Wyniki klinicznych badań nie potwierdzają skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19
–ogłosił niespodziewanie podczas konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski.
Problem w tym, że pełnych wyników badania klinicznego jeszcze nie ma.
To co już wiemy na pewno, to to, że lek jest bezpieczny, bowiem w badaniach stwierdzono „bezpieczeństwo procedury”.
Do tej pory w badaniu klinicznym, które ruszyło realnie w maju 2021, udział wzięło kilkudziesięciu pacjentów. Liderem badania został Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 4 w Lublinie, a nad badaniem czuwa prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK Nr 4 w Lublinie. Projekt otrzymał 6,5 mln zł dofinansowania z Agencji Badań Medycznych. W badanie zaangażowały się także inne ośrodki: z Lublina, Warszawy, Rzeszowa, Grudziądza, Wyszkowa oraz Kalwarii Zebrzydowskiej. Równolegle toczy się inne badanie na czele którego stoi prof. Adam Barczyk z Górnośląskiego Centrum Medycznego.
Dotychczas kilkudziesięciu pacjentów wzięło udział w badaniu klinicznym. Docelowo powinno liczyć ono 200 uczestników, ale myślę, że do opracowania wstępnych analiz wystarczające będzie około 100 osób
-powiedział w rozmowie PAP prof. Konrad Rejdak.
Profesor zapytany przez PAP o wstępne obserwacje w grupie pierwszych uczestników badania odpowiedział, że „stwierdzono bezpieczeństwo procedury”.
Na razie nie znamy wyniku całego badania ponieważ podawany lek jest zaślepiony, co oznacza, że nie wiadomo, czy dany pacjent przyjmował amantadynę czy placebo. Dopóki próba nie zostanie odślepiona nie możemy mówić o wyniku badania. Można za to mówić o bezpieczeństwie, ponieważ dotychczas u żadnej osoby nie zaobserwowano działań niepożądanych związanych z procedurą leczenia.
Czytelników dziwić może fakt, że do tej pory w badaniu wzięło udział dopiero kilkudziesięciu pacjentów. Fakty są jednak są takie, że takie badanie i przygotowanie dokumentacji do niego jest niezwykle skomplikowane. Projekt, choć MZ zapowiedziało badanie w grudniu, mógł realnie ruszyć dopiero w końcowej fazie zimowej fali zachorowań, gdy spadała liczba zakażeń, a szpitale były przepełnione bardzo ciężko chorymi pacjentami z COVID-19, co blokowało cały system opieki zdrowotnej. Natomiast kryteria badania obejmowały pacjentów z wczesną fazą infekcji, a więc takich, którzy do szpitala nie mogli się dostać.
Jedyne co nam pozostaje, to uzbroić się w cierpliwość.
Bez wątpienia jednak wyniki badania są bardzo ważne, ponieważ nie wszyscy mogą się zaszczepić z powodów zdrowotnych, a dziś już bez najmniejszych wątpliwości wiemy, że osoby zaszczepione także chorują (choć znacznie rzadziej, a po szczepieniu maleje ryzyko zgonu i hospitalizacji, co potwierdzają badania z Wielkiej Brytanii). Nie wiemy zaś czy nie wystąpią przypadkiem opóźnione powikłania ze strony układu nerwowego nawet przy łagodnym przebiegu choroby.
Warto przypomnieć, że polscy naukowcy nie pracują sami. Puls Medycyny przypomina, że prof. Rejdak wraz z zespołem z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie weszli w skład międzynarodowego konsorcjum planującego badania nad skutecznością amantadyny i jej pochodnych w leczeniu infekcji SARS-CoV-2. W projekt zaangażowane są też uniwersytety w Kopenhadze, Barcelonie, Atenach, Aarhus i Leuven.
Do całości projektu weszły dwa badania: nasze, jako pierwsze zarejestrowane na świecie oraz analogiczne badanie toczące się obecnie w Danii jako część kliniczna
-przypomniał w rozmowie z PAP neurolog.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS