Jego kinowy debiut pełnometrażowy, musical „Bugsy Malone”, był osobliwym pastiszem kina gangsterskiego: wszystkie role zagrały w nim dzieci, a strzelanina odbywała się przy użyciu ciastek. Ten szalony projekt, który wiele lat później Parker nazwał w rozmowie z brytyjskim „Guardianem” „niedorzecznym pomysłem, który nie powinien był zadziałać” okazał się kapitalnym filmem i otworzył mu drogę do Hollywood.
To po sukcesie „Bugsy Malone” Parker został zatrudniony do wyreżyserowania scenariusza „Midnight Express” autorstwa Olivera Stone’a. Film Amerykaninie przyłapanym podczas kontroli granicznej na przemycie haszyszu odbił się szerokim echem (zdobył 2 Oscary i 6 Złotych Globów) i zwrócił uwagę na fatalne warunki w tureckim więziennictwie. Tamtejszy rząd zareagował oburzeniem, ale wywarta przez opinię międzynarodową presja, zmusiła go do reform. Przypadek tego filmu okazał znamienny dla twórczości Parkera.
Pochodził z ubogiej londyńskiej dzielnicy Inslington i w swoich filmach nigdy nie odciął się od korzeni. Angażował się społecznie i politycznie, ale umiał jednocześnie znakomicie wykorzystać atrakcyjne elementy fabuły. Jego najgłośniejsze bodaj „Missisipi w ogniu” z Willemem Dafoe i Francis McDormand rozgrywa się w 1964 roku i opowiada o śledztwie FBI w sprawie zbrodni członków Ku-Klux-Klanu. W „Przyjdź zobaczyć raj” Parker ukazał sytuację japońskich obywateli USA podczas II wojny światowej.
Czytaj też: Upadek Johnny’ego Deppa. Jak aktor stracił kontrolę nad własnym życiem
Nakręcił też wiele wspaniałych filmów muzycznych, m.in. „Ścianę”, którą zrealizował w ścisłej współpracy z zespołem Pink Floyd. Film zdobył na świecie wielką popularność.
W Polsce wielką sławą cieszył się natomiast jego „Ptasiek” według powieści Williama Whartona. Poetycka opowieść o kryzysie wrażliwego chłopca na krawędzi dojrzałości, z Matthew Modinem i Nicolasem Cagem.
W ostatnich latach Parker całkowicie zaniechał niestety kręcenia filmów (ostatni zrealizował w roku 2003) i znalazł nową pasję: malarstwo.
– Reżyserowałem, odkąd skończyłem 24 lata. Robienie czegoś kreatywnego bez pomocy stu innych osób okazało się odświeżające – mówił w wywiadzie, który ukazał się kilka lat temu na łamach „Guardiana”. – Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że odkąd trzy lata temu w pełnym wymiarze skupiałem się na malowaniu, zaczął się najprzyjemniejszy okres w moim życiu. Proces zbierania pieniędzy na film jest wyniszczający – wyjaśniał Parker. – Ilekroć idę do bankomatu przed moim lokalnym Tesco, widzę faceta, który siedzi z psem na kolanach i z wyciągniętą ręką. Któregoś razu uświadomiłem sobie, że to ja. Tylko że zamiast psa na kolanach mam swój scenariusz. Jestem w biurze jakiegoś szefa studia i wyciągam rękę, błagając o pieniądze – tłumaczył. – Czasy się zmieniły. Robienie poważnych filmów kinowych nie jest już modne. Dramaty przeniosły się do telewizji i innych platform – opowiadał.
Zmarł w piątek po bardzo długiej chorobie. Był żonaty z producentką Lisie Moran i miał pięcioro dzieci, w tym scenarzystę Nathana Parkera.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS