Dyplomata był w środę gościem programu “Jeden na jeden” w TVN 24. Stwierdził, że jego ojczyzna “jest przygotowana do rozwoju sytuacji jak najgorszej, w tym na ewentualną inwazję wojsk rosyjskich”.
Agresja Rosji na Ukrainę
Rosja zgromadziła ponad 100 tys. żołnierzy blisko granicy z Ukrainą, otaczając kraj od północy, wschodu i południa. Moskwa zaprzecza, że planuje inwazję, jednocześnie wysuwając pod adresem USA i NATO żądania gwarancji, że Ukraina nigdy nie zostanie przyjęta do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ostatnio agencja Reuters, powołując się na wysokich rangą urzędników z administracji prezydenta Joe Bidena, podała, iż “prowadzone są rozmowy w celu zapewnienia nieprzerwanego przepływu energii do Europy przez pozostałą część zimy na wypadek, gdyby Rosja napadła na Ukrainę”.
Zdaniem ambasadora Ukrainy w Polsce, “musimy być przygotowani do każdego możliwego rozwoju”. – Nie jest tak, że nic nie robimy, ale staramy się uspokoić społeczeństwo, że nie trzeba panikować. Od ośmiu lat prowadzimy wojnę z Rosją, a sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej, jeśli chodzi o liczbę żołnierzy rosyjskich, jest mniej więcej taka sama, jak była w kwietniu ubiegłego roku – oznajmił.
Szef ukraińskiej placówki dyplomatycznej na terenie RP pytany, jakie sankcje mogą przekonać Władimira Putina, żeby się zatrzymał, odpowiedział, że “po pierwsze trzeba wstrzymać Nord Stream 2, bo chyba wygląda na to, że to jest taki lakmusowy papier”. – Potem gospodarcze sankcje przeciwko największym firmom rosyjskim, które prowadzą biznesy na świecie i które wspierają reżim w Moskwie, sankcje personalne przeciwko rosyjskim politykom i także odłączenie Rosji od systemów bankowych – stwierdził Andrij Deszczyca.
Czytaj też:
Czy Putin zaatakuje? Na czym polega nasz interes? Lisicki i Ziemkiewicz o polityce realistycznejCzytaj też:
Waszczykowski: Niemieccy politycy nie szanują suwerenności Ukrainy
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS