A A+ A++

Publicysta Rafał Woś zastanawiał się na łamach „Tygodnika Powszechnego”, czy da się pochwalić Prawo i Sprawiedliwość. Zauważył, że zarówno krytyka, jak i chwalenie obozu rządzącego może być swego rodzaju uzależnieniem, nad którym wielu traci panowanie.

CZYTAJ TEŻ:

— NASZ SONDAŻ. Kto jest liderem opozycji? Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski deklasują rywali. Bardzo słaby wynik Borysa Budki. SPRAWDŹ wyniki

— Duże poparcie Polaków dla luzowania obostrzeń pandemicznych. „Za” są zwłaszcza wyborcy opozycji. Zwolennicy PiS popierają status quo

— SONDAŻ. Zdaniem 40 proc. badanych premier Morawiecki powinien być kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta

Wywiad Sławoja Žižka

Woś przyznał, że do napisania felietonu skłoniła go sprawa Sławoja Žižka. W jego ocenie, „na tym przykładzie da się pokazać zasięg zniszczeń, jakie w polskiej publicystyce poczynił ortodoksyjny antyPiSizm”.

Słoweński filozof, w wywiadzie udzielonym w 2017 roku dla magazynu „Quartz” powiedział:

Kto zrobił najwięcej dla europejskiej klasy pracującej? To PiS, polska partia arcykonserwatywna. Zrobili to, na co nie odważył się nikt z umiarkowanej lewicy (…), w tym sensie popieram ich całkowicie.

Publicysta podkreślił, że po tej lekturze nasunęły mu się dwa wnioski. Pierwszy, że filozof „umiarkowanie dokładnie” śledzi polskie sprawy, bo „swoją sympatię dla propracowniczych poczynań PiS-u ilustrował bowiem przykładami dobranymi w myśl powiedzenia ‘wiem, że dzwonią, ale nie bardzo się orientuję, w którym kościele’”.

Druga sprawa, to jak traktować wypowiedź Žižka dla „Quartza”. Zdaniem Wosia, jest to „raczej kolejny głos w dyskusji nieco bardziej ogólnej, dotyczącej zamiany ról pomiędzy lewicą a prawicą, która dokonała się na naszych oczach”.

O tym, że po odcięciu się starej socjaldemokracji od ambicji bycia głosem ekonomicznie wyzyskiwanych, w buty lewicy weszła prawica. I czuje się w nich na tyle dobrze, że stała się w wielu krajach (w tym również w Polsce) siłą najchętniej popieraną przez klasy pracujące. Tak właśnie zrozumiałem tamtą wypowiedź Žižka

— przyznał publicysta dodając, że jest to „raczej jako pstryczek w nos liberalnej lewicy ze strony jednego z ważnych dla niej publicznych intelektualistów”.

Nerwowa reakcja lewicy

Woś zwrócił uwagę na „nerwową reakcję liberalnej lewicy” po wywiadzie i na tekst, który pojawił się w serwisie OKO.press. Podkreślił, że za tytułem „Sławoj Žižek: to kłamstwo, że popieram PiS. To barbarzyńcy z chrześcijańską twarzą”, „kryje się tylko wydobyty od Žižka statement”.

Filozof miał powiedzieć, że nie pamięta udzielonego wywiadu, że nie był on autoryzowany, a rząd Polski, tak jak Węgier włącza do „osi zła”, czyli „największego zagrożenia dla emancypacyjnego dziedzictwa Europy”

OKO.press staje – nomen omen – oko w oko z sytuacją, w której guru pewnego środowiska mówi coś, co stoi w sprzeczności z credo tegoż środowiska

— zauważył Woś.

Dodał, że serwis, zamiast „iść w kierunku wolnej myśli”, czy skonfrontować swoich czytelników z inny punktem widzenia, „ciśnie Žižka, by dawał świadectwo i wyjaśnił potencjalnie zaniepokojonym czytelnikom, że to wszystko ‘prowokacja wiadomych sił’”.

Žižek ma wydeklamować formułkę o tym, że PiS jest zły. Koniec i kropka. Dziękujemy, panie filozofie. (…) Smutne w tym wszystkim jest to, że taką postawę media antypisowskie zarzucają zazwyczaj drugiej stronie. To tam ma się rzekomo odbywać tępienie wolnej myśli i ideowy konformizm – jeśli nie zamordyzm

— napisał publicysta.

CZYTAJ WIĘCEJ: Te słowa zaskakują! W sieci przypomniano słowa lewicowego filozofa o PiS. Semka ironizuje: „Biedny Sławek Sierakowski”. SPRAWDŹ!

Nałóg?

W ocenie Rafała Wosia, „media antypisowskie kolejny raz robią to, co zarzucają tzw. drugiej stronie”.

Wydaje mi się, że panujący w opiniotwórczych mediach antyPiSizm stał się jak nałóg, nad którym wielu przestało niestety panować. To coś trudnego do uchwycenia. AntyPiSizm daje oczywiście chwilowe zadowolenie, pozwala poczuć, że jesteśmy „po właściwej stronie”. W praktyce jednak prowadzi polskie media liberalne do postępującej od kilku lat eliminacji inności. Efekt jest taki, że w antypisowskich mediach nie da się już w zasadzie nie uprawiać antyPiSizmu. Jedyne, co jest dopuszczalne, to jego różne poziomy natężenia

— zwrócił uwagę dodając, że „skoro nie ma nikogo, kto by kontrował antyPisizm, w efekcie non stop słyszysz, jaki straszny jest PiS. Aż w końcu – nawet jeśli jesteś niedowiarkiem – sam w to uwierzysz”.

Ponieważ w twoim otoczeniu nie ma nikogo myślącego inaczej, logicznym wydaje się wniosek, że innych postaw po prostu nie ma. I tak to się kręci. Dlatego właśnie wydaje mi się, że to jest jak narkotyk

— ocenił publicysta.

Woś zwrócił się też z prośbą, aby zastanowić się nad tym, czy w mediach, których pracują dziennikarze, da się „za cokolwiek pochwalić PiS?”.

Czy mieści Wam się to w ogóle w głowie? Czy można to zrobić bez miliona przypisów i gwiazdek „tak, ale przecież” albo „musimy pamiętać, że?”. Bo ja się obawiam, że to już niemożliwe

— przyznał Rafał Woś.

wkt/Tygodnik Powszechny

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFrancja: Z powodu COVID-19 zamknięto ponad 100 szkół
Następny artykułEksperci biją na alarm. Pandemia zwiększa ryzyko alkoholizmu