A A+ A++

Andrzej Zaucha

oprac. Jakub Zagalski

5 godzin temu

Od zabójstwa Andrzeja Zauchy i aktorki Zuzanny Leśniak minie wkrótce 29 lat. Gdyby sąd przychylił się do wniosku prokuratury, sprawca dopiero od czterech lat byłby na wolności. Mury więzienia opuścił jednak dużo wcześniej. Ma syna, nowe nazwisko i pracuje w branży filmowej.

Podziel się

Yves Goulais na zdjęciu z 1998 r. Andrzej Zaucha zginął z jego ręki 7 lat wcześniej (East News)

d1dlei0

10 października 1991 r. Tego dnia na parkingu przed krakowskim teatrem STU Yves Goulais oddał dziewięć strzałów w kierunku Andrzeja Zauchy, który zginął na miejscu. Jedna kula trafiła Zuzannę Leśniak, żonę zamachowca. Kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala. Prokuratura starała się udowodnić, że francuski reżyser dowiedział się o romansie żony z Zauchą i z premedytacją zamordował parę kochanków. Śledztwo wykazało, że Leśniak najprawdopodobniej dostała rykoszetem i była przypadkową ofiarą, dlatego sąd nie skazał Goulaisa na 25 lat więzienia. Dostał o 10 mniej.

Szczegóły morderstwa, procesu, a także dalszych losów człowieka, który zabił Andrzeja Zauchę i Zuzannę Leśniak, zostały opisane w najnowszej biografii piosenkarza, pt. “Serca bicie”. Dzięki uprzejmości wyd. Rebis publikujemy fragment książki Katarzyny Olkowicz i Piotra Barana, która ukaże się 15 września.

d1dlei0

Karę 15 lat więzienia Goulais odbywa w areszcie na Montelupich w Krakowie oraz w zakładach karnych w Nowej Hucie-Ruszczy, Trzebini i Warszawie. W zakładzie półotwartym w Ruszczy kierownik penitencjarny Ryszard Wąsowski proponuje mu założenie kółka teatralnego i powierza jego kierownictwo. Według Goulais’go łatwiej było jednak zrobić tam film. W ramach zajęć resocjalizacyjnych zakłada Studio Filmowe “Zza Krat”, kręci dokumenty i filmy.

Prolog: Łukasz Wroński opowiada o zbrodniach, które wstrząsnęły Polską

Jego krótki metraż “Wyjście” dostaje nagrodę za reżyserię na Ogólnopolskim Festiwalu Amatorskich Filmów Fabularnych “Kino poza kinem” w Zielonej Górze, a “Więzienne sny samochodziarza Harry’ego, czyli Odyseja na pryczy” nagrodę przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni w 1998 roku. Ponieważ Goulais nie może jej odebrać, do więzienia przyjeżdża przewodniczący KRRiT Bolesław Sulik, by osobiście mu ją wręczyć.

d1dlei0

Za murami więzienia powstają jeszcze filmy “Walka” i “Skrupuł”. Zarobione na nich pieniądze Yves przeznacza na cele charytatywne, między innymi wspiera dom dziecka w Nowej Hucie. W 1999 roku Krzysztof Lang realizuje o nim dokument dla Telewizji Polskiej. Nadaje mu tytuł “Reżyseria: Yves Goulais”. Przed kamerą zabójca otwiera się, analizuje wydarzenia, które zaprowadziły go do więzienia i zniszczyły życie wielu osób. W 2000 roku powstaje też film Małgorzaty Buckiej “Zbrodnia i kara w Krakowie – Życie Yvesa Goulais”. Obraz pokazuje, jak francuski reżyser pracuje w więzieniu nad kolejnym filmem. Autorka porównuje go do bohatera tytułowej “Zbrodni i kary” Dostojewskiego.

O Goulais’m jako reżyserze nareszcie jest głośno, prasa o nim pisze, on udziela wywiadów. Ma sławę, której nie miał, pracując jako reżyser przed zabójstwem Zauchy i Leśniak. Przez lata nie stara się o wcześniejsze zwolnienie, choć nakłaniają go do tego bliscy. Twierdzi, że ma świadomość, iż kara, którą odsiaduje za zabójstwo dwóch osób, jest bardzo niska, wręcz symboliczna. Jednak z takim wyrokiem nie może się pogodzić jego matka. Dwukrotnie prosi prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego o ułaskawienie syna. “Proszę wysłuchać mego bólu” – pisze.

Andrzej Zaucha w filmie "Misja specjalna" filmpolski.pl

Andrzej Zaucha w filmie “Misja specjalna” (filmpolski.pl)

Pierwszy z listów wysłany zostaje po czterech latach od popełnienia zbrodni. Za szybko – według polskiego prawa o ułaskawienie ubiegać się można dopiero po odbyciu dwóch trzecich kary. Po jakimś czasie matka i siostra Yves’a docierają do Bernadette, żony prezydenta Francji Jacques’a Chiraca. Ta, poruszona historią, również wysyła do Polski prośbę o ułaskawienie Francuza. Gdy Goulais się o tym dowiaduje, prosi adwokata, by wycofał wszystkie te pisma z kancelarii prezydenta. Pisze, że szanuje i rozumie niecierpliwość matki, ale jej prośby nie są niczym uzasadnione. “W istocie myślę, że to, co czyni moja matka, nie jest stosowne – przekonuje. – Ułaskawienie mi się nie należy. Nie zasługuję na współczucie – stwierdza krótko. – Jestem skazany za zabójstwo z premedytacją i to było zabójstwo z premedytacją”.

d1dlei0

Podobnie reaguje, gdy o skrócenie kary wnioskuje słynny producent telewizyjny Lew Rywin. Goulais dociera do niego podczas jednej z przepustek, ale nie po to, by prosić go o wstawiennictwo u prezydenta. Chce nawiązać współpracę zawodową. To mu się zresztą udaje. Lew Rywin kieruje wtedy własną firmą producencką Heritage Films, jest też szefem telewizji Canal+ Polska.

Yves Goulais nie jest jak inni więźniowie skazani za najcięższe zbrodnie. Na ich tle wyróżnia się erudycją i spokojem, nie sprawia problemów. Nie grypsuje, odcina się od kultury więziennej, dużo czyta. “Byłem człowiekiem zwykłym, banalnym, uczciwym. Myślałem, że znam Szekspira, że jestem inteligentny, wrażliwy, a nagle okazało się, że potrafię zachować się jak bydlę i uczynić najgorsze. Zawsze wydawało mi się, że byłem zrównoważony. Po tym, co zrobiłem, znajdowałem się w szoku. Nie było dla mnie istotne, że jestem w więzieniu. Mój świat zupełnie się zawalił. Najgorsze było uświadomienie sobie, że naprawdę zabiłem, że nie jest to koszmarny sen. I nie można tego w żaden sposób naprawić”.

Andrzej Zaucha i Artur Żmijewski w filmie "3 dni bez wyroku" filmpolski.pl

Andrzej Zaucha i Artur Żmijewski w filmie “3 dni bez wyroku” (filmpolski.pl)

Za kratami zaocznie kończy studia na Uniwersytecie w Grenoble – filologię romańską z elementami dydaktyki. Postanawia, że po odbyciu kary będzie pracować jako nauczyciel. Wcześniej jednak zaczyna uczyć języka francuskiego więźniów i strażników. Często wychodzi na przepustki (w sumie dostaje ich 59), bo zawsze wraca o czasie i w trakcie wyjść zachowuje się nienagannie. Na jednej z przepustek poznaje kobietę, z którą chce sobie ułożyć życie. Sam zaczyna składać prośby o skrócenie kary. We wniosku pisze, że chce pomóc swojej rodzinie, która wciąż cierpi z powodu popełnionej przez niego zbrodni. Podkreśla, że w więzieniu przeszedł duchową przemianę. “Świadomość tego, co zrobiłem, będzie mi towarzyszyć do końca życia” – pisał we wniosku o ułaskawienie. Wychowawcy i specjaliści z zakresu resocjalizacji wniosek popierają. Sąd penitencjarny w Warszawie zgadza się na wcześniejsze, warunkowe zwolnienie dopiero po kilku takich prośbach.

d1dlei0

Areszt śledczy w warszawskiej Białołęce Yves Goulais opuszcza po 14 latach i 2 miesiącach pozbawienia wolności, 10 miesięcy przed czasem. Jest 1 grudnia 2005 roku. “‘Pierwszy dzień wolności nie świętowałem szampanem, tak zrobiłby ktoś bez sumienia, bez serca, a nie ja’. (…) Dodał, że dla niego to chwila zadumy, refleksji co zostawia za sobą. (…) ‘Wciąż jestem przerażony tym, co byłem zdolny zrobić. (…) powinienem wiedzieć (…) co to znaczy zabić'”. Dziś, po wyjściu z więzienia, pracuje jako scenarzysta oraz doradca scenariuszowy przy serialach, filmach fabularnych i dokumentalnych. Mieszka pod Warszawą, nigdy nie wrócił do Francji. Zmienił nazwisko, urodził mu się syn.

Halina Frąckowiak mówi: “Ile trzeba mieć odwagi, by znaleźć w sobie po czymś takim siłę do budowania nowego życia. Jaka temu przyświecała motywacja, by założyć rodzinę, mieć dziecko? A co z własnym sumieniem? Czy można po czymś takim znaleźć szczęście? Nie chce mi się wierzyć, że minęło już tyle lat. Andrzej jest cały czas gdzieś wokół nas”.

d1dlei0

Kilka lat temu Goulais spotkał się z Januszem Leonem Wiśniewskim piszącym wówczas fabularyzowaną powieść opartą na aktach sprawy z 1991 roku. Mimo że w czasie zabójstwa pisarz mieszkał już w Niemczech, wspomina, że historia tragicznej śmierci piosenkarza i Zuzanny Leśniak odbiła się szerokim echem również w mediach zagranicznych, szczególnie we Francji. Wiśniewski znał twórczość Zauchy, podziwiał go, więc gdy dostał od wydawcy propozycję napisania historii kryminalnej o tym zdarzeniu, chętnie się zgodził. “Ta zbrodnia mną poruszyła” – stwierdził. Ale podczas pracy nad książką nie chciał się spotkać z Goulais’m. Dopiero gdy kończył pisać, zaproponował mu rozmowę. Ten, ku jego zaskoczeniu, przystał na nią.

“Yves powiedział, że odbywając karę, przeczytał jedną z moich książek. Wzruszyła go, chciał mnie poznać – mówi autor. – Nawet nie wiedziałem, o czym będę z nim rozmawiać. Bardziej chciałem spojrzeć mu w oczy, zobaczyć, jak się uśmiecha, jak wygląda, usłyszeć jego głos, porównać moje wyobrażenia człowieka z sądowych akt z tym rzeczywistym, z krwi i kości. Okazał się sympatycznym, miłym człowiekiem, ze specyficznym poczuciem humoru, ważącym słowa, wpatrzonym i uważnie wsłuchanym w rozmówcę, świetnie mówiącym po polsku. Ani przez chwilę nie miałem poczucia, że siedzę z zabójcą. Piliśmy kawę, był bardzo spokojny, przyjacielski. Pokazał mi się jako wrażliwy mężczyzna, niezwykle kochający żonę, taki pokancerowany życiowo. Rozmawialiśmy głównie o pisaniu, pytał o moje książki, jako scenarzysta był tym mocno zainteresowany. Przecież nie będziemy wracać do historii sprzed trzech dekad. Gdy dokonał zbrodni, miał trzydzieści jeden lat, wyszedł na wolność jako czterdziestosześciolatek. Podczas naszej rozmowy miał już pięćdziesiąt pięć lat. Jaki byłby sens pytać go, co czuł, naciskając na spust? Rozmawialiśmy serdecznie około 40 minut, głównie o jego obecnym życiu w Polsce. Wspominał między innymi fenomen polskiej, rodzinnej, pełnej wybaczenia wigilii. To wówczas, tuż po tej rozmowie, zdecydowałem, że opiszę hipotetyczną wigilię w jego domu, z jego nową rodziną i jedynie w retrospekcjach nawiążę do przeszłości”.

Janusz L. Wiśniewski na spotkaniu autorskim w 2015 r. East News

Janusz L. Wiśniewski na spotkaniu autorskim w 2015 r. (East News)

Podczas pożegnania Janusz Leon Wiśniewski obiecuje Goulais’mu, że będzie pierwszą osobą, która dostanie manuskrypt. “Niewiele rozmawialiśmy o samej książce. Poprosił mnie jedynie, bym pamiętał, że tę powieść kiedyś przeczyta jego synek, który w chwili naszego spotkania miał dwa lata. Odebrałem to nie jako ostrzeżenie, tylko prośbę, by ta refleksja towarzyszyła mi podczas pisania. Gdy mu wysłałem gotowy materiał, czekałem z niecierpliwością, co powie. Napisał SMS, który zresztą przechowuję do dzisiaj, że w tej opowieści jestem o nim lepszego zdania, niż on jest o sobie samym. Później, gdy jeździłem na spotkania promocyjne, zawsze wypatrywałem go na sali, byłem ciekawy, czy się pojawi. Ale nigdy nie przyszedł”.

d1dlei0

Książka “I odpuść nam nasze…” ukazała się nakładem wydawnictwa Od deski do deski w 2015 roku. Część kwoty ze sprzedaży swojego krakowskiego lokum i nagród filmowych Yves Goulais przekazał córce Zauchy. Ona tę sumę dokłada do środków na zakup mieszkania. “Nie chciałabym nigdy go spotkać, ale wybaczyłam mu. Wiem, że pod wpływem silnych emocji ludzie robią różne rzeczy. Gdybym pielęgnowała w sobie nienawiść, nigdy nie zaznałabym spokoju” – mówi Agnieszka Zaucha.

 Materiały prasowe

(Materiały prasowe)

Yves Goulais twierdzi dziś, że żałuje tego, co zrobił. “Chciałbym cofnąć czas i zmienić to, co się stało. Tak się niestety nie da. To będzie zawsze we mnie siedziało. (…) Nie czuję się ofiarą. Ja żyję, a Zuzanna i Andrzej nie. Oni mieli prawo się spotykać. Czułem się jednak zdradzony. Nie miałem absolutnie prawa do takiej reakcji, do jakiej doszło. Dopiero niedawno zrozumiałem, jakie mechanizmy sprawiły, że ja, normalny człowiek, jeżdżący do szpitali z pomocą charytatywną, nagle stałem się potworem. Potem czułem się bardzo winny i pobyt w więzieniu mnie uratował” – stwierdził. “Mój problem polegał na tym, że byłem słabym człowiekiem, który nie potrafił znieść upokorzenia. Gdybym był mocny, wziąłbym to na barki, pogodziłbym się z tym, co się stało”.

W rozmowie z Anną Okołowską dodaje: “Honor i godność to słowa, pod którymi kryje się ból, rozczarowanie, żal, strach, nędza człowieka. Kiedy uważałem, że jestem pokrzywdzony, reagowałem jak barbarzyńca, jak zwierzę. Kiedy chodziłem z bronią po Krakowie, przekraczałem już granice tego, co ludzkie. Później byłem zdumiony tym, co sam zrobiłem. Byłem rozczarowany. Uważam, że wyrok sądu za zabicie dwojga ludzi był bardzo miłosierny”. Yves Goulais odrzucił wszystkie propozycje napisania wspomnień, w których opowiedziałby swoją wersję wydarzeń. “Nie wyobrażam sobie czegoś równie podłego – zabić człowieka, a potem opisać to i sprzedać. Czułem obrzydzenie do tego, co uczyniłem. Nie mógłbym napisać niczego, co opierałoby się na motywach mojej zbrodni”.

Powyższy fragment pochodzi z książki “Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” Katarzyny Olkowicz i Piotra Barana, która ukaże się nakładem wyd. Rebis 15 września.

d1dlei0

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNauka zdalna w jednej z łódzkich podstawówek. Tym razem nie zawinił koronawirus
Następny artykułSulęciński Festiwal Smaków Świata