Wyły syreny, a obsługa nie chciała wypuścić ludzi za bramki basenu, bo musieli rozliczyć opaski. Jeszcze inni zostali wypuszczeni na zewnątrz w samych kąpielówkach,
Do zdarzenia doszło w sobotę (18 lutego) wieczorem, gdy w Parku Wodnym Tychy przebywało kilkaset osób.
Kilkanaście minut po godz. 20 w całym obiekcie rozległ się alarm przeciwpożarowy. Ludzie zaczęli wychodzić z basenów, prosiła ich o to obsługa.
Niektórzy goście Parku Wodnego Tychy byli zdezorientowani. Z ich relacji wynika, że przez pierwsze minuty wszyscy się rozglądali i nikt nie wiedział co robić.
– Akurat byłem na basenie zewnętrznym, a ratownik nagle kazał wychodzić ludziom z wody. Problem w tym, że na zewnątrz było tylko 6 stopni Celsjusza, więc ludzie zaczęli protestować. Wtedy zaczęły się krzyki, że mamy wychodzić i iść do szatni – opowiada “Wyborczej” pan Marcin, który w sobotę gościł w Parku Wodnym Tychy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS