Jak co rundę pełno u nas różnych rankingów. Topowi młodzieżowcy, najlepsze i najgorsze transfery, jedenastka kozaków i tak dalej. W tym zestawieniu skupiliśmy się na zawodnikach, po których z różnych względów nie spodziewaliśmy się tak dobrej formy. Trafili tutaj piłkarze, którym brakowało doświadczenia na najwyższym szczeblu, odbili się od przeciętności, wykręcają życiówkę lub po prostu robią coś ponad stan w słabszym klubie. Dwa kluby mogą poszczycić się dwójką piłkarzy w czołowej dziesiątce, a poza tym znalazło się miejsce dla nazwisk z Piasta Gliwice czy Wisły Płock. Zapraszamy was do zapoznania się z rankingiem i, rzecz jasna, dyskusji.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Top 10 pozytywnych zaskoczeń rundy jesiennej (sezon 2021/2022)
10. LUKA ZAHOVIĆ (18 meczów – 6 goli, trzy asysty) – nota 5,23
Zestawienie pozytywnych zaskoczeń zaczynamy od piłkarza, co do którego nawet my mieliśmy już poważne wątpliwości. Wcisnęliśmy go tutaj przede wszystkim dlatego, że nawet mimo fajnego CV pierwszy sezon w barwach Pogoni Szczecin miał po prostu słaby. Dwa gole i trzy asysty w ekipie, która skończyła na podium? No nie, Luka Zahović mimo wszystko nie mógł nazywać się walną częścią tego sukcesu. Często wyglądał jak ciało obce, a z drugiej strony sprawiał wrażenia gościa, na którego brakuje pomysłu. Bo to, że umiejętności strzeleckie ma, pokazywał w Mariborze.
Zadawaliśmy sobie pytanie, czy to bardziej „dziesiątka”, czy „dziewiątka”. I czy z tej mąki będzie chleb, bo do późnej jesieni tego roku na to się nie zanosiło. W tym sezonie okazuje się jednak, że w odpowiednim systemie i otoczony właściwymi piłkarzami Słoweniec potrafi mieć niemały wpływ na wyniki w roli napastnika. Pierwszą część rundy spędził głównie na ławce, ale od października wygląda naprawdę świetnie. Odbił się od przeciętności, zaskoczył nas skutecznością i wszechstronnością. Ostatnie siedem meczów przed przerwą świąteczną to pięć goli i trzy asysty, w tym koncert zagrany z Jagiellonią. Zahović odbudował się i nie jest wykluczone, że na wiosnę włączy się do walki o koronę króla strzelców.
9. GRZEGORZ TOMASIEWICZ (19 meczów – 6 goli, jedna asysta) – nota 4,95
Kiedy z powodu poważniejszej kontuzji ze składu Stali wypadł Maciej Domański, który w poprzednim sezonie wykręcił 6 goli i 7 asyst, wydawało się, że ta ekipa straci jakieś 25% jakości. Że ten wkład w liczby trudno będzie zastąpić i m.in. z tego powodu Stali trudno będzie walczyć o coś więcej niż wyjście ponad strefę spadkową na jesień. Ale nie, nic z tych rzeczy. Oczywiście w Mielcu miały miejsce inne dobre wydarzenia, takie jak przyjście Piaseckiego, skuteczność Mateusza Maka czy świetna forma Rafała Strączka w bramce, ale niewątpliwie ważną składową sukcesu w tej rundzie były również gole Grzegorza Tomasiewicza. To nie takie oczywiste, skoro mówimy o defensywnym pomocniku.
Owszem, pięć bramek pochodzi z rzutów karnych. Ale je przecież też trzeba dobrze wykonywać. Część z nich zamykało wynik, dawało Stali ważne punkty. Dodajmy jeszcze fakt, że Tomasiewicz robi w tym sezonie życiówkę. W ciągu jednej rundy wyrównał liczbę ligowych trafień z sezonu, gdy grał w pierwszoligowej Pogoni Siedlce. Względem poprzedniej kampanii też znacznie się poprawił, ot, w środku pola ma więcej konkretnych meczów. Nie przechodzi obok spotkań, widać go na boisku w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
8. PATRYK SOKOŁOWSKI (19 meczów – 5 goli) – nota 5,47
Kolejny pomocnik o usposobieniu defensywnym, który jednak świetnie potrafi odnaleźć się w polu karnym. Strzela głową, wykorzystuje niezłe warunki fizyczne. Kilka jego bramek zadecydowało o zwycięstwach Piasta w rundzie jesiennej, co nie mogło być oczywiste, skoro Patryk Sokołowski nigdy nie załadował tylu trafień. Ba, jego najlepszy wynik to dwie bramki w sezonie. To gość, o którym nie będzie mówić się tak często jak choćby o Damianie Kądziorze, a trzeba go docenić.
No i jest coś jeszcze – pomocnik Piasta Gliwice jest obecnie liderem w klasyfikacji asyst drugiego stopnia. Do tej pory uzbierał ich aż pięć. Jeśli 27-latek utrzyma taką formę na wiosnę, jego pozycja w takim zestawieniu po pełnej kampanii będzie oczywiście zdecydowanie wyższa. Co ciekawe, to jeden z niewielu piłkarzy z pola w Ekstraklasie, który nie ominął ani minuty. Gra absolutnie wszystko, od deski do deski.
7. BARTOSZ ŚPIĄCZKA (16 meczów – 9 goli) – nota 4,81
To, że Śpiączka strzela bramki w słabszej ekipie grającej na poziomie Ekstraklasy, nas nie dziwi. Nawet w Górniku Łęczna kilka lat temu 30-latek gwarantował określoną liczbę trafień w sezonie, ale – no właśnie, w całym sezonie. Sieknął dyszkę w kampanii 2016/2017, dorzucając dwie asysty. Teraz jest na dobrej drodze, żeby wykręcić nowy osobisty rekord. Musimy go docenić, bo na papierze ekipa trenera Kieresia to najgorsza lub druga najgorsza kadra w lidze. W takim środowisku bramka średnio co 143 minuty to naprawdę fajny wynik.
Tym bardziej, że bramki, które strzela napastnik z Łęcznej, często są „czymś więcej”. To rzadko kiedy jest dostawianie szufli w łatwej sytuacji. Bartosz Śpiączka zazwyczaj musi zrobić coś ponad stan, wypracować sobie pozycję strzelecką, żeby tego gola strzelić. A że to kumaty i sprytny napastnik, który daje radę i w powietrzu, i w kontratakach, gdy potrzebna jest szybkość, efekty są. Jak na warunki klubu walczącego o utrzymanie – bezcenny zawodnik.
6. MIKOŁAJ BIEGAŃSKI (10 meczów – 52 OS*, 17 PB**) – nota 5,50
Czas na pierwszy akcent młodzieżowy w tym rankingu. Może Mikołaj Biegański nie zagrał tyle, co inni piłkarze tutaj wymienieni, ale i tak zdążył zrobić na nas wystarczająco dobre wrażenie. I to jest zaskoczenie, że z wejściem między słupki takiego klubu jak Wisła Kraków 19-latek nie miał większego problemu. Jasne, w pierwszych meczach młodego golkipera „Białej Gwiazdy” cechowała niepewność, która prowadziła do niebezpiecznych sytuacji w polu karnym. Ale z drugiej strony wszelkie ryzyko Biegański naprawiał świetnymi interwencjami. Suma zysków i strat z jego działań, przynajmniej według nas, zawsze wychodziła minimum na zero.
Biegański był w tej rundzie solidny, dobry a raz nawet bardzo dobry, gdy Wisła wygrywała derby z Cracovią. Jak na fakt, że to jego pierwsze zderzenie z Ekstraklasą prosto po przeprowadzce z drugoligowej Skry Częstochowa, musimy powiedzieć, że ten chłopak znacznie przerósł oczekiwania. Skok o dwa poziomy rozgrywkowe dla wielu zawodników bywa za trudny do uciągnięcia, to tyczy się również bramkarzy, ale tutaj tego zupełnie nie widać. Ba, za Majchrowiczem to najlepszy młodzieżowiec w klatce w Ekstraklasie. Jeśli utrzyma formę i bluzę nr 1 kosztem Pawła Kieszka, może nawet zapracować na miano czołówki w całej lidze.
* Obronione strzały
** Puszczone bramki
5. KAROL ANGIELSKI (19 meczów – 9 goli, asysta) – nota 4,67
Pierwszy i niejedyny piłkarz Radomiaka w tym zestawieniu. Naszym zdaniem zasłużenie, bo czy ktoś mógł się spodziewać, że napastnik, który w przeszłości był mierny na swojej pozycji w Ekstraklasie, będzie wykręcał takie liczby? No nie, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że część tych bramek pada po rzutach karnych. Ale znów powiemy to samo – nie sztuką jest deprecjonować wykorzystywanie jedenastek. Tym bardziej, że ważne gole Karol Angielski strzelał również z gry (choćby mecz z Legią).
Imponująco w tabelkach wygląda okres liczony od października. Dziewięć meczów, siedem goli, jedna asysta. Tylko jedno spotkanie w tym czasie Angielski zakończył bez bezpośredniego udziału przy golu beniaminka Ekstraklasy. Widać w nim pewność siebie, która przekłada się na fajne liczby. Przed tą rundą wychowanek Korony Kielce miał tyle goli na najwyższym poziomie rozgrywkowym, ile ekstraklasowych w CV (4). To wiele mówi w kontekście jego obecności tutaj.
4. DAMIAN WARCHOŁ (16 meczów – 6 goli, dwie asysty) – nota 5,38
Kolejny piłkarz ofensywny, który w przeciwieństwie do pozostałych w tym gronie nigdy wcześniej nie powąchał boisk Ekstraklasy. No dobra, dostał 27 minut w barwach Legii i strzelił gola, ale to tyle. Nie oszukujmy się – to bardziej prezent urodzinowy niż rzeczywista szansa. Tę Damian Warchoł otrzymał dopiero od Wisły Płock i na razie „Nafciarze” mogą być z niego zadowoleni. To była niewiadoma, ot, piłkarz określany w pewnym stopniu jako człowiek znikąd. W młodszym wieku w jeszcze drugoligowym Rakowie ładował wiele bramek (w jednym meczu nawet pięć), lecz potem podejmował złe decyzje, trafiał na różne zakręty i mógł nawet zakończyć karierę. Ktoś jednak w końcu go dostrzegł – zadecydowała skuteczność.
Warchoł masowo strzelał gole w trzecioligowych drużynach: Unii Skierniewice, Pelikanie Łowicz i rezerwach Legii. Mówimy zatem o dużym skoku, większym niż w przypadku Mikołaja Biegańskiego. Mimo to 26-latek odnalazł się w ekipie trenera Bartoszka. Końcówkę rundy miał słabszą, acz w pierwszych miesiącach sezonu pokazał, że gole strzelane w niższych ligach nie były przypadkiem. Pamiętajmy, że mowa o ofensywnym pomocniku, nie napastniku. Takiej „dziesiątce” nastawionej na bramki, które coraz rzadziej widzi się w europejskim futbolu.
3. MATEUSZ MAK (19 meczów – 7 goli, 4 asysty) – nota 4,95
Ekstraklasowe podboje Mateusza Maka sięgają sezonu 2011/2012 w koszulce GKS-u Bełchatów. Nie jest to zatem żadna nowa twarz, lecz nie mamy wątpliwości, że piłkarz Stali jest jednym z największych zaskoczeń tej rundy jesiennej. 10 lat później wykręca bowiem takie liczby i po prostu gra tak dobrze, że gdyby cofnąć mu licznik o dekadę, ciekawe kluby za granicą mogłyby się wokół Maka zakręcić. W poprzedniej kampanii Mateusz strzelił tylko cztery gole i generalnie na poziomie Ekstraklasy nigdy nie przebił granicy siedmiu trafień. Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, powinien dobić do dyszki. Z drugiej strony to, co zrobił do tej pory, już go broni.
Warto zaznaczyć, że Mateusz Mak nie jest „dziewiątką”. Tę rolę w drużynie mielczan pełni Fabian Piasecki, a więc zdobyczami pod bramką rywala trzeba się dzielić. Nie spodziewaliśmy się, że to będzie wypadać w praktyce tak dobrze. Tam Mak rzuci fajną asystę, tu załaduje dublet, gdzie indziej odmieni losy spotkania. Tak jak Bartosz Śpiączka, jest absolutnie bezcennym elementem w układance Stali, ale od napastnika Górnika Łęcznej odróżnia go fakt, że nie mógł dać gwarancji takich liczb. Jedyny sensowny sezon na najwyższym szczeblu to ten w barwach Piasta (2015/2016). Wówczas Mak wykręcił siedem goli i sześć asyst. Wcześniej i później wydawało się, że Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. A tu proszę – duże zaskoczenie. Istny renesans kariery na polskich boiskach.
2. JOAO AMARAL (19 meczów – 8 goli, 5 asyst) nota 5,74
Gdyby patrzeć wyłącznie na średnią ocen wśród piłkarzy, którzy grają regularnie w Ekstraklasie, zawodnik Lecha u boku Iviego Lopeza jest numerem 1. Dzisiaj wybór, któremu z nich należy się miano najlepszego ligowca, pozostaje tylko kwestią gustu. Na korzyść Amarala może jednak działać fakt, że nikt takich fajerwerków z jego strony się nie spodziewał. Portugalczyk został odpalony z Lecha, rzucony na wypożyczenie, żeby nie przeszkadzał. Wcześniej zagrał już niezły sezon w Poznaniu (2018/2019), ale głównie dzięki nabijaniu liczb z Miedzią Legnica czy Zagłębiem Sosnowiec. Następne lata to zjazd. Przez półtora roku w Pacos de Ferreira tylko dwie strzelone bramki i siedem asyst w lidze. Gdy Maciej Skorża dostał tego zawodnika w formie darmowego transferu latem, nie sądziliśmy, że kilka miesięcy później zostanie niezaprzeczalnym kozakiem.
Oprócz ośmiu goli i pięciu asyst Amaral dorzucił w tej rundzie jeszcze 26 kluczowych podań. Odgrywa kluczową rolę w fazie ataku Lecha, odpowiada za wiele, ma dryg do robienia rzeczy nieszablonowych, wnosi na murawę trochę fantazji. Jeśli wcześniej Joao Amarala uwierały jakieś kajdany, to trener Skorża zdjął je chyba na dobre.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego Portugalczyka nie uznaliśmy jako największego pozytywnego zaskoczenia w rundzie jesiennej sezonu 2021/2022. Ano dlatego, że objawił nam się pewien młodzieżowiec.
1. FILIP MAJCHROWICZ (19 meczów – 52 OS, 16 PB) – nota 5,42
Co do zwycięzcy tego rankingu nie mieliśmy większych wątpliwości. Broni go wszystko: wysoka jakość, kompletny brak oczekiwań a ostateczny wkład w wyniki, wiek i brak doświadczenia. Chłopak wchodzi do klatki klubu Ekstraklasy i od razu potrafi czynić cuda. Chłopak, który przed debiutem w Ekstraklasie zagrał tylko dziewięć razy na poziomie seniorskim, z czego ponad połowa to epizod w trzecioligowych rezerwach Cracovii. A teraz? Najlepszy golkiper wśród młodzieżowców, ale nie będziemy wstrzymywać się przed opinią, że również czołowy bramkarz ligi. Mówi o tym choćby procent obronionych strzałów. Tylko Dante Stipica ma większy przy rozegraniu ponad 10 spotkań w rundzie. 77,8% bramkarza Pogoni, 75,9% objawienia tej rundy.
Dwa razy obecność w kozakach i tylko dwa razy występy poniżej kreski w naszej ocenie. Równy poziom przez kilkanaście kolejek, pewność na tyłach w zespole trenera Banasika. Nic, tylko gratulować Radomiakowi, że wynalazł takiego gościa. W marcu 2021 Filip Majchrowicz nie miał perspektyw na szczebel centralny, a po dziewięciu miesiącach nazywamy go największym pozytywnym zaskoczeniem w Ekstraklasie. Futbol nigdy nie przestanie zaskakiwać.
***
Rozważani w kontekście topowej dziesiątki byli również:
- Maik Nawrocki,
- Fabian Piasecki,
- Maciej Gajos,
- Leandro,
- Maksymilian Sitek,
- Krzysztof Kubica,
- Damian Dąbrowski,
- Damian Michalski,
- Otar Kakabadze,
- Milan Rundić
CZYTAJ TAKŻE:
Fot: Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS