A A+ A++

W ciągu 18 miesięcy między ogłoszeniem technologii anty-CSAM a jej „zezłomowaniem”, wewnątrz Apple doszło do zakłócenia funkcji zaufania i bezpieczeństwa. Z firmy odeszły dwie dyrektorki ds. bezpieczeństwa dzieci: Melissa Marrus Polinsky, która spędziła 10 lat jako dyrektor Apple ds. dochodzeń i bezpieczeństwa dzieci, oraz dyrektor ds. zaufania i bezpieczeństwa Margaret Richardson. Odeszło również dwoje innych, kluczowych dyrektorów jeśli chodzi o prace firmy nad przeciwdziałaniem CSAM: dyrektor ds. prywatności Jane Horvath i szef iCloud Michael Abbott. Żadna z wymienionych osób nie odpowiedziała na prośby o komentarz, którego odmówił również koncern Apple. Abhishek Bhowmick, opisany przez dwóch byłych pracowników Apple jako główny inżynier oprogramowania do wykrywania CSAM, odszedł, aby założyć własną firmę. Poproszony o komentarz, powiedział „Forbesowi”, że jego praca nad technologią prywatności w Apple była „jednym z największych zaszczytów w karierze”.

Te odejścia były znaczące. Kiedy Polinsky i Richardson odeszli, pozostawili „dość duże dziury w organizacji” – jak powiedział „Forbesowi” jeden z byłych pracowników Apple’a. Inny powiedział, że grupa zajmująca się ochroną dzieci została rozproszona, a role zreorganizowane i przypisane do innych zespołów. Według jednego ze źródeł znaczna część funkcji została przeniesiona do działu inżynierii prywatności. Dział ten jest obecnie kierowany przez Erika Neuenschwandera, wieloletniego dyrektora technicznego Apple. Niedawno mianowany został dyrektorem ds. prywatności i bezpieczeństwa dzieci, ale jego poprzednie role koncentrowały się głównie na inżynierii oprogramowania. Wraz z nim pracują Chuck Gillingham, były zastępca prokuratora okręgowego w hrabstwie Santa Clara, oraz Ruben van der Dussen, inżynier ds. prywatności, wcześniej związany z Thorn, organizacją non-profit zajmującą się zwalczaniem CSAM, założoną przez Ashtona Kutchera. Personel ds. zaufania i bezpieczeństwa ostatecznie podlega Mike’owi Thornberry’emu, który spędził większość ze swoich 23 lat w Apple nadzorując sprzedaż i Apple Pay.

Apple od dawna utrzymuje, że prywatność jest podstawowym prawem człowieka. Firma słynie z tego, że odmówiła stworzenia dla FBI tzw. backdoora do systemu iOS, który omijałby kilka ważnych funkcji bezpieczeństwa i umożliwiał organom ścigania dostęp do danych osobowych przechowywanych na iPhone’ach. Apple argumentowało, że takie działanie dałoby rządowi i innym osobom prawo do sięgania do urządzenia każdego użytkownika w celu szpiegowania i gromadzenia poufnych danych. Od tego czasu firma poszła w kierunku jeszcze szerszego szyfrowania swojego sprzętu i oprogramowania, ku rozczarowaniu FBI i innych organów ścigania. Zarazem jednak szyfrowanie iCloud jest włączone domyślnie, a Apple może skanować pliki każdego użytkownika, który poprosi firmę o odzyskanie swoich danych — na przykład przy okazji logowania się na nowym urządzeniu, przywracania plików z kopii zapasowej lub prośby o pomoc w przypadku utraty dostępu do konta.

Czytaj też: Starship na razie nie poleci w kosmos. W co gra Elon Musk i czy zawsze ma dobre intencje?

Polityka prywatności Apple. Więcej pożytku, czy szkód?

Zwolennicy bezpieczeństwa dzieci twierdzą, że niezachwiane zaangażowanie Apple w prywatność ma swoją cenę: Apple jest zasadniczo ślepe na szkodliwe, nielegalne materiały przechowywane w swoich usługach. Jak powiedział „Forbesowi” jeden z byłych pracowników, stanowisko to „przesłania inne bardzo poważne szkody społeczne”. Technologowie i weterani organów ścigania twierdzą, że konkurenci z całego świata, od Google, Meta i Microsoft po Dropbox i innych dostawców chmury osobistej, są znacznie bardziej proaktywni w wykorzenianiu seksualnych drapieżników, którzy nadużywają ich platform. Każdego roku firmy te dostarczają amerykańskiemu Narodowemu Centrum Dzieci Zaginionych i Wykorzystywanych (NCMEC)— które analizuje wskazówki przed przekazaniem ich organom ścigania — miliony, a czasem dziesiątki milionów więcej „cybertipów” niż Apple.

— Nigdy tak naprawdę nie byli zainteresowani przyczynianiem się do ochrony dzieci na swojej platformie — powiedział „Forbesowi” Jim Cole, który spędził dwie dekady w jednostce DHS Homeland Security Investigations, dodając: — Dość mocno obrali drogę prywatności, a prawo nie wymaga od nich szukania CSAM.

Apple odmówiło odpowiedzi na szczegółowe pytania, zamiast niej dostarczając „Forbesowi” list od Neuenschwandera, wspomnianego dyrektora Apple ds. prywatności użytkowników i bezpieczeństwa dzieci, który odniósł się do niedawnych żądań organizacji non-profit Heat Initiative, aby Apple przywróciło plany skanowania swoich systemów w poszukiwaniu CSAM. Neuenschwander stwierdzi … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzprechajmy, śpiewajmy – bezpłatne zajęcia językowe dla dzieci
Następny artykuł10 lat Polskiej Spółki Gazownictwa: gotowi na zrównoważoną transformację energetyczną