32-letnia Kiełbasińska w przeszłości biegała głównie na 100 m i 200 m. Od 2021 roku specjalizuje się jednak w biegu na 400 m, więc jej udział w sztafecie 4×100 m był niespodziewany.
ZOBACZ TAKŻE: Marek Ploch: Kajakarze mi uwierzyli i zaufali. Miło się pracuje z taką grupą
– To jest piękne i niespodziewane, ale właśnie to jest fajne w sporcie. Dlatego byłam bardzo podekscytowana pomysłem tej sztafety. To było chyba coś, na co czekałam całe życie. Nie chodzi tylko o to, co zrobiłyśmy w sztafecie, ale jakie podjęłyśmy ryzyko. Postawiłyśmy wszystko na jedną kartę. Wiedziałyśmy, że może wydarzyć się coś pięknego i niesamowitego i to się właśnie wydarzyło. Byłyśmy na innej planecie. Po prostu odleciałyśmy – wyznała w rozmowie z dziennikarzami po przylocie do Polski.
W Monachium Kiełbasińska razem z Pią Skrzyszowską, Mariką Popowicz-Drapałą i Ewą Swobodą ustanowiły rekord Polski w sztafecie 4×100 m – 42,61.
– Sama byłam ciekawa co myślą rywalki. Znam dużo dziewczyn z innych państw, które tam startowały. Myślę, że to było dla nich zaskoczenie, gdy zobaczyły mnie na rozgrzewce. Niektórzy trenerzy z innych sztafet też się dziwili, ale ja mówiłam, że lubię wyzwania. Wiemy, że to było szalone, ale w tym szaleństwie było dla mnie coś pięknego – oceniła lekkoatletka.
Poprzedni rekord kraju wynosił 42,68. W 2010 roku podczas mistrzostw Europy w Barcelonie ustanowił go kwartet: Marika Popowicz, Daria Korczyńska, Marta Jeschke i Weronika Wedler.
– Nie stawiałabym tych medali na wadze. Każdy jest inny, każdy przyniósł mi inne emocje i każdy jest związany z jakąś inną historią w moim życiu. Jest to jednak z pewnością jedno z moich piękniejszych sportowych przeżyć – dodała.
Kiełbasińska wyjawiła, czy w przyszłości również zamierza startować w sztafecie 4×100 m.
– Nigdy nie chcę biegać na siłę. Chcę biegać tylko tam, gdzie na to w pełni zasłużyłam i tylko wtedy, jeśli fajnie ułoży się to czasowo i nie będzie to kolidowało z niczym innym, co będzie priorytetem. Jestem sportowcem z krwi i kości. Chcę korzystać z takich okazji. Po to to robię. Po to trenuję. Natomiast musicie pamiętać, że nie jesteśmy maszynami. Trenuję już ponad 18 lat. Mam wiele urazów za sobą i w trakcie, bo na pewnym etapie niestety musimy borykać się ze starymi urazami, które zostaną z nami na zawsze. Trzeba mierzyć siły na zamiary, szanować swoje ciało, znać je i wiedzieć ile jest w stanie dać, a ile nie. Trzeba umieć podejmować odpowiednie decyzje – stwierdziła.
Kiełbasińska odniosła się również do młodszej koleżanki z reprezentacji – Ewy Swobody.
– Bieganie inywidualnie, a w sztafecie się różni. Nie mówię, że jedno jest gorsze, a drugie jest lepsze, natomiast to totalnie inne emocje. Jestem przekonana, że Ewa pokaże na co ją stać indywidualnie, bo to jest dziewczyna z niesamowitym talentem. Nigdy w życiu nie widziałam kogoś tak bardzo utalentowanego jak ona. Każda kariera sportowca to są wzloty i upadki. Natomiast ten sezon też był dla niej świetny. Jestem przekonana, że Ewa pokaże nam jeszcze pazur – odparła.
Sprinterka zadeklarowała, że w najbliższym czasie nie zamierza kończyć kariery.
– Cały czas mam miłość do sportu. To jaką satysfakcję mi w tym roku przynosi, to jak najbardziej mnie do tego nakręca. Uwielbiam trenować na własnych zasadach, czyli w sposób tak profesjonalny, jak tylko to jest możliwe. Jeśli tylko będzie mi dane, żeby dalej tak trenować i będzie mi to przynosiło przyjemność i będę zdrowa, to jak najbardziej będę kontynuować karierę – wyznała.
Kiełbasińska oświadczyła, że będzie kontynuować sezon, aby wykorzystać dobrą formę.
– Wszystko zależy od tego, co wydarzy się z moją łydką. Dobrą formę trzeba wykorzystać. Jeśli w tym sezonie będę startować, to chcę to zrobić teraz, gdy wiem, że jestem w formie. Jeśli ze zdrowiem wszystko będzie dobrze, to planuję zakończyć sezon w Szwajcarii, gdzie wystartuję na 100 i 200 metrów – zakończyła.
JŻ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS