Carlos Alcaraz nie miał łatwej drogi w tegorocznej edycji Wimbledonu, w którym broni tytułu. Już w trzeciej rundzie musiał wracać ze stanu 1:2 w setach przeciwko Francesowi Tiafoe, ale dokonał tej sztuki po blisko czterech godzinach walki. W kolejnych rundach przegrywał po secie w starciach z Ugo Humbertem i Tommym Paulem.
Alcaraz awansował do finału i został wybuczany. Powiedział za dużo
W półfinale czekał go rewanż za zeszłym rok, gdy pokonał na tym samym etapie turnieju Daniła Miedwiediewa. Wówczas potrzebował do tego raptem trzech setów, ale piątkowe starcie lepiej zaczął Rosjanin, który wygrał pierwszego seta 7:6(1). Carlos Alcaraz miał problemy z poziomem swojej gry. Popełniał sporo błędów oraz słabo serwował. To zmieniło się od drugiej partii. W niej Hiszpan znacznie poprawił jakość uderzeń i podania. Z optymalnego poziomu nie schodził do samego końca, triumfując 6:7(1), 6:3, 6:4, 6:4.
– Starałem się nie grać długich wymian. Próbowałem uderzać slajsem, drop-shotami i chodzić do siatki tak często, jak tylko mogę. Starałem się nie grać w jego grę. Było kilka punktów z naprawdę długimi wymianami, ale starałem się grać po swojemu i nie przekraczać granicy 10-12 uderzeń na wymianę – analizował Carlos Alcaraz podczas wywiadu pomeczowego na korcie.
To drugi finał Wimbledonu z rzędu dla Hiszpana, który w niedzielę ponownie może zmierzyć się z Novakiem Djokoviciem. Serb musi jednak najpierw pokonać Włocha Lorenzo Musettiego. – To będzie dobry dzień także dla Hiszpanów – powiedział Carlos Alcaraz w kontekście finału Wimbledonu, ale także finału mistrzostw Europy, który odbędzie się również w niedzielę. W nim Hiszpania zmierzy się z Anglią. Publiczność w Londynie po słowach tenisisty zaczęła buczeć, a ten próbował od razu rozładował atmosferę. – Nie powiedziałem, że Hiszpania wygra. Mówię tylko, że to będzie naprawdę fajny dzień – tłumaczył się obrońca tytułu. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Wszystko odbyło się oczywiście w pozytywnej atmosferze.
Niedzielny finał Wimbledonu rozpocznie się o godz. 15:00 polskiego czasu. Carlos Alcaraz nie musi się obawiać, albowiem finał Euro 2024 zaplanowany jest na godz. 21:00, więc będzie mógł dopingować swoich rodaków. Zobaczymy, w jakim będzie nastroju.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS