A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Zrobiliśmy pierwszy krok do tego, żeby wygrać brązowy medal. Wiedzieliśmy, że by tego dokonać musimy tu przynajmniej jeden mecz wygrać, co nie jest takie oczywiste, bo na przykład ja wygrałem dziś po raz pierwszy w Bełchatowie grając w drużynie przyjezdnej – przyznał po pierwszym meczu o brązowy medal środkowy Vervy Warszawa, Andrzej Wrona.

– Tak jak zaczęliśmy pierwszego seta i potem trzeciego, to moim zdaniem nie mieliśmy prawa w ogóle wygrać tego meczu. Udawało nam się tego następnego seta jakoś dobrze zacząć i te sety wygrywaliśmy. Tie-breaka też zaczęliśmy nerwowo, jakimś cudem, nie wiem jak, udało nam się go wygrać. Moim zdaniem nie mieliśmy prawa wygrać tego meczu, ale cieszę się, że się udało i jesteśmy jeden krok dalej – mówił po spotkaniu Igor Grobelny.


Przed warszawskim zespołem teraz drugie spotkanie o brązowy medal we własnej hali. – Mam nadzieję, że Skra nie będzie tak mocno zagrywała, bo dzisiaj to naprawdę patrząc przy złapaniu „sęka”, jak szybko ta piłka leciała, to było to 114-115 km/h, raz było chyba nawet 120 km/h. Mam parę dni, żeby troszeczkę potrenować na maszynie bronienie piłek. Mam nadzieję, że rywale u nas w hali się nie odnajdą – dodał najlepszy zawodnik meczu w Bełchatowie.

– Już byliśmy pod kreską przy piłce meczowej dla Skry. I ta jednak akcja, którą skończył Igor Grobelny wróciła nam wiarę w to, że możemy to wygrać, mimo iż w tie-breaku przegrywaliśmy już 10:13. Wygraliśmy ten przedziwny mecz, nie było najlepsze spotkanie obu drużyn. Wszyscy tu marzyliśmy o większych fajerwerkach, czasem jednak gra się takie mecze i ważne, że na końcu się je wygrywa – przyznał Andrzej Wrona.

– Zrobiliśmy pierwszy krok do tego, żeby wygrać brązowy medal. Wiedzieliśmy, że by tego dokonać musimy tu przynajmniej jeden mecz wygrać, co nie jest takie oczywiste, bo na przykład ja wygrałem dziś po raz pierwszy w Bełchatowie grając w drużynie przyjezdnej. Podejrzewam, że jeszcze kilku chłopaków od nas miało dziś takie przeżycie, więc jest to jakieś święto. Ze świętowaniem musimy jednak jeszcze poczekać, bo to dopiero pierwszy krok – dodał środkowy Vervy Warszawa.

Doświadczony zawodnik warszawskiej drużyny chwalił też po meczu grę Mikołaja Sawickiego w zespole Skry. – To nie było tak, że taktyka była prosta, bo tak naprawdę w tym sezonie nie graliśmy przeciwko Taylerowi Sanderowi, on z nami nie zagrał ani jednego meczu. Dla nas to, że jego nie ma, to był standard, ale młody Sawicki pokazał charakter i myślę, że był ważnym ogniwem drużyny z Bełchatowa. Dostawał ważne piłki od Grześka Łomacza, w ważnych momentach świetnie grał zagrywką i na przyjęciu. Grało nam się przez to trudno, bo każda jego dobra akcja nakręcała drużynę rywali, była czymś dodanym do gry i atmosfery w Skrze. W tych setach, w których grał bardzo dobrze, kończyło się do 11 i 15, w pozostałych jednak potrafiliśmy przeciwstawić się drużynie z Bełchatowa i finalnie zwyciężyliśmy w trzech setach i bardzo się z tego cieszymy – zakończył Wrona.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻywiec Zdrój wprowadza butelkę bez etykiety i w 100% z recyklingu
Następny artykułUnijne fundusze na walkę z rakiem