A A+ A++

Ostatnie tygodnie walk na Ukrainie skoncentrowały się na dwóch odcinkach frontu – donbaskim oraz charkowskim. O ile w innych regionach wojska agresora skupiły się na utrzymywaniu swoich pozycji (szczególnie w obwodach mikołajowskim oraz chersońskim) oraz intensywnych ostrzałach, za którymi nie szły jednak zmasowane ataki piechoty i wojsk pancernych, o tyle w wypadku Donbasu Rosjanie na kilku odcinkach dążyli do przełamania linii ukraińskiej obrony. W większości – bez sukcesów, w niektórych wypadkach wręcz ponosząc spektakularną klęskę (próby przeprawy przez rzekę Doniec). Jednak udana rosyjska ofensywa, która przyniosła zajęcie Popasnej, rodzi realne zagrożenie dla ukraińskich wojsk broniących się na terenie obwodu ługańskiego (miasta Sewierodonieck oraz Łysyczańsk)

Tymczasem wojska ukraińskie przeszły do kontrofensywy w okolicach Charkowa. Ich sukcesy na tym odcinku są znaczące, przy czym w wypadku kierunku na wschód od miasta rodzą realne zagrożenie i problemy dla rosyjskiej armii. Dalsze postępy na tym odcinku mogą bowiem doprowadzić do poważnego zaburzenia łańcuchów logistycznych i zaopatrzeniowych wojsk agresora w Donbasie.

***

Na pewno nie tak rosyjscy wojskowi wyobrażali sobie „drugą fazę” wojny na Ukrainie. Koncentracja sił w okolicach Iziumu, zmasowane ataki na Sewierodonieck i Łysyczańsk, a także wyprowadzenie z południa ataku na ciąg komunikacyjny łączący Donbas z obwodem dniepropietrowskim, miały doprowadzić do wzięcia ukraińskiego zgrupowania wojsk w regionie w kleszcze oraz przynieść szybką i sprawną realizację planu absolutnego minimum – przejęcia kontroli nad całością terytoriów obwodów donbaskiego i ługańskiego.

Tymczasem po miesiącu od rozpoczęcia „drugiej fazy wojny” wojska rosyjskie nie osiągnęły praktycznie żadnego z założonych celów. Bardzo dobrze prowadzona przez ukraińskie wojska obrona skutkuje tym, że agresor z każdym dniem traci impet swojej ofensywy, walki na wielu odcinkach przeszły w fazę de facto pozycyjną, a przesuwanie się linii frontu zostało maksymalnie spowolnione.

Niemniej Rosjanom udało się zrealizować dwa istotne z taktycznego punktu widzenia cele oraz przybliżyć się do wypełnienia jeszcze jednego:

*** 1 ***
Zdobycie Mariupola

Heroiczna walka obrońców największego ukraińskiego portu nad Morzem Azowskim oraz ważnego centrum przemysłowego kraju dobiegła końca. Przez praktycznie 3 miesiące miasto to wiązało znaczącą część rosyjskich wojsk, nie pozwalało rozwijać ofensyw na innych kierunkach, co w efekcie kupiło Ukrainie niezwykle cenny czas dla organizacji swojej obrony na innych odcinkach. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ten niezwykły upór, odwaga i wytrwałość ukraińskich wojskowych w Mariupolu mogą przez historię zostać uznane za jedne z kluczowych elementów, które doprowadziły do klęski rosyjskiej inwazji. Odcięci od reszty kraju, bez możliwości uzupełniania sił i zapasów, obrońcy Mariupola walczyli do końca – dalszy opór był już niemożliwy. Teraz z uwagą (ale też niepokojem) należy śledzić dalsze ich losy. Dla rosyjskiej propagandy pułk Azow (gros sił ukraińskich wojskowych w Azowstali) to jeden z koronnych przykładów na „ukraiński nazizm”. Bardzo chciałbym się mylić, ale obawiam się, że Moskwa może postawić na spektakularnie rozegrany pokazowy proces części ukraińskich wojskowych z Mariupola, które zakończą się wieloletnimi wyrokami. Rosyjska propaganda musi bowiem dać „masom” kolejne igrzyska, które potwierdzą słuszność całej „operacji specjalnej”. Pod kątem strategicznym koniec ukraińskiej obrony w Mariupolu oznacza zamknięcie procesu wyrąbywania lądowego korytarza łączącego Krym z Donbasem.

*** 2 ***

Pierwsze przełamanie w Donbasie – zajęcie Popasnej | Rosjanie z uporem dążą do zajęcia całego obwodu ługańskiego. Ich terytorialne zyski w okolicach kluczowych miast (Sewierodonieck, Łysyczańsk) od miesięcy są jednak minimalne i niezwykle kosztowne – zarówno pod kątem ludzkim, jak i sprzętowym. Głośno komentowana była operacja przeprawy przez rzekę Doniec, która miała pozwolić obejść obrońców w.w. miast od zachodu i południa. Rosyjska akcja zakończyła się klęską – Ukraińcy doskonale kontrolowali teren, mieli dobre rozeznanie i informacje o ruchach wojsk agresora, co w efekcie pozwoliło im zniszczyć kilkadziesiąt rosyjskich czołgów. Niemniej, do istotnego z punktu taktycznego (jak i strategicznego) przełamania w tym rejonie walk w końcu doszło. Zajęcie Popasanej (na południe od głównych punktów ukraińskiej obrony w obwodzie ługańskim) to pierwszy znaczący rosyjski sukces na tym terenie od początku ofensywy. Miasto to jest istotne pod kątem strategicznym (będąc na wzgórzach umożliwia kontrolę sporego terenu doliny rozpościerającej się na zachód od miasta), jak i logistycznym (to jeden z istotnych węzłów komunikacyjnych dla ukraińskich obrońców). W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin napływają doniesienia o poszerzaniu stanu rosyjskiego posiadania w okolicach tego miasta, a logicznym krokiem jest pociągnięcie ofensywy dalej na zachód i zajęcie miast Soledar i Bahmut. Osiągnięcie tego celu oznacza de facto odcięcie ukraińskich wojsk w Sewierodoniecku i Łysyczańsku od reszty zgrupowania oraz przerwanie ciągów dostaw i komunikacyjnych. Tym samym, zamiast szerokiego kotła donbaskiego, w najbliższych dniach może dojść do utworzenia przez Rosjan mniejszego, „ługańskiego” – można się spodziewać, że właśnie teraz wysyłane są znaczące wzmocnienia agresora do Popasnej i ten rejon na dniach zostanie silnie zasilony rosyjskimi wojskami. Zagrożenie utworzenia mniejszego kotła jest realne i znacznie przybliży agresora do realizacji kolejnego celu – pełnego „wyzwolenia” Ługańskiej Republiki Ludowej. Wiele wskazuje na to, że aby do tego nie doszło obrońcy Sewierodoniecka i Łysyczańska będą musieli czerpać wzorce od bohaterów Mariupola.

*** 3 ***
Podejście pod Barwinkowo

To jest cel, który nadal jest w fazie realizacji przez wojska agresora. Zajęcie tego miasta (ważnego węzła logistycznego) lub szlaków komunikacyjnych (przede wszystkim kolejowych) w jego okolicach jest kluczowe dla Rosjan. Taka „zdobycz” zawęzi bowiem ukraińskie szlaki komunikacyjne i znacznie utrudni dostawy broni, sprzętu i żołnierzy do Donbasu. Za cel ten odpowiada rosyjskie zgrupowanie wojsk w okolicach Iziumiu, które na razie nie jest w stanie zdobyć się na wystarczająco mocne uderzenie – ofensywa rozlewa się na inne, okoliczne miasta. Systematycznie jednak Rosjanie zbliżają się do realizacji tego celu.

Te trzy wydarzenia są kluczowe pod kątem analizy rosyjskich postępów ofensywnych na Ukranie. W innych regionach agresor skupia się bowiem przede wszystkim na utrzymaniu swoich zdobyczy terytorialnych, ewentualnym poprawieniu swoich pozycji obronnych. Ograniczenie ofensywy na innych odcinkach i skupienie się na Donbasie to efekt wysokich strat rosyjskiej armii oraz kurczących się rezerw. Rosjan nie stać bowiem już na wielokierunkowe natarcie. Według wielu ekspertów coraz wyraźniej bowiem widać, że rosyjska armia ma coraz większe problemy w uzupełnianiu strat sprzętowych – m.in. odnotowywana jest obecność coraz starszego sprzętu w rejonach walk, który w wielu wypadkach przedstawia bardzo niską wartość bojową.

Odpowiadać miałyby za to m.in. wieloletnie zaniedbania Rosjan w sferze konserwacji sprzętu wojskowego. Mówiąc wprost – wiele z rosyjskich czołgów, transporterów opancerzonych, jak i wozów wojskowych stało w źle zabezpieczonych miejscach, poddawane złym warunkom klimatycznym, przez lata nie będąc należycie remontowane i w których dużą część podzespołów rozkradano. Duża część miała nie być należycie często uruchamiana i sprawdzana (choć powinna być kilka razy w ciągu roku, aby zachować sprawność).

Z doniesień tych płynie podstawowy wniosek – ta wojna pokazuje na wielu polach, że wiele z liczb związanych z rosyjskim wojskiem nie odpowiadała prawdzie lub zaburza obraz stanu faktycznego. M.in. szacowało się, że Rosja ma 10 tysięcy czołgów. I tak, to prawda. Tyle tylko, że z nich być może „jedynie” 3 tysiące przedstawiało realną wartość bojową. W tym miejscu krótkie przypomnienie – według ukraińskich informacji od początku wojny zniszczono ok. 1200 rosyjskich czołgów, czyli (być może) prawie… połowę z tych sprawnych i gotowych do walki. Na razie to oczywiście przypuszczenia, ale jest coraz więcej dowodów wskazujących na to, że być może prawda nie jest wcale tak odległa od tego obrazu.

Jak może to wpłynąć na dalszy bieg wojny? Bardzo prosto – Rosjanie mają jeszcze zaplecze dla dalszych działań ofensywnych, jednak nie jest ono tak duże (choć nadal wystarczające dla notowania postępów w ofensywie), jak mogłoby się wydawać przed wojną. Są w stanie wyprowadzić punktowe uderzenia, które mogą pozwolić im zrealizować cel minimum (zajęcie obwodów donieckiego i ługańskiego; utrzymanie w najbliższych miesiącach zdobyczy na południu Ukrainy w obwodach chersońskim i zaporoskim, czyli korytarz lądowy Krym-Donbas). Jednak już sam fakt, że z każdym dniem tej wojny Rosjanie coraz bardziej ograniczają i zawężają swoje realne do osiągniecia cele, jest wiele mówiący.

Tymczasem czas gra wyraźnie na korzyść Ukrainy – to ona będzie beneficjentem zachodniego wsparcia finansowego i militarnego, z każdym tygodniem i miesiącem stając się coraz silniejsza militarnie.

Pierwsze pierwiosnki tego możemy już zaobserwować w obwodzie charkowskim, gdzie Ukraińcy przeprowadzili serię udanych kontrnatarć. Na północy odepchnęli dużą część wojsk agresora poza granice Ukrainy, w ciągu następnych kilkunastu dniach można spodziewać się, że wyzwolą całą teren między Charkowem a Rosją.

Udana obrona jednego z największych miast kraju, jak i jednego z głównych celów rosyjskiej agresji to ogromny sukces Kijowa. Niemniej, to działania na wschód od stolicy obwodu charkowskiego niosą jeszcze większe implikacje strategiczny. Podejście pod rzekę Doniec oraz jej przekroczenie i formowanie dalszych działań ofensywnych przez ukraińską armię mogą poważnie zagrozić rosyjskim wojskom. Jeżeli bowiem Ukraińcom udałoby się dojść i odbić Wowczańsk (mapa 2, pkt A), Wełykij Burłuk (pkt B) lub (szczególnie) Kupiańsk (pkt C), przecięliby główny szlak logistyczno-komunikacyjny rosyjskiego zgrupowania w okolicach Iziumu oraz Sewierodoniecka/Łysyczańska. Przez te miasta przechodzi bowiem większość transportów sprzętu, amunicji i broni agresora do jego jednostek na froncie.

Z tego też powodu w najbliższych dniach możemy się spodziewać wzmocnienia obecności rosyjskiej na tym teatrze działań wojennych – będą one musiały się skupić na osłonie swojej logistyki na długim odcinku, co z kolei może spowodować (w sytuacji kurczących się rezerw ludzkich) konieczność przegrupowania wojsk i zmniejszenie siły uderzenia z północy na Słowiańsk oraz Sewierodonieck. Nie można wykluczyć, że częściowy odwrót z terenów na północ od Charkowa też jest elementem przerzucania sił do obrony wschodnich terenów obwodu charkowskiego.

Podsumowując – ukraińskie działania w okolicach Charkowa to zwiastun powolnego przejmowania inicjatywy przez stronę ukraińską. Wzmocnieni zachodnim sprzętem, zaprawieni w bojach, z dobrym zwiadem i informacją operacyjną, z dobrze zorganizowaną strukturą dowodzenia, Ukraińcy z każdym tygodniem zwiększają swoje szanse i pole możliwości na przejście z działań stricte obronnych do poważnych operacji kontrofensywnych. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Rosjanom – na co wiele wskazuje – zostało zapasów i ofensywnych zdolności operacyjnych jedynie na kilka najbliższych tygodni. Potem zmuszeni będą przejść do obrony zdobyczy, a także solidnego przegrupowania i rotacji wojsk, zwiększonej „cichej mobilizacji”, co całościowo może rozciągnąć proces przygotowania następnej większej ofensywy na kilka miesięcy. Zatem realna zmiana sytuacji wojennej latem (na przełomie czerwca i lipca) wydaje się coraz bardziej realna. Wpierw jednak Ukraińcy muszą wytrzymać rosyjską ofensywę w Donbasie.

22 maja, niedziela, 20:30

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPIE: Silny wzrost sprzedaży detalicznej to efekt migracji z Ukrainy
Następny artykułProces ws. zabójstwa Adamowicza. Świadek: Stefan W. po ataku trafił z obrażeniami do szpitala