A A+ A++
Polot i finezja. Radość z gry i uniwersalność. Koncentracja i pewność siebie. Skuteczność i konsekwencja w realizacji taktycznych założeń. Choćby się chciało, próżno po meczu z chorzowskim Ruchem szukać w postawie ekipy Michała Kubisztala słabych punktów. Gorszych momentów czy przestojów. Ambitne Ślązaczki nie miały kompletnie nic do powiedzenia.
fot. PGNiG Superliga Piłki Ręcznej Kobiet
W akcji Joanna Gadzina. Każda z jarosławianek zasłużyła po meczu z Ruchem Chorzów na wielkie brawa. I bynajmniej nie tylko za wysoką wygraną.


Ładnie to wyglądało, prawda? Aż ręce same składały się do oklasków. Nawet biorąc pod uwagę klasę rywala. Ale to się nie wzięło samo z siebie. Ot, tak, na pstryknięcie palcami. Potencjał, jaki drzemał w tym zespole od początku sezonu 2022 – 2023, został uwolniony. Okazało się, że absolutnie bezcenna na środku rozegrania Valentina Nestiaruk może dłużej odpocząć na ławce rezerwowych bez uszczerbku na jakości gry. Okazało się, że nieco stłamszona przez kilka miesięcy Aleksandra Zimny potrafi otworzyć się z atomowym rzutem, przemyślanie szukając wolnych stref na parkiecie. Okazało się, że Karolinie Mokrzkiej, grającej wcześniej po kilka minut, zagrania typu no look pass wcale nie są obce. I tak dalej, i tym podobne…

Chorzowianki przyjechały do Jarosławia nabuzowane. Pełne nadziei na pierwsze punkty w tym sezonie. Marzenia prysły po kwadransie. Z każdą minutą miejscowe rozwijały wachlarz ofensywnych rozwiązań. Zaproponowały chorzowiankom na tyle uniwersalny i nieprzewidywalny, że te nie miały szans z poprawną interpretacją. Przy zejściu do szatni przewaga wyniosła 9 trafień.

Kiedy minęło 77 sekund II połowy, trener M. Kubisztal zaordynował czas. To był jedyny moment, mgnienie oka, kiedy znikł koncept. Chorzowianki zdecydowały się na obronę 4-2 i pojawił się problem z łatwością dzielenia się piłką. Dwa razy tłumaczyć nie było potrzeby. Potem wszystko wróciło do normy. Na kwadrans przed finałem Eurobud JKS wygrywał najwyżej w tym spotkaniu, bo już 16 bramkami. Po trafieniu Wiktorii Gliwińskiej było 29:13. I gdyby nie skuteczność jedynej po stronie Ruchu zawodniczki, która do końca nie chciała pogodzić się w pogromem, czyli Poliny Masalovej, demolka Ślązaczek przybrałaby większe rozmiary.

 Ale podniecanie się rozmiarami wygranej jest niezdrowe. I niepotrzebne. Nie o to chodzi. Znacznie cenniejsze po tym spotkaniu są inne elementy. Jak choćby konsekwencja w grze przez 60 minut. Jak choćby wyeliminowanie przestojów w grze. Jak choćby rozłożenie ofensywnych akcentów na wszystkie (!) zawodniczki, które desygnował do walki M. Kubisztal. To –  po raz kolejny powtórzmy – bezcenne. Jak choćby fakt, że jarosławianki wspaniale potrafiły pogodzić ogień z wodą. Bo znalezienie odpowiedniego balansu między efektownością a prostotą w grze (bo handball to w zasadzie jest prosta gra) potrafią tylko ekipy, które znają swoją wartość, są w dobrej dyspozycji i mają wpojony gen zwycięzcy. Eurobud JKS Jarosław już wszedł na ten level…

Eurobud JKS Jarosław – Ruch Chorzów 36:23 (19:10)
Eurobud JKS: Kucharczyk, Kordowiecka – Bancilon 2, Gadzina 2, Dorsz 2, Trawczyńska 6, Matuszczyk 2, Wołownyk 1, Gliwińska 5, Nestsiaruk 1, Mokrzka 1, Zimny 4, Smolich 8, Strózik 2.
Ruch: Ciesiółka, Knapik – Iwanowicz 1, Polańska 1, Gryczewska 0, Kolonko 1, Masiuda 0, Masalova 9, Doktorczyk 0, Stokowiec 3, Sytenka 1, Wiśniewska 2, Miłek 1, Jasinowska 4, Bury 0, Kiel 0.
Sędziowały: Marina Duplij i Ołena Pobedrina (obie z Krakowa). Kary: Eurobud JKS – 8 min; Ruch – 10 min. Widzów: 500.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGole w ostatnim kwadransie na Widzewie
Następny artykułPfizer director expressed worry about covid jab-induced menstrual irregularities; “the scandal would be enormous”