Zaledwie 18-letnia Celine Naef (148. WTA), która jest w rankingu WTA aż o 96 miejsc niżej niż Magdalena Fręch (52. WTA) właśnie wygrała ósmy z rzędu punkt! Po skutecznym smeczu przy siatce prowadziła 7:6, 5:4, 30:0. W dodatku serwowała. Wtedy Naef całkowicie się zagotowała – w czterech kolejnych akcjach popełniła błędy (większość niewymuszone) i została przełamana! Polka wyszła z olbrzymich opresji, bo rywalka była dwie piłki od wygrania meczu i poszła za ciosem, bo w dwunastym gemie znów przełamała rywalkę i doprowadziła do remisu 1:1 w setach.
Pierwszy set trwał godzinę i jedenaście minut!
Już w pierwszym gemie decydującego seta Polka została przełamana. Zachowała jednak spokój i już w kolejnym gemie wyrównała. Przy stanie 3:2 dla Fręch serwowała Szwajcarka i prowadziła 30:15. Wtedy przegrała najpiękniejszą, najdłuższą wymianę meczu, którą zakończyła Polka efektownym lobem.
Szwajcarka wyglądała na niesamowicie zmęczoną. W dwóch kolejnych akcjach popełniła niewymuszone błędy i straciła swoje podanie – przegrywała już 2:4. Zawodniczka gospodarzy walczyła do końca, ale nie była w stanie odwrócić losy pojedynku, który trwał aż dwie godziny i 54 minuty!
Wróćmy do jego początku. W pierwszych trzech gemach różnicy w rankingu między zawodniczkami absolutnie nie było widać. To Szwajcarka grała lepiej, zdecydowanie bardziej agresywniej, miała więcej winnerów i popełniła mniej niewymuszonych błędów. Błyskawicznie przełamała Polkę i prowadziła 3:0. Fręch szybko jednak odrobiła straty i doprowadziła do remisu. Polka miała prostą taktykę – przebijała piłkę i czekała na błędy rywalki, a te zaczęły się często pojawiać. Potem Fręch w dwóch z rzędu gemach serwisowych Szwajcarki miała w sumie pięć break-pointów.
Set zakończył się pasjonującym tie-breakiem. W nim Polka przy prowadzeniu 6:5 miała piłkę setową, ale spudłowała z forhendu. Potem obroniła dwie piłki setowe. Przy remisie 8:8 Naef grała bardzo agresywnie w wymianie, zagrała kilka mocnych forhendów i akcję skończyła skutecznym wolejem. W kolejnej akcji Szwajcarka zagrała kapitalnego, efektownego winnera z forhendu wzdłuż linii wygrała pierwszego seta w tie-breaku 10:8. Trwał on aż godzinę i jedenaście minut!
Szwajcarka miała w nim aż 22 winnerów przy zaledwie 4 Polki, ale popełniła też ponad dwa razy więcej niewymuszonych błędów (32-14!).
Polka jeszcze w sobotę walczyć będzie o awans do listopadowych finałów Billie Jean King Cup, które odbędą się w Sewilli. Pierwszy krok do tego wykonała Iga Świątek, która powróciła do gry dla reprezentacji po dwóch latach przerwy, pewnie pokonując Simonę Waltert 6:3, 6:1, a drugi właśnie Fręch.
W sobotę o godz. 14 Świątek zagra z Naef, a o godz. 15.30 Fręch z Waltert.
Celine Naef – Magdalena Fręch 7:6 (10:8), 5:7, 3:6
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS