W poniedziałek wieczorem na profilu biznesmena Zbigniewa Stonogi na portalu X ukazało się nagranie z udziałem Krzysztofa Stanowskiego. Miało pochodzić z kolegium redakcji Kanału Zero i sugerować, że unika się tam atakowania ludzi Zjednoczonej Prawicy. – Ziobry nie ruszamy – mówił Stanowski, na sugestię jednej z dziennikarek, że zajmie się tematem afery wokół Funduszu Sprawiedliwości.
Stonoga apelował o zgłaszanie informacji o Krzysztofie Stanowskim, za co oferował niebieski luksusowy samochodu marki lamborghini.
“Ten cynizm po prostu poraża”
W autentyczność nagrania natychmiastowo uwierzyło wielu dziennikarzy. Wśród nich byli m.in.: Wojciech Czuchnowski z “Gazety Wyborczej”, Radomir Wit i Artur Molęda z TVN24, Tomasz Lis czy Jan Piński. Część z nich usunęła swoje wpisy na platformie X. Redaktor naczelny portalu goniec.pl Janusz Schwertner zrobił nawet specjalny program na żywo w sprawie nagrania.
Nabrała się także część polskich polityków. I tak np. Roman Giertych przyznał, że “(mimo że nie lubi Stanowskiego) to wolałby, żeby to była jakaś prowokacja, żart, AI lub błąd Stonogi niż autentyczny zapis kolegium redakcyjnego”. “Ten cynizm po prostu poraża. Naprawdę chciałbym móc uwierzyć, że to fejk” – napisał też na portalu X.
W nagranie Stonogi uwierzył także Tomasz Trela z Lewicy, wiceprzewodniczący komisji ds. Pegasusa i posłanka KO Alicja Łepkowska Gołaś. A prok. Ewa Wrzosek opublikowała wpis z rzekomym cytatem Stanowskiego: “Ziobry nie ruszamy”.
Oświadczenie Krzysztofa Stanowskiego. “No i taka łajza się znalazła…”
We wtorek do nagrania odniósł się Krzysztof Stanowski. – Wczoraj ukazało się pewne nagranie, widziałem wcześniej, że Zbigniew Stonoga obiecał niebieskie lamborghini komuś, kto na mnie doniesienie. No i taka łajza się znalazła… – oświadczył na nagraniu w sieci. Po czym dopowiedział, że “nie ma na to sił” i wsiadł do… niebieskiego lamborghini.
Kilka godzin później zamieścił dłuższy film, w którym przyznał, że sam wysłał nagranie Stonodze. Dodał, że nagranie pochodzi z sierpnia, choć odegrano na nim kolegium majowe. – Radość u mainstreamowych dziennikarzy była wielka. W nagraniu była zaszyta pułapka, która miała odróżnić prawdziwych dziennikarzy od kretynów. I co się stało? Odróżniła – dowodził Stanowski. Całą prowokację nazwał “jednym z najlepszych youtubowych żartów”.
Ogórek kontra kapuściane głąby
– W końcu jest wakacyjny ogórek, których tam nam brakowało, bo były tylko same głąby kapuściane – skomentował w rozmowie z tokfm.pl dr Mirosław Oczkoś.
Tłumaczył, że poprzednia władza codziennie zalicza wpadki, a w reakcji na to, od razu uaktywniają się “grupy szybkiego reagowania”. – Udzielają takich, a nie innych odpowiedzi, a to tak jakby – przepraszam bardzo – głąby kapuściane się wypowiadały, bo mówią największe głupoty. A tu, proszę bardzo, w końcu się trafił ogórek – ocenił ekspert do spraw wizerunku i marketingu politycznego.
Inna rzecz, jak podkreślił, że jest teraz w mediach potrzeba pokazywania czegoś innego niż politycy, gadające głowy, komisja śledcza czy np. prokuratura. – Dlatego mamy rozmowy od wpadki Babiarza po Stanowskiego w lamborghini – dopowiedział.
Stanowski umówił się ze Stonogą?
Rozmówca tokfm.pl zwrócił także uwagę na to, że nagranie wypuszczone przez Zbigniewa Stonogę nie jest jednak tzw. prankiem (żart, dowcip, psikus), jak chciałaby większość ekspertów. A tylko tłumaczone jest jako prank. Przemawia za tym kilka faktów.
– Przede wszystkim Stanowski nie zagrał tego dobrze: wyglądał, jakby został trafiony kamerą przez osobę, która ją tam zamontowała. Dwa: na biegu nakręcono fragment, kiedy wsiada do tego samego lub podobnego lamborghini, którym odjechał Stonoga. Zrobiono wszystko, co tylko było można, by wyszło na to, że to nie oni nas, ale że to my ich wkręciliśmy – przekonywał.
Jak mówił też, moglibyśmy pójść nawet dalej. – Jesteśmy w końcu w Polsce, więc mogłoby być i tak, że Stanowski umówił się ze Stonogą, że zrobią taki numer, a łącznikiem miał być luksusowy samochód. Na dobrą sprawę, ciężko jest przecież na szybko zmontować takie auto do nagrania. Ba, w końcu może to być nawet i to samo auto – dopowiedział.
“A teraz zrobimy taki numer”
Nasz rozmówca wskazał przy tym, że niezależnie od tego, co jest prawdą, a co nie, to cała afera z nagraniem działa na korzyść Krzysztofa Stanowskiego. Co twórca Kanału Zero chciał ugrać? – Rozgłos, w myśl zasady: nie ważne, jak mówią, ważne, że nie przekręcają nazwiska. Po drugie, chodzi o przekaz: “Patrzcie, rozgrywamy was, jak chcemy. Nikt tu nie wejdzie, bo nawet jak Stonoga próbuje, to i tak daliśmy to, co chcieliśmy dać” – wyjaśnił.
Ekspert zastrzegł przy tym, że jeżeli to nie jest prank, to Stanowski robi wszystko – i zrobi wszystko, by to był prank, co z punktu widzenia PR-u i komunikacji też działa na jego korzyść. – Dlatego spodziewam się kolejnych odsłon; wcześniejsze nagrania traktuję jak teaser. Najlepiej, gdyby były z datą i słowami: “A teraz zrobimy taki numer, słuchajcie, ty siadaj tu, Kaśka ty będziesz zaprzeczać, że nie wolno tak robić, a ja będę mówił, że nie tykamy Ziobry” – stwierdził.
– Na końcu powinno pojawić się: “Dziękujmy, w pranku udział wzięli… “. Wtedy wszystkich rozłożyłoby na łopatki – zakończył Oczkoś.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS