Choć skutki epidemii mocno nadszarpują kondycję miejskich finansów, w Pabianicach doczekamy się realizacji większych i mniejszych inwestycji.
W miniony czwartek (19.11.) Grzegorz Mackiewicz podczas konferencji prasowej online przedstawił przyszłoroczny plan dochodów i wydatków. W miejskim budżecie swoje miejsce znajdą oczywiście wielkie projekty (tramwajowy i autobusowy). To przedsięwzięcia dotowane ze środków Unii Europejskiej przy wkładzie własnym miasta. Ich kontynuacja nie jest zagrożona. Na 2021 rok przypadnie też ostateczne rozliczenie tzw. projektu termomodernizacyjnego.
Są środki również na mniejsze inwestycje, sfinansowane z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Doczekamy się budowy hali sportowej przy SP 13, modernizacji boiska Orlik przy SP 3, przebudowy amfiteatru i nawierzchni na górce aktywności w parku Wolności, budowy szkutni i bieżni na MOSiR-ze. Postępował będzie także realizowany od kilku lat, priorytetowy dla prezydenta program likwidacji ulic gruntowych.
Rządowe środki w ramach FIL-u to w założeniu rekompensata za budżetowe straty samorządów, powstałe wskutek epidemii koronawirusa. Przypomnijmy – podział pieniędzy (Pabianice otrzymały 18 mln złotych) był uzależniony od specjalnego algorytmu. W uproszczeniu, decydowała przede wszystkim ocena, czy miasto było już dotychczas proinwestycyjne i czy potrafiło wykorzystywać środki zewnętrzne.
Różowo nie jest
Czy jest różowo? Zdecydowanie nie można w ten sposób zdefiniować stanu miejskiej kasy. Wciąż trapiącym jest problem z finansowaniem oświaty, stanowiącej ponad 45% wydatków budżetu. Potrzeby szkół i przedszkoli w tym zakresie to 100 mln złotych, a subwencja oświatowa wyniesie zaledwie 37 mln.
Wydatki, z przyczyn niezależnych od samorządu, stale rosną, m.in. w związku z odgórną podwyżką płacy minimalnej i wynagrodzeń nauczycieli czy też cen energii. Zdecydowanie nie nadąża za tym rządowe wsparcie finansowe, dlatego miasto musi sobie radzić samo i tak też się dzieje – budżet na 2020 udało się w tym zakresie „spiąć”. Jednak na pewno nie rozsypie się napęczniały wór z pieniędzmi.
„Spiąć” to słowo klucz dla zrozumienia, jak skonstruowany jest przyszłoroczny budżet. Ambitny program inwestycyjny zderza się jednocześnie zarówno z ustawicznym już wręcz niedofinansowaniem zleconych przez rząd zadań oświatowych, jak i ze skutkami koronakryzysu. Nie lada wyzwaniem musiało być połączenie ognia z wodą w spójną całość i zapewnienie finansowania najważniejszych zadań miasta, pomimo obiektywnie niezwykle trudnej sytuacji.
Papierek lakmusowy
Konieczne było zatem zastosowanie karkołomnych rozwiązań. Planowana na 2020 rok emisja dodatkowych obligacji komunalnych za kwotę ponad 22 mln złotych to dodatkowe zadłużenie Pabianic. Miasta pogrążonego w kilkudziesięciomilionowych zobowiązaniach w związku z zapewnieniem wkładu własnego dla sztandarowych unijnych projektów.
Nie ma wątpliwości – zaplanowany właśnie budżet na przyszły rok jest jednym najtrudniejszych w historii Pabianic. Jego przyjęcie, a następnie realizacja to ważny test, swoisty papierek lakmusowy. Nie tylko dla rządzącej ekipy z prezydentem Mackiewiczem na czele, ale także dla opozycji wśród miejskich rajców. Czy w przeciwieństwie do sytuacji przed głosowaniem budżetu na 2020 rok w imię odpowiedzialności za miasto, wszyscy bez wyjątku radni wyrzekną się animozji, złych emocji i uprzedzeń? Z pewnością właśnie tego oczekują pabianiczanie – zamiast kolejnej odsłony jałowych politycznych wojenek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS