A A+ A++

Skalkulował więc, że korzystniej będzie mu kupić mieszkanie, niż płacić za wynajem i pokrótce został właścicielem nieruchomości w centrum Gdańska, 5 min piechotą od Dworca Głównego. Zbiegło się to akurat z mistrzostwami w piłce nożnej Euro 2012. Patrząc, jak gorączka na rynku najmu lokali dochodzi do zenitu, pomyślał, że może też na tym skorzysta. O pomoc poprosił kolegę z tej branży, który sprezentował mu łóżka z modernizowanego przez siebie hotelu – bo tych akurat brakowało — i pomógł ustalić ceny najmu. – Jego podpowiedzi były bardzo trafne, bo gdy próbowałem podnieść stawki nawet o 10 zł, zainteresowanie lokalem od razu malało – opowiada Tomasz Burcon.

Mieszkanie świetnie się wynajęło na czas rozgrywek piłkarskich. Wysokie obroty zachęciły go do tego rynku. W kolejnym roku, w czasie wakacji tak dobrze się wynajmowało, że mieszkał w nim tylko poza sezonem. Następnie wyprowadził się z niego już na stałe.

– Obecnie jako indywidualne mieszkanie najwięcej zarabia ze wszystkich lokali, którymi zarządza moja firma – opowiada. Pomogło mu kilkunastoletnie doświadczenie w marketingu internetowym dla wynajmu krótkoterminowego, zdobyte w jego własnej firmie, założonej w 1996 r. – jego klientami były zarówno małe pensjonaty, jak i średnie hotele czy duże i rozpoznawalne marki.

Postanowił skupić się na tej działalności, rozwijanej głównie w Gdańsku. – To miasto ma jeden z największych potencjałów w Polsce – twierdzi Tomasz Burcon.

Zwrot z inwestycji w mieszkanie nad morzem. To nie jest prosta kalkulacja

Od czasu, gdy znajomy poprosił go o pomoc przy kupnie takiej nieruchomości, negocjacji ze sprzedawcą, po remont i zarządzanie, Tomasz Burcon zaczął rozkręcać działalność. Założył później spółkę, skupioną z jednej strony na kupowaniu mieszkań i optymalizowaniu pod inwestora, czyli klasycznym flippingu oraz na najmie tych mieszkań w Trójmieście. Jego agencja nie jest jednak typowym zarządcą, sama podnajmuje na kilkuletni okres nieruchomości za określoną stawkę, a zarabia na właściwym najmie.

Zaznacza przy tym, że wyliczenie zwrotów inwestycyjnych dla osób, które teraz chciałyby wejść w ten rynek, nie jest prostą kalkulacją, bo tylko historyczne stopy zwrotu są prawdziwe. I, jego zdaniem, nie powinny być one podstawą do wyliczenia w pełni wiarygodnej stopy zwrotu dla konkretnej nieruchomości w przyszłości, ze względu na dużą dynamikę rynku i zależność od sytuacji zewnętrznych np. pandemia czy konflikty.

Na potencjalne zyski składa się wiele czynników i pytań – czy inwestor zapłacił poniżej, czy powyżej ceny rynkowej? Gdzie znajduje się mieszkanie? Jaka jest unikalność lokalizacji i samej oferty? Spore znaczenie mają również takie kwestie, jak wybór lokum na rynku pierwotnym czy wtórnym, oraz czy były i obecny właściciel dokonują amortyzacji nieruchomości.

Czytaj też: Polacy rzucili się na domy za granicą. Znany analityk: „Moda na nieruchomości zagraniczne, którą obserwujemy, to owczy pęd”

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Grupa habsburska”. Orban chce utworzyć nową frakcję w PE
Następny artykułChińskie zupki zagrażają koreańskiemu parkowi narodowemu