A A+ A++

Dlaczego nasza giełda jest jedną z najsłabszych na świecie, a jej flagowy indeks, WIG 20, znów zbliża się do wiosennego dna notowań? Winny jest nie kryzys, bo ten jest wszędzie, a są kraje, w których na giełdach da się zarobić. Piętą achillesową GPW jest to, że zbyt mocno ważą na niej spółki kontrolowane przez państwo i zarządzane pod dyktando interesów politycznych.

Czytaj też: Kryzys finansowy z 2008 roku niczego nas nie nauczył

Wejście e-smoka

Zeszłotygodniowy debiut Allegro pokazał, jak bardzo nasza giełda i inwestorzy potrzebują dużych, prywatnych spółek. Szefowie Allegro i ich doradcy wybrali optymalny moment na przeprowadzenie potężnej oferty akcji o wartości ponad 10 mld zł. To europejski rekord w tym roku i rekord w historii polskiego rynku giełdowego (do tej pory największa była oferta PZU sprzed ponad dekady warta ponad 8 mld zł).

W tym roku na główny rynek GPW weszła tylko jedna nieduża spółka, więc powodzenie oferty Allegro było przesądzone. Tym bardziej że spółka miała się czym chwalić. Nasz handel internetowy w okresie pandemii zanotował największe tempo wzrostu sprzedaży w całej Europie. Platforma Allegro, przez którą przechodzi niemal połowa tego handlu, spijała śmietankę z tej hossy. I o ile w bardzo dobrym 2019 r. zwiększyła przychody prawie o jedną trzecią, do 2,4 mld zł,

to w pierwszym półroczu tego roku sięgnęły one niemal 1,8 mld zł, z ponad

50-proc. dynamiką w skali roku. Zaś czysty zysk (rzędu 230 mln zł) stanowił ponad 60 proc. wypracowanego w całym zeszłym roku.

Jeśli dodać spektakularny wzrost liczby kupujących (ponad 17 mln aktywnych użytkowników u progu lata, o jedną trzecią więcej niż na koniec 2019 r. ), a także sprzedających firm (do ok. 130 tys.), niewykluczone, że Allegro osiągnęło w czasie pandemii apogeum ekspansji.

Łączny popyt na akcje wycenione na 43 zł sięgał ze strony instytucji finansowych aż 80 mld zł. I mimo zwiększenia puli akcji w ofercie konieczna była 90-proc. redukcja zamówień. Podobnie w transzy inwestorów indywidualnych, dla których przeznaczono niespełna jedną dwudziestą całej oferty, i którzy dostali po 15 akcji z każdych stu zamówionych. Już to przesądzało o spektakularnym debiucie Allegro.

Na otwarciu kurs akcji przekroczył 65 zł, drugiego dnia notowań doszedł nawet do 90 zł, aby potem zakotwiczyć przy ok. 80 zł. Przy tej cenie wartość rynkowa spółki sięga 80 mld zł, co daje jej miejsce w końcu pierwszej pięćdziesiątki największych firm w Europie w indeksie EuroStoxx50, między hiszpańską Telefonicą a fińską Nokią. Tuzy warszawskiego parkietu bije na głowę – kapitalizacja dotychczasowego lidera CD Projekt to ok. 36 mld zł, a największych spółek państwowych (PKO BP, PGNIG i PZU) między 20 a 30 mld zł.

Na ofercie Allegro wszyscy więc nieźle zarobili. Ale największe powody do zadowolenia mają jej właściciele, fundusze inwestycyjne Cinven, Permira i Mid Europa Partners. Sprzedawały bowiem głównie własne akcje, inkasując za nie ok. 9 mld zł. To niewiele mniej, niż zapłaciły równo cztery lata temu, przejmując Allegro za 3,25 mld dol. A przecież sprzedały niewiele ponad czwartą część posiadanych akcji i nadal mają pełną kontrolę nad firmą. To się nazywa zjeść ciastko i nadal je mieć. Pluć sobie w brodę może jedynie południowoafrykański koncern Naspers, który sprzedał im przed laty udziały w Allegro.

Kup teraz

Historia spółki, która powstała w 1999 r., obfituje zresztą w liczne zmiany właścicieli. Za jej powstaniem stał przybyły kilka lat wcześniej do Polski holenderski inżynier chemik Arjan Bakker. Zafascynowany sukcesami serwisu zakupowego eBay postanowił stworzyć nad Wisłą podobny. Zainwestował kilkadziesiąt tysięcy złotych, zlecając oprogramowanie do platformy młodziutkiemu informatykowi Tomaszowi Dudziakowi, który przyniósł mu je po paru miesiącach na zwykłej dyskietce. Działali w piwnicy hurtowni komputerowej, bez okien.

Tyle że Polska nie była jeszcze wtedy gotowa na ekspansję e-commerce. Dostęp do powolnego internetu mieli nieliczni, a handel najbardziej poszukiwanymi towarami odbywał się na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia i na podobnych targowiskach. Dlatego też Allegro zaczynało jako pchli e-targ dla hobbystów i poszukiwaczy okazji. Handlowano tam głównie płytami, sprzętem elektronicznym, grami, kosmetykami, monetami, a także oponami zimowymi.

Serwis zyskiwał popularność pocztą pantoflową. Po pół roku mieli już tysiące aktywnych użytkowników. Ich potencjał dostrzegła brytyjska firma QXL Ricardo, jeden z czołowych graczy na rynku e-aukcji w Europie. Bakker sprzedał serwis za 75 tys. dol., pozostał jednak w spółce jako menedżer, razem z Dudziakiem.

Allegro ruszyło z kopyta.

Pod koniec 2001 r. mieli już kilkaset tysięcy użytkowników i kilka milionów rocznego obrotu. Szybko zaczęli zarabiać po wprowadzeniu 3-proc. prowizji od transakcji, mimo oburzenia dużej części klientów. Grono kupujących i sprzedających rosło jednak błyskawicznie. Zwłaszcza po pojawieniu się w serwisie ikonki „kup teraz” – tak Allegro z serwisu aukcyjnego zaczęło szybko ewoluować w stronę typowej platformy sprzedażowej. Dziś w formie aukcji sprzedawanych jest tylko 2-3 proc. produktów.

W połowie zeszłej dekady z platformy korzystało już ponad 3 mln klientów. Stała się bezapelacyjnym liderem rodzimego e-commerce, choć od 2005 roku konkurował z nią nawet amerykański potentat eBay, który jednak przegrał z Allegro sromotnie.

W 2008 r., gdy Brytyjczycy sprzedali firmę koncernowi Naspers za 1,5 mld funtów, drogi tandemu Bakker-Dudziak i spółki ostatecznie się rozeszły. Ale Allegro nie spoczęło na laurach: pojawiła się mobilna wersja serwisu, z której dziś korzysta ok. 5 mln użytkowników, przedsiębiorcy mogą zakładać na platformie własne sklepy internetowe, a klienci mogą kupować na raty. Trzy lata temu wystartowało Allegro Smart, ryczałtowy abonament (49 zł rocznie) na bezpłatne dostawy. Z usługi korzysta już ponad 2,6 mln klientów.

Spółka konsekwentnie podnosi prowizje i opłaty, z których ma ok. 85 proc. przychodów. Rentowność ich biznesu, liczona jako relacja zysku operacyjnego i amortyzacji (EBiTDA) do przychodów, sięga ostatnio 45 proc., czego może jej pozazdrościć większość czołowych platform, z Amazonem na czele, gdzie marża nie przekracza 15 proc.

Allegro jest już w pierwszej dziesiątce globalnych tuzów rynku e-commerce. Między czerwcem 2019 a połową tego roku obroty na tej platformie przekroczyły 28 mld zł. Analitycy szacują, że z jej usług korzysta przynajmniej raz w miesiącu ponad połowa polskich internautów.

Więdnąca giełda

Takich dużych spółek warszawska giełda bardzo potrzebuje. Przed trzema laty na GPW zadebiutowały dwie wielkie firmy – sieć komórkowa Play oraz sieć handlowa Dino, wyceniana dziś na giełdzie na ok. 20 mld zł. I to tyle.

Znacznie więcej prywatnych spółek znika z rynku. Właścicielom szkoda pieniędzy na giełdowe opłaty, bo po prestiżu, jaki dawało notowanie firmy na giełdzie, pozostało tylko wspomnienie. Na początku dekady GPW z kilkudziesięcioma debiutami rocznie wyprzedzała pod tym względem największe giełdy na kontynencie, londyńską i frankfurcką. Jej władze snuły wizje sojuszu z giełdą w Budapeszcie czy Wiedniu.

Jednak już wtedy na efektownej fasadzie GPW zaczęły się pojawiać rysy. Chodzi zwłaszcza o obniżenie wymagań wobec firm wchodzących na nowo stworzony rynek, NewConnect, który stał się przytuliskiem dla spółek miernej wartości. Nadzór rynkowy nie dawał sobie rady z nieprawidłowościami, a inwestorzy tracili zaufanie do giełdy.

Jeszcze większe grzechy mają na sumieniu politycy, traktujący giełdę coraz bardziej instrumentalnie. Zaczęło się to jeszcze za rządów PO-PSL. Większość ekspertów za punkt zwrotny uważa demontaż OFE, największych przez lata inwestorów na GPW, stabilizujących notowania akcji największych spółek. Rozpoczął się w 2011 r. radykalną obniżką przekazywanej składki, skończył dwa lata później drenażem ponad połowy aktywów (ok. 150 mld zł), które trafiły do ZUS. OFE zostały zmuszone do wycofywania pieniędzy z akcji, co doprowadziło do pogorszenia koniunktury. W efekcie GPW w latach 2013-2015 pozostała na uboczu globalnej hossy mimo dobrej kondycji naszej gospodarki.

Potem nastąpiły jeszcze większe szkody wyrządzone przez PiS, kiedy zaczęto obsadzać zarządy państwowych spółek notowanych na parkiecie ludźmi bezwzględnie lojalnymi, rzadko natomiast z doświadczeniem w biznesie. W wielu spółkach władze wymieniano co kilka miesięcy, co musiało skutkować pogorszeniem wyników.

Nade wszystko liczyła się gotowość do realizacji celów rządzącej partii. Stąd zaangażowanie państwowych firm w ratowanie górnictwa i wspieranie opartej na węglu energetyki czy udział w renacjonalizacji znacznej części sektora bankowego. Efekty bywają opłakane. Inwestycja PZU w prężny ongiś Alior Bank okazała się kopalnią strat – akcje, za które PZU płacił po 90 zł, dziś kosztują na giełdzie kilkanaście, a sam bank poniósł ogromne straty.

Prezes Orlenu Daniel Obajtek gotów jest realizować każdy pomysł władz. Czy chodzi o inwestycje w energetykę, o przejęcie bankrutującego kolportera Ruch, czy o budowę państwowego holdingu spożywczego. Tymczasem podstawowa działalność firmy coraz bardziej szwankuje. W efekcie jej akcje, jeszcze kilka lat temu wyceniane na ok. 120 zł, dziś kosztują trzy razy mniej. O spółkach energetycznych, bodaj najmocniej przecenionych na giełdzie w ostatnich latach, nie ma co wspominać. Do tego maleją zyski banków, a ich akcje przodują ostatnio w spadkach.

Efekty są dramatyczne. Kluczowy indeks GPW, WIG20, którego spółki mają ponad 80-proc. udział w obrotach giełdy, to jeden z nielicznych indeksów na świecie, który nie odrobił jeszcze strat po globalnym kryzysie 2008 r.! W zeszłym roku też go ominęła hossa na giełdach. W tym roku poniósł jedne z największych strat podczas marcowej paniki związanej z pandemią. Widać przy tym ogromny kontrast między wzrostowym trendem notowań dużych, prywatnych spółek, takich jak Dino, CD Projekt, Cyfrowy Polsat czy firmy farmaceutyczne, a degrengoladą tych z państwowej stajni.

Pozostaje tylko nadzieja, że po spektakularnym debiucie Allegro obraz giełdy zacznie się powoli zmieniać.

Czytaj też: Kryzys gospodarczy dopiero się zaczyna. Świat już ratuje firmy miliardami pomocy. Co robi polski rząd?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Zależało nam na zamknięciu tej sprawy raz na zawsze”. Jak frankowicze walczą z bankami
Następny artykułSmak dźwięków