W środę w Bischofshofen, w konkursie kończącym 69. Turniej Czterech Skoczni, Stękała był czwarty po pierwszej serii. Po świetnym skoku na 135 metrów tracił tylko 2,8 pkt do trzeciego Mariusa Lindvika. Ale pierwszej w karierze tak dużej szansy na podium nie wykorzystał. W drugiej serii wylądował na 133. metrze, co było 11. wynikiem rundy. W sumie punkty z obu serii dały mu ósme miejsce. Dobre, a jeszcze lepsze – szóste – miejsce Stękała zajął w całym Turnieju.
W Bischofshofen go postawiło
– Andrzej w Bischofshofen odpalił bombę. Ale jedną. W pierwszej serii pokazał wszystko, co teraz potrafi. Drugi skok był spóźniony. Rozmawialiśmy zaraz po zawodach i był bardzo zadowolony, ale sam powiedział, że go troszkę postawiło w drugiej fazie. Przez to, że trochę przejechał próg – analizuje w rozmowie ze Sport.pl Maciej Maciusiak.
Maciusiak to jeden z trenerów kadry, a przez lata szkoleniowiec kadry B i młodzieżowej. Ze Stękałą współpracował i w ramach kadr, i nawet gdy w pewnym momencie skoczek został skreślony z centralnego szkolenia. Stękała po każdym sukcesie dziękuje Maciusiakowi. Podkreśla, że dzięki niemu nie rzucił skoków w ostatnich, bardzo trudnych latach.
Prawie pięć lat bez punktów
Jak trudne były to lata? Od debiutanckiego, dobrego sezonu 2015/2016 (105 punktów, 13 konkursów z awansem do drugiej serii i życiówka w postaci szóstego miejsca w Trondheim), Andrzeja w elicie skoków prawie nie było. Najpierw zmarł mu ojciec, później skoczek nie umiał znaleźć porozumienia ze Stefanem Horngacherem, w końcu, nie zarabiając w sporcie, znalazł pracę jako kelner. Treningów nie porzucił, bo Maciusiak cały czas o niego walczył. W listopadzie w Wiśle, na starcie sezonu, Stękała był 19. Dzięki temu zdobył swoje pierwsze punkty w Pucharze Świata od prawie pięciu lat.
O trudnych latach i wielkiej roli Maciusiaka Andrzej cały czas przypomina. Dziękował trenerowi i po brązowym medalu MŚ w lotach w Planicy (w drużynie), i teraz, po szóstym miejscu w Turnieju Czterech Skoczni.
Wymienione wyniki Stękały, a także jego już 195 punktów i 14. miejsce w Pucharze Świata, wszyscy doceniamy. I wszyscy chcemy więcej, bo widzimy w 25-latku wielki potencjał.
“Na siłę podium nie będzie szukał”
– Jeszcze może mu brakować doświadczenia w takich momentach jak w Bischofshofen, gdy podium było blisko. Ale jest forma i jest dobre podejście, bo wiem, że na pewno Andrzej na siłę podium nie będzie szukał – mówi Maciusiak. – On się ustabilizował na poziomie Top 10, tak już można powiedzieć. Teraz musi przyjść konkurs, w którym będzie miał dwa bardzo dobre skoki oraz troszeczkę szczęścia do warunków i wtedy będzie podium. Bardzo mu tego życzę. Wiem, że wy dziennikarze, i kibice też – dodaje trener.
“Polacy go pokochali. Chyba można tak powiedzieć?”
To prawda. Stękała cieszy się ogromną sympatią. To widać w mediach społecznościowych, ale też w statystykach pokazujących, że kibice czytają o nim równie chętnie co o mistrzu Kamilu Stochu.
– Mnóstwo sygnałów dostaję, że Andrzejem się wszyscy zachwycają – mówi Maciusiak. – To zawodnik, którego Polacy pokochali. Chyba można już tak powiedzieć? – pyta.
Tak, historia Stękały porusza. Miło jest kibicować tym, którzy wiele przeszli i się nie poddali. – Chyba właśnie o to w sporcie chodzi, żeby w nim widzieć fajną, ludzką historię – zgadza się Maciusiak. – Poza tym Stękała to dla kibiców coś w naszych skokach nowego. Jest kolejny Polak w światowej czołówce – dodaje trener.
Stękała to ogląda
Czy Stękała lada dzień w tej czołówce jeszcze się umocni? Po piątkowych skokach w Titisee-Neustadt mówił przed kamerą Eurosportu, że jest jeszcze sporo do poprawy. Zaskoczył, twierdząc, że dotyczy to również jego lotu na 146. metr. Zapowiedział, że będzie to oglądał i wyciągał wnioski.
Skok Stękały tylko o dwa metry bliższy od rekordu obiektu ustanowionego przez Domena Prevca wyglądał tak:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS