W 1972 r. do kin wszedł “Ojciec chrzestny”. Twórcy nie zadawali sobie sprawy, że film na zawsze zapisze się w historii światowej kultury, a aktorzy, którzy tam zagrają, staną się prawdziwymi gwiazdami. Al Pacino był jedną z nich. Nie opierzały, nieco arogancki chciał sugerować reżyserowi poprawki. W dużym wywiadzie dla WP Pacino opowiadał:
– Jak tylko dogadaliśmy się z Francisem, zadzwoniłem do babci. To była jedyna osoba z najbliższej rodziny, która mi wówczas została. Moja mama i dziadek już wtedy nie żyli. Powiedziałem jej: “Babciu, zagram w ‘Ojcu chrzestnym'”. Po długiej chwili odezwała się, jak to miała w zwyczaju: “No proszę”, a potem się rozłączyła. Nie miała pojęcia, co to za tytuł. Jakieś pół godziny później oddzwoniła. “A, to o to chodzi. Słyszałam o tej książce. Tam właśnie urodził się twój dziadek”. “To znaczy gdzie?” – zapytałem. “W Corleone”. Przyznaję z ręką na sercu, że nie miałem pojęcia, gdzie urodził się mój dziadek! Co za niesamowity zbieg okoliczności. Dla mnie to był znak od losu. Wierzę w takie rzeczy – mówił.
Dziś Pacino ma jeszcze więcej kultowych ról na koncie. Każdy pewnie widział choć jeden film z jego udziałem, choć prawdopodobnie dużo więcej niż jeden. Nie trzeba go przedstawiać. Świętujący 25 kwietnia swoje 83. urodziny aktor to chodząca legenda. O którego życiu prywatnym jest ostatnio szczególnie głośno.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS