A A+ A++

W PiS-owskiej antytelewizji prezydencką antydebatę prowadził antydziennikarz, który nawet przez sekundę nie spróbował udawać, że jest kimś więcej niż chłoptasiem na posyłki PiS-u i sztabu kandydata Dudy.

Kilka miesięcy przed debatą antykandydat Andrzej Sebastian Duda uznał, że lepiej wydać dwa miliardy na pisowskich podwykonawców z TVP niż chorych na raka. Bez tych pieniędzy wielu chorych na raka zapewne już zmarło. Ale te dwa miliardy nie uchroniły przed śmiercią samej TVP.

Dziś na żywo oglądaliśmy jej pogrzeb.

Nawet dla średnio inteligentnego widza musiało być oczywiste, że pytania układał sztab Dudy. Sam Andrzej Sebastian Duda nie był w stanie tego wrażenia zatrzeć, bo nie potrafił nawet wykuć i wyrecytować odpowiedzi. Wszystkie pytania były z tezą. Wszystkie zawierały mniej lub bardziej zawoalowany atak na Rafała Trzaskowskiego. Była więc ta tzw. debata głównie ilustracją tego, jak Duda, Kaczyński, Bielan, Kurski i cała PiSowska ferajna umierają ze strachu przed Trzaskowskim.

W sytuacji, gdy ponad 1000 Polaków w ostatnich miesiącach zmarło na koronawirusa, gdy kilkadziesiąt albo kilkaset tysięcy ludzi straciło pracę, gdy tysiące firm walczą o przetrwanie, gdy nasza służba zdrowia jest poddana chyba najtrudniejszemu testowi, a wkrótce jednemu z najtrudniejszych testów zostanie poddana nasza gospodarka, konferansjer z TVP zadawał pytania jak z kosmosu. Rację miał Władysław Kosiniak-Kamysz, że ktoś kto te, pożal się boże, głupkowate pytania wymyślał, musiał być na niezłym odlocie.

Gdy wali się gospodarka, służba zdrowia jest pod kroplówką, a naród jest przerażony, pseudodziennikarski wyrób pyta w TVP o uchodźców, którzy nam nie grożą, o komunię świętą, z którą nie ma w Polsce żadnego problemu, i o małżeństwa homoseksualne, których, poza jednym drugoligowym kandydatem, nikt nie chce. Pytania w komplecie są sformułowane tak, żeby widz nie miał wątpliwości, że Trzaskowski jest zły, „a teraz szanowni państwo spróbujmy się pobawić w odpowiedzi na pytania”. Bezwstyd pomieszany z głupotą i skrajną amatorszczyzną.

Andrzeja Dudę w tej kampanii pisowcy próbują ciągnąć za uszy, ale efekt jest mizerny, bo Duda jest tak słabym kandydatem, jak słabym jest prezydentem. Duda nie zyskał więc dzisiaj nic, choć TVP, która przechodziła samą siebie w czasie debaty, przeszła samą siebie także po niej.

Duda, który wypadł wybitnie blado, podszedł do mikrofonu i już po debacie wytłumaczył publice, że jest zadowolony, bo wypadł świetnie. To tak jakby po przegranym meczu piłkarz stawał przed kamerami i stwierdzał, że jest zadowolony z imponującej wygranej. Panie Dudo, jest jednak pewien problem, my to oglądaliśmy. Duda na zaaranżowanej przez Bielana i Kurskiego ustawce nie wygrał absolutnie nic. Nie wygrał też – trzeba to powiedzieć – jego główny rywal Rafał Trzaskowski, bo w tych warunkach wygrać nie mógł. Tak jak nie może wygrać drużyna, gdy sędzia jest wybierany przez drużynę przeciwną, podobnie jak cała obsługa systemu VAR.

Dość dobrze wypadł w debacie Krzysztof Bosak. Komunikacyjnie jest sprawny, a jego poglądy, choć oczywiście mogą się nie podobać, są wewnętrznie spójne. Szymon Hołownia za długo pracował w telewizji, by nie poradzić sobie w sztywnej i nieciekawej formule programu. Tych, których przekonał do siebie przez ostatnie miesiące, zapewne utwierdził w słuszności wyboru jakiego dokonali, ale czy cokolwiek więcej? Bardzo wątpię. Władysław Kosiniak-Kamysz miał kilka celnych strzałów, ale nie wydaje mi się, by jego sytuacja w peletonie uległa jakiejś zmianie.

Spodziewałbym się więc, że w sondażach, które pojawią się za dwa, trzy dni, liderem będzie Duda, za nim będzie goniący go Trzaskowski, dalej walczący o trzecie miejsce Hołownia z Bosakiem, przy rosnących akcjach tego ostatniego, wreszcie Biedroń, który dalej będzie ostro rywalizował, ale głównie z Magdaleną Ogórek, która – przypomnijmy – pięć lat temu zdobyła 2,38 głosów. i nie jestem pewien czy Biedroń jest w tym pojedynku faworytem.

Ta tak zwana debata była więc, co było do przewidzenia, totalną klęską TVP, która udowodniła, że nie zasługuje nie tylko na dwa miliardy, jakie dostała od PiSu i Dudy, ale że nie zasługuje nawet na złotówkę od podatników. Przyznaję, że w czasie debaty przeżyłem dwa miłe zaskoczenia. Jedno, to występ, przyznaję nieznanego mi wcześniej, pana Witkowskiego, który mówił z sensem i miał wokół siebie pozytywną aurę. Moją życzliwość wzbudziła też pani, która tłumaczyła to całe nędzne przedstawienie na język migowy. Przykre było to, że na scenie była to jedyna kobieta. Pozytywne było to, że tłumacząc różne głupoty, które słyszeliśmy nie połamała sobie rąk.

Wniosek z „debaty” – TVP do kasacji. Pierwotnie nie zgodziłem się z tym postulatem przedstawionym przez Rafała Trzaskowskiego, ale dziś nie dostałem żadnych argumentów na swój sprzeciw. Piszę ten tekst patrząc na ekran telewizora, gdzie tzw. komentatorzy udają, że obiektywnie oceniają to, co widzieliśmy. Na ośmiu zaproszonych, ośmiu od lat ostentacyjnie kibicuje PiS-owi. I niemal wszyscy reprezentują PIS-owskie prymitywne piśmidła.

Poziom komentarzy jest więc absolutnie kompatybilny z poziomem debaty i z poziomem telewizji. W sumie zresztą, powiedzmy to sobie szczerze, trudno by było inaczej. Na kompletnym ugorze rzadko rosną piękne kwiaty, a jeśli już, to pojedynczo. Za nami pokaz upadku publicznej telewizji oraz ilustracja, jak lekką ręką kelner PiS-u Andrzej Sebastian Duda wywalił do ścieku dwa miliardy złotych rocznie, przynajmniej ostatnie dwa miliardy. W końcu nie jego, więc lekko poszło.

My wyborcy jesteśmy dokładnie w tym samym punkcie, w którym byliśmy kilka godzin temu, ze swoimi różnymi sympatiami i preferencjami. Do 28 czerwca zmieni się niewiele, choć desperacja niektórych kandydatów wyrzuci zapewne gejzery różnych niemądrych wypowiedzi. Za 12 dni pierwsza tura, a potem wszystko zacznie się od nowa. Katastrofa, jaką w dniu dzisiejszym poniosła TVP, jest też katastrofą PIS-u i katastrofą kandydata Dudy. W końcu przez lata wywalono ciężkie miliardy, by wybitnie nędzną prezydenturę pacykować, podawać jej kroplówkę, a pełniącej obowiązki prezydenta marionetce Kaczyńskiego zapewniać odpowiedni make-up. Jaka władza, taki prezydent, jaki prezydent, taki aparat propagandy.

Po prawie czterech latach przerwy nie miałem wyjścia i spędziłem blisko dwie godziny obserwując wybitnie żałośne widowisko w nędznej, PiS-owskiej, propagandowej telewizji. Po tym widowisku obiecuje sobie tylko jedno – nigdy więcej.

Za dwa miliardy złotych telewizja, w której zatrudnia się tysiące ludzi, nie jest w stanie znaleźć kogoś do wymyślenia sześciu rozsądnych pytań. Może trzeba było powierzyć to zadanie stażystom albo studentom pierwszego roku dziennikarstwa, ewentualnie zainteresowanym polityką maturzystom.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Gorzów Wielkopolski: Przygotowania do wyborów 17-06-2020
Następny artykułO krok bliżej do uruchomienia Linii Chełmskiej Szerokotorowej