zamek ElmauSzczyt G7. To w tym bajkowym zamku debatują przywódcy świata

“Stary guzik” okazał się tak cennym skarbem

Do zakończenia II wojny światowej medalion pozostawał w krypcie. W 1945 roku trafił w ręce majora armii polskiej Stefana Sielskiego, a po 69 latach złotym krążkiem leżącym w pudełku ze starymi guzikami zainteresowała się 11-letnia prawnuczka żołnierza. Znalazła go i przyniosła na lekcję historii. I w ten sposób nie tylko nastolatka, ale i rodzina majora, dowiedziała się, że “stary guzik” okazał się tak cennym skarbem.

Sprawą zainteresowali się badacze, napis został odszyfrowany, jednak naukowcy wciąż byli podzieleni w kwestii miejsca śmierci i pochówku Haralda.

Od przypuszczeń do twardych danych

“Nie ma wątpliwości, że złoty krążek z grobowca w Wiejkowie to niezwykłe znalezisko. Warto jednak pamiętać, że przekonanie Rosborna, że Sinozęby został pochowany w Wiejkowie, nie opierało się na badaniach tu na miejscu” – zauważa Marek Kryda. Autor książek o wikingach tłumaczy, że przypuszczenia Rosborna wynikały wyłącznie z badań krążka Curmsun i archiwum rodziny Sielskich, którzy mieszkają w Szwecji. Badacz nie dysponował twardymi dowodami naukowymi.

“Dopiero badania satelitarne w pełni potwierdziły istnienie dużego kopca w Wiejkowie i że to właśnie tutaj znajduje się miejsce pochówku Sinozębego” – podkreśla polski badacz.

Wynika z nich, że kurhan w zachodniopomorskiej wsi jest prawdziwym grobem Haralda Sinozębego. Kościół zaś został postawiony później. Duński archiwista Steffen Harpsøe uważa, że dysk mógł zostać wybity w latach 1050–1125, a to znaczy, że ponad 70 lat po pochówku Haralda i dopiero wtedy został umieszczony w królewskiej krypcie.

Miłośnik Haralda w Dolinie Krzemowej 

Jak czytamy na stronie france24.com, za pomysłem nazwania technologii pozwalającej łączenie się telefonom, laptopom i głośnikom od przydomka króla wikingów – stoi Jim Kardach, inżynier z Doliny Krzemowej, który pochodził ze Skanii i zafascynowany był Haraldem Sinozębym. Nazwie towarzyszy również filozofia. Tak jak Harald zjednoczył Skandynawię, tak technologia Bluetooth pozwala łączyć różne urządzenia. Stąd też w logo Bluetooth znalazły się runy haglaz i berkanan – inicjały wielkiego władcy.

Źródła: The First News / Wikipedia / historykon.pl / france24.com

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOsiedlowe lato i nordic walking
Następny artykułCo z atrakcjami dla najmłodszych na chojnickim basenie?