Konkurencja o pracowników w branży IT w Polsce zwiększyła się w czasie pandemii, m.in. ze względu na oferty pracy zdalnej od zagranicznych firm, a stawki poszły w górę. Krajowe firmy uważają, że sytuacja jest przejściowa, a wyższe wynagrodzenia będą w stanie przerzucić na klientów. Według analityków, rentowność spółek nie spadnie, o ile utrzyma się wysoki popyt na ich usługi.
“Pandemia zmieniła kilka rzeczy, ale najistotniejszą zmianą jest akceptacja pracy w modelu zdalnym. To powoduje, że my jako firmy informatyczne nie tylko konkurujemy o pracownika z innymi podmiotami na rynku lokalnym, ale musimy także konkurować z firmami zagranicznymi. Dodatkowo w czasie pandemii część przedsiębiorstw wstrzymała się z inwestycjami w IT, a teraz dochodzi do odmrożenia tych nakładów. To powoduje, że obecnie mamy moment silnej walki o kandydatów” – powiedział PAP Biznes Łukasz Czernecki, wiceprezes Euvica.
Wzrost popytu na pracowników w czasie pandemii pogłębił problemy kadrowe branży, które są widoczne od dłuższego czasu. Według raportów Komisji Europejskiej (Indeks Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa DESI), w Polsce od lat brakuje ok. 50 tys. programistów.
“Sytuacja na rynku pracy IT od dłuższego czasu jest wymagająca. Konkurowanie o pracownika, rosnące oczekiwania kandydatów, nie tylko finansowe, ale też dotyczące samych projektów, stosu technologicznego, metodyk pracy to tylko niektóre wyzwania, z którymi mierzy się cała branża” – ocenia wiceprezes Gabriela Żukowicz z Asseco Poland.
No Fluff Jobs, portal z ogłoszeniami pracy w IT, podaje, że liczba aktywnych ofert dla przedstawicieli tego sektora od stycznia do czerwca bieżącego roku była aż o 120 proc. większa niż w analogicznym okresie roku 2020. Największym wzięciem cieszą się specjaliści od rozwiązań chmurowych oraz migracji danych i cyberbezpieczeństwa. Zauważalnie wzrosło zapotrzebowanie na bardziej doświadczonych pracowników.
Większe potrzeby pracodawców przekładają się na rosnące wynagrodzenia oferowane kandydatom.
“Na początku pandemii obserwowaliśmy wyraźne wyhamowanie na rynku pracy, kandydaci zdecydowanie mniej chętnie chcieli rozmawiać o zmianie zatrudnienia, pojawiały się obawy dotyczące przyszłości niektórych projektów czy te związane ze zdalnym wdrażaniem. Bardziej liczyła się sama stabilność zatrudnienia” – ocenia wiceprezes Żukowicz z Asseco Poland.
“Obecnie tych obaw już nie ma, firmy masowo rekrutują pracowników, a praca zdalna stała się standardem. Konkurowanie o pracownika jest bardzo duże, a to przekłada się bez wątpienia na rosnące oczekiwania kandydatów” – dodała.
Branżowy serwis rekrutacyjny, Just Join IT, podał że dane z czerwca wskazują na ok. 14-proc. wzrostu rok do roku średniego wynagrodzenia programistów z najdłuższym stażem oraz 13 proc. w przypadku osób ze średnim doświadczeniem. Płace dla tzw. juniorów prawie nie uległy zmianie. No Fluff Jobs donosi, że w pierwszym półroczu najwięcej zyskali specjaliści piastujący stanowisko project managera (zarobki wzrosły o 33 proc. na umowie B2B i o 25 proc. w przypadku umów o pracę), np. w przypadku specjalistów wsparcia IT było to analogicznie 21 proc. i 25 proc.
Konkurencja o talenty w branży IT zwiększyła się nie tylko w Polsce. Mierzy się z nią również m.in. Asseco South Eastern Europe, które zdecydowało się zwiększyć wydatki pracownicze.
“Rotacja wzrasta, konkurencja o talenty jest coraz większa. Coraz więcej inwestujemy w pozyskiwanie pracowników, a kończymy często na tym, że jesteśmy na płaskim poziomie. Pandemia nie pomogła. Przyzwyczaiła ona pracodawców zagranicznych, że mogą współpracować z pracownikami zdalnie, więc różne koncerny zagraniczne szukają obecnie osób do pracy na naszych rynkach” – mówił prezes Piotr Jeleński podczas konferencji po wynikach pierwszego półrocza.
Przejściowe problemy
Łukasz Czernecki z Euvica uważa, że obecna sytuacja na rynku pracy IT jest przejściowa i związana stricte ze skutkami pandemii. Wiceprezes spodziewa się, że zawirowania potrwają do końca roku.
“Jednym z powodów jest limit podwyżek wynagrodzeń pracowników IT, za które ostatecznie zapłaci klient. Jest gdzieś granica, której rynek nie zaakceptuje. W dłuższej perspektywie to się wyrówna, ale w krótkim terminie schodzimy z marż” – powiedział.
Rozmówca PAP Biznes przypomina, że pomimo wyzwań po stronie pracowniczej, poprzedni rok był bardzo pomyślny dla branży i ta dobra passa trwa.
“Na rynku jest więcej zleceń niż branża jest w stanie przerobić. Limitem zawsze była dostępność pracownika i tak jest nadal” – powiedział.
Dodał, że tegoroczny wysoki wzrost wynagrodzeń częściowo wynika z braku waloryzacji w ubiegłym roku.
“Stawki poszły w górę, ale warto brać pod uwagę, że w ubiegłym roku niekoniecznie każdy dostał podwyżkę. Raczej wszyscy wspierali interes wspólny, żeby firma stworzyła budżet solidarnościowy i nie trzeba było nikogo zwalniać. To oczywiście powoduje, że waloryzacja w tym roku następuje tak jakby za dwa lata” – powiedział.
Według Czerneckiego, skala rekrutacji na pracę zdalną doświadczonych polskich pracowników przez firmy zagraniczne jest co prawda wzmożona, ale nadal nie na tyle istotna, by zagrażała grupie.
Pomimo trudności z rekrutacją Euvic nie ma problemów ze wzrostem zatrudnienia. W pierwszym półroczu grupa powiększyła skład o ok. 500 osób, choć duża część wzrostu wynikała z przejęć. Do końca roku w grupie ma pracować 4 tys. osób.
Również Asseco Poland nie zwalnia z rekrutacją. Grupa nie notuje ponadto zwiększonej rotacji pracowników.
“W Asseco Poland, niezależnie od pandemii, cały czas prowadzimy rekrutacje. Nie zauważyliśmy też wzrostu w poziomie rotacji, co bez wątpienia jest bardzo pozytywną informacją. Przyzwyczailiśmy się jednak, że rynek jest dynamiczny, a zmiany są jego stałym elementem” – powiedział wiceprezes Żukowicz.
Za droższych pracowników zapłacą klienci
Dzięki możliwości aneksowania umów z klientami o nowe stawki pracowników, firmy IT nie obawiają się, że wyższe wynagrodzenia przełożą się na spadek marż.
“Klienci to rozumieją, widzą tę presję również u swoich pracowników. Występuje ona nie tylko w Polsce, jest bardzo widoczna w Europie Zachodniej oraz w Azji. Udaje nam się w związku z tym utrzymać, a nawet delikatnie powiększyć marżę” – mówił w rozmowie z PAP Biznes Jacek Lonc, szef działu telekomunikacji w Comarchu.
Dominik Niszcz, analityk Trigon DM, jest spokojny o rentowność spółek notowanych na warszawskiej giełdzie.
“Sytuacja prawdopodobnie utrzyma się w drugim półroczu, choć nie sądzę, żeby był to bardzo duży problem dla spółek z GPW. Wszystkie podmioty są dotknięte tym trendem, tak więc w perspektywie kolejnych kontraktów mogą kwotować wyższe ceny. Pewnym problemem może być dostępność pracowników dla spółek, które mają duży udział długoterminowych kontraktów z ograniczoną możliwością korekty kosztów, ale w tym przypadku będzie to raczej przejściowa sytuacja” – ocenił w komentarzu dla PAP Biznes.
“Generalnie wzrost zarówno usług informatycznych, jak i kosztów jest przede wszystkim napędzany popytem a nie podażowym szokiem – nie ubyło przecież nagle informatyków – tak więc to finalny klient będzie musiał ponieść dodatkowe koszty, co zapewne zwróci się w oszczędnościach dzięki usprawnieniu procesów, a w mniejszym stopniu dotknięty będzie sektor informatyczny” – dodał.
Koszty świadczeń pracowniczych to główna pozycja kosztowa firm z branży IT. Przykładowo w grupie Asseco Poland w pierwszym kwartale wynagrodzenia sięgnęły 1,34 mld zł, czyli ok. 40 proc. przychodów w tym okresie.
Konrad Księżopolski z Haitong Banku w jednym z raportów branżowych zwraca uwagę, że faktycznie spółki przerzucą zapewne rosnące koszty na klientów, ale proces ten wymaga czasu i nie da się go przeprowadzić jednorazowo. W związku z tym analityk oczekuje, że w przyszły roku pojawi się presja na marże, chyba że spółki będą w stanie pokryć wyższe koszty osobowe wyraźnie wyższymi przychodami. Aby tak się stało dynamika zamówień powinna przyspieszyć.
Zagrożeniem dla firm jest wyhamowanie dynamiki popytu na usługi IT.
“Wtedy firmy zostaną z dobrze opłacanymi pracownikami, przy jednoczesnym spowolnieniu wzrostu lub stabilizacji przychodów. Takiego scenariusza na razie nie dostrzegamy na rynku ale wysoka baza z okresu od początku pandemii może wpłynąć na dynamiki w kolejnych latach” – uważa Dominik Niszcz.
Według eksperta Trigon DM, w dłuższej perspektywie inflacja płac w branży może mieć negatywny wpływ na konkurencyjność niektórych polskich podmiotów walczących o klienta międzynarodowego.
“Oczywiście firmy zapewniające fachowców najwyższej jakości sobie poradzą, bo rynek nadal napędza popyt na zaawansowane rozwiązania, ale podmioty oferujące mniej zaawansowane rozwiązania mogą doświadczać trudności w przekładaniu kosztów na ceny” – ocenił.
Firmy przyciągają m.in. studentów, szukają za granicą
Duże firmy IT, świadome problemów z pozyskiwaniem pracowników, od dawna szukają młodych pracowników wśród studentów lub osób, które właśnie opuściły uczelnie.
“Euvic w dużej mierze szuka pracowników zaraz po studiach, dając im długoterminowe perspektywy rozwoju. To sprawia, że dla wielu osób jesteśmy pierwszym pracodawcą, a do takiej firmy ma się zawsze większy sentyment niż do kolejnych i pracuje się w niej dłużej. W momencie kiedy rynek IT ma wskaźnik rotacji pracowników 25-30 proc. my przez wiele lat utrzymywaliśmy go na poziomie 6-7 proc. Procentowo obecnie ta rotacja jest większa, ale daleko nam do benchmarku” – powiedział PAP Biznes Łukasz Czernecki.
“Na rynku w Polsce jest za mało pracowników z segmentu senior oraz średniego szczebla. Z kolei nie ma problemu z osobami młodymi, utalentowanymi, które kończą studia i można je szkolić” – dodał.
Krakowski Comarch od lat prowadzi wakacyjny, studencki program stażowy, w ramach którego grupa rekrutuje gros nowych pracowników. Staż miał już 18 edycji. W ubiegłym roku aplikowało na niego 4,4 tys. osób, z których 316 zostało stażystami, a następnie około 85 proc. rozpoczęło pracę w Comarchu.
Na uczelniach talenty łowi też m.in. zmierzająca na GPW spółka TTMS.
“Inwestujemy w młode talenty. Tworząc oddziały w poszczególnych miastach w Polsce, szybko skierowaliśmy swoje kroki do uczelni, pokazując kim jesteśmy i jakie mamy cele wobec studentów. Prowadzimy praktyki, wykłady, dodatkowe zajęcia. Daje nam to możliwość wyselekcjonowania osób, które zapraszamy do współpracy” – mówił w wywiadzie dla PAP Biznes prezes Sebastian Sokołowski.
Według No Fluff Jobs, z uwagi na wyczerpujące się zasoby dostępnych pracowników z dużym doświadczeniem, krajowe firmy jeszcze przychylniej niż do tej pory patrzą na sąsiednie rynki np. Ukrainę, Białoruś czy Węgry.
“Profil programisty w tych krajach jest bardzo zbliżony do profilu polskiego programisty, a firmy nad Wisłą są w stanie konkurować z rynkami wschodnimi nie tylko w zakresie oferowanych wynagrodzeń, lecz także formy współpracy, możliwości rozwoju czy benefitów” – ocenia firma w komentarzu przesłanym PAP Biznes.
Wyjście z rekrutacją za wschodnią granicę nie oznacza jednak niższych oczekiwań płacowych kandydatów.
“Stawki są ważne, ale przede wszystkim poszukujemy dziś talentów. Przez wiele lat dominowało myślenie, że trzeba zatrudniać ludzi z Ukrainy czy Białorusi ze względu na niższe stawki. Dzisiaj możemy szukać pracowników także na zachodzie Europy, bo nasi programiści nie zarabiają wiele mniej. Kraje zza wschodniej granicy mają również coraz bardziej zbliżone stawki” – powiedział Czernecki z Euvica.
“Przekonanie, że na Ukrainie można taniej zatrudnić informatyka nie jest prawdą, firmy ukraińskie mają bardzo dobrą kadrę i świetnie radzą sobie ze sprzedażą na Zachodzie, dzięki czemu mogą płacić dobre wynagrodzenia swoim pracownikom” – dodał.
Według wiceprezesa, w Polsce niewykorzystany pozostaje potencjał związany z aktywizacją do pracy w informatyce osób spoza tej branży.
“Nie każda praca w IT wiąże się z byciem inżynierem – jest wiele stanowisk wymagających np. wiedzy biznesowej. Świat zdaje sobie z tego powoli sprawę. Duże korporacje w USA aktywizują różne grupy społeczne, by odczarować trochę pracę w IT. Do prostych zadań nie potrzeba przecież informatycznych komandosów” – powiedział.
“To jest bardzo duży potencjał, bo otwierają się drzwi do naszej branży dla większej liczby osób. Polski system edukacyjny jest moim zdaniem całkiem niezły, natomiast studentów informatyki pozostaje zbyt mało, by poradzić sobie z rozwojem technologii” – dodał.
Łukasz Kucharski (PAP Biznes)
kuc/ osz/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS