Wiele wskazuje na to, że piątkowy konkurs mistrzostw świata zostanie rozegrany w diametralnie innych warunkach niż czwartkowe kwalifikacje, a także zeszłotygodniowa rywalizacja na normalnym obiekcie. W czwartek nad Oberstdorfem pojawiły się chmury, które już zwiastowały zmianę pogody, czego pierwszy efekt widzieliśmy w czasie serii próbnej i kwalifikacji. Organizatorzy już poinformowali o odwołaniu jutrzejszego treningu kombinacji norweskiej, który miał się odbyć o godzinie 9. – Pozostałe zawody powinny odbywać się zgodnie z zaplanowanym harmonogramem – pisze Miriam Frietsch, koordynator mediów na MŚ. Obecny na miejscu dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak zauważa, że w czwartek wiało już zauważalnie mocniej niż w poprzednich dniach, a wieczorem zanosiło się również na deszcz.
Powtórka z Seefeld? Oby nie, chyba że wyników
Niestety, może się okazać, że rywalizacja nie będzie do końca równa, a to dlatego, że oprócz wiatru mają się też pojawić dość intensywne opady śniegu. Różne prognozy pogody zapowiadają na piątkowy wieczór od 8 do 15 centymetrów śniegu, a szanse na opady szacowane są na 90%. To nienajlepsza informacja dla skoczków, bo dość mokry śnieg (ma być kilka stopni na plusie) może zalepiać tory najazdowe. Możemy mieć tylko nadzieję, że tym razem nie będzie powtórki z Seefeld, gdzie przed dwoma laty obejrzeliśmy kuriozalne zawody. Nie mielibyśmy jednak nic przeciwko, żeby to Polak znów wygrał, a drugi biało-czerwony zdobył srebrny medal.
Wiatr się odwróci. Skorzystają lotnicy?
Jury miało w czwartek dość dużo pracy, bo na skoczni dominował wiatr z południowego-wschodu, który oznaczał, że na skoczni pojawiały się dość mocne podmuchy w plecy, które czasem mocno utrudniały skoczkom oddawanie dalekich skoków. W piątek sytuacja ma się jednak zupełnie odwrócić, a wiatr ma wiać z przeciwległej strony, co oznacza prawdopodobnie rywalizację rozegraną przy dość zauważalnym wietrze pod narty. Może to być kapitalna informacja dla skoczków, którzy potrafią wykorzystywać przednie podmuchy.
A w stawce PŚ jest takich kilku. Przede wszystkim mogą to być Norwegowie i Słoweńcy. Za króla wiatru pod narty uchodzi np. Robert Johansson, który – dzięki swojemu stylowi i szybkiemu szybowaniu w powietrzu – umie wykorzystać takie warunki. W kwalifikacjach zaś Johann Andre Forfang pokazał, że mimo słabszej formy też potrafił wykorzystać wiatr pod narty i zajął zaskakujące drugie miejsce. W reprezentacji Polski warunki może wykorzystać każdy skoczek, choć za typowych lotników uchodzą Piotr Żyła i Andrzej Stękała.
Piotr Żyła dalej mocny
Stefan Kraft wygrał kwalifikacje do piątkowego konkursu mistrzostw świata na dużej skoczni w Oberstdorfie. Do konkursu awansowali wszyscy czterej polscy skoczkowie. Najlepszy z nich był Piotr Żyła, który zajął 4. miejsce.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS