Szkoła się z nami nie skontaktowała, nie zorganizowała spotkania z rodzicami drugiego ucznia, nie próbowała wyjaśniać, co tak naprawdę się wydarzyło. Kiedy zadzwoniłam do pani dyrektor usłyszałam, że ona w to wszystko nie wierzy – mówi w rozmowie z “Wyborczą” Monika, mama 14-letniego Alexa, który w środę na spotkaniu z premierem publicznie opowiedział, że padł ofiarą wykorzystywania seksualnego przez rówieśnika z klasy.
Monika: – To był szok. Kiedy Alex zgłosił się, by zadać pytanie premierowi Donaldowi Tuskowi, przez myśl mi nie przeszło, że chce opowiedzieć o tym. Kompletnie nas do tego nie przygotował.
Angelika Pitoń: Kiedy ta historia się wydarzyła?
– Dwa lata temu. Był czerwiec, Alex pojechał na zieloną szkołę do Łeby. Od tamtej pory wydarzyło się tak wiele. Myśleliśmy, że on tę historię ma już przepracowaną, poukładaną. A kiedy dziś wziął do ręki mikrofon i przed rzeszą zupełnie obcych ludzi o tym opowiedział, uzmysłowiłam sobie, że ta trauma, to ogromne poczucie niesprawiedliwości, nadal w nim siedzą. My w domu staramy się już o tej historii nie rozmawiać. Chcemy, by Alex mógł pójść dalej. Nawet dzisiaj dostałam informację od wychowawczyni klasy Alexa, że organizowany jest wyjazd międzyszkolny, na którym pojawi się dawna klasa syna. Pani zapytała, czy w takiej sytuacji Alex chce na wycieczkę jechać. Odmówiłam, bo nie chciałam, by pojawiło się coś, co mu o tamtym koszmarze przypomni. A tu taka niespodzianka. Alex najwidoczniej nie potrafi zrozumieć, dlaczego nikt nie poniósł za to winy – i głęboko się z tym nie zgadza.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS