Przed dwoma tygodniami z użycia wycofane zostały dwa okręty polskiej Marynarki Wojennej: ORP Sęp i ORP Bielik. Teraz, w liście otwartym nadesłanym do redakcji „GW”, marynarze pływający na ORP Orzeł tłumaczą, że ich jednostka jest w równie opłakanym stanie. Przekonują, że jedynie z powodów wizerunkowych ich łódź podwodna nadal pływa. Dodają, że nie chcą skończyć pogrzebani w niej na dnie morza, jak Kursk, ARA San Juan czy KRI Nanggala-402.
„Okręt podwodny ORP Orzeł znajduje się w opłakanym stanie technicznym i każdy rejs, licząc tak naprawdę od dzisiaj, może zakończyć się jego zatonięciem, a co za tym idzie – naszą śmiercią. Dość powiedzieć, że w czasie ostatnich majowych manewrów wystąpiły problemy ze zbiornikami balastowymi, a co za tym idzie – również z wynurzeniem” – pisali w anonimowej wiadomości marynarze. Podkreślali, że swój apel formułują bez wiedzy dowódców, ponieważ to ich działania doprowadziły do obecnej sytuacji.
Na długiej liście nieprawidłowości znalazły się także problemy z zespołem napędowym, z sonarem, z zespołem nawigacyjnym, systemami uzbrojenia oraz systemami komunikacyjnymi. „To, że ORP Orzeł w ogóle jeszcze pływa, możemy nazwać cudem. Ten okręt powinien zostać wycofany z użycia około 5-6 lat temu, gdzie po długim remoncie nie został przywrócony do pełnej sprawności i pomimo naszych protestów został dopuszczony do służby” – czytamy.
„Jaki jest nasz cel? Chcemy po prostu obserwować, jak dorastają nasze dzieci, a nie jak spada poziom tlenu, kiedy będziemy uwięzieni gdzieś na dnie Bałtyku czy Morza Północnego. Chcemy służyć naszej Ojczyźnie, ale bez bezsensownego narażania naszego życia. Do tego potrzebne są nam nowe okręty podwodne, które zapewnią bezpieczeństwo Polsce i załogom. Czy nasze podejście jest zbyt ponure i fatalistyczne? Niestety nie. Niestety, jest to rzeczywistość” – kończą autorzy listu.
Czytaj też:
Amerykański krążownik przejął ogromny transport broni
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS