Mimo wygranych wyborów prezydenckich, rok 2020 trudno uznać za politycznie udany dla obozu władzy. Ciągłe kłótnie w koalicji, wywalenie w błoto 70 milionów złotych na nieodbyte wybory pocztowe, respiratory-widmo od handlarza bronią, wielkie protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, praktycznie zakazującego w Polsce aborcji, położenie przygotowań do drugiej fali pandemii i sondażowe spadki nie składają się na polityczny sukces. Nowy rok nie mógł się jednak dla Zjednoczonej Prawicy zacząć lepiej.
Wszystko za sprawą celebryckiej „afery szczepionkowej”. Pozwoliła ona przejść rządzącej partii do kontrataku, odzyskać narrację, ponownie narzucić polskiej debacie publicznej korzystne dla siebie linie podziału. Kaczyński dostał od losu idealny prezent na nowy rok.
Elity stawiają się ponad społeczeństwem!
Przypomnijmy pokrótce o co chodzi: w ostatnich dniach grudnia Warszawski Uniwersytet Medyczny zaszczepił grupę kilkunastu osób ze świata mediów, polityki i kultury, w tym Krystynę Jandę, Krzysztofa Maternę i Andrzeja Seweryna. Zaszczepieni wyjaśniali, że otrzymali szczepionki z dodatkowej puli, które zmarnowałyby się, gdyby nie zostały natychmiast wykorzystane. Zapewniali, że szczepili się, by zostać „ambasadorami szczepień”. Te tłumaczenia średnio przekonały opinię publiczną, widać było, że wiele ludzi interpretuje całą sytuację jako wpychanie się znanych i wpływowych osób do szczepień poza kolejką, po znajomościach.
Pod te nastroje błyskawicznie podpiął się PiS i bliskie mu media, grając na ich radykalizację. Podpiął się w charakterystyczny dla siebie sposób: atakując nie brak przejrzystości, wadliwe procedury czy sposób zarządzania przez władze WUM szczepionkami, ale znane osoby, które – niekoniecznie w złej wierze – zdecydowały się zaszczepić. Zwłaszcza te, które kojarzone były z ostrą krytyką PiS, wsparciem dla Komitetu Obrony Demokracji, Platformy albo Rafała Trzaskowskiego.
Rzecznika PiS, Anita Czerwińska, oskarżyła wcześniej zaszczepione osoby na konferencji prasowej w poniedziałek, że „postawiły się ponad wspólnotę i społeczeństwo, oczekując specjalnych uprawnień i przywilejów”. Nie omieszkała też wypomnieć, że zaszczepieni „bardzo często publicznie mienili się obrońcami demokracji”. Po podobnych liniach atakował premier Morawiecki już w sobotę, 2 stycznia: „W czasie, kiedy naszymi przykazaniami powinny być solidarność i odpowiedzialność, pojawili się ludzie, którzy dobro własne stawiają nad dobrem wspólnoty. Nie ma na to zgody i nie będzie dla takich postaw usprawiedliwienia.” Minister zdrowia zapowiedział kontrolę NFZ w placówkach podległych WUM, a wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zgłosił sprawę celebrytów do prokuratury.
Sprawa „stawiających się ponad społeczeństwem elit” wałkowana jest też w prorządowych „Wiadomościach” TVP. Od 1 stycznia temat „szczepień celebrytów” wraca codziennie w każdym głównym wydaniu dziennika. Za wyjątkiem sukcesów polskich skoczków narciarskich w Turnieju Czterech Skoczni i Sylwestra Marzeń TVP, „Wiadomości” żadnej innej sprawie nie poświęciły tyle miejsca w nowym roku.
Schemat jest co dziennie ten sam: informacje o szczepieniu elit poza kolejką, krytyczne głosy pro-rządowych publicystów, oraz zwykłych ludzi nagrywanych na ulicy, do tego materiały archiwalne, dokumentujące zaangażowanie takich postaci jak Janda po stronie opozycji wobec PiS. Przekaz jest jasny. Liberalne elity gardzą zwykłymi Polakami – co ilustruje wypowiedź Macieja Stuhra, który w ogóle nie pojawia się w kontekście wcześniejszych szczepień – celebryci przez lata rozpieszczani przez PRL i postkomunistyczną III RP w zamian za polityczne poparcie, teraz wpychają się do kolejki i odbierają szczepionki najbardziej potrzebującym.
Czytaj więcej: „Za podejście Polaków do szczepionek powinniśmy podziękować rządzącym”. Rozmowa z Aleksandrą i Piotrem Stanisławskimi, autorami bloga „Crazy Nauka”
„A nie mówiliśmy!”
Propaganda TVP jak zwykle jest mało subtelna, by nie powiedzieć toporna, ale może działać, bo odwołuje się do realnych społecznych emocji. Atak na „szczepionkowych celebrytów” pozwala PiS upiec dwie cenne polityczne pieczenie. Po pierwsze, w jakimś sensie afera daje się przedstawić jako potwierdzenie założycielskiej opowieści PiS o Polsce.
Niemal od początku swojego istnienia, a na pewno od 2015 roku, PiS ma bardzo wyrazistą opowieść o III RP jako kraju fundamentalnie niesprawiedliwym, gdzie za konstytucyjnymi obietnicami równości, rządów prawa i społecznej gospodarki rynkowej kryje się władza skorumpowanych, oligarchicznych układów, zakorzenionych w poprzednim systemie. Gdzie bardziej od prawa liczą się znajomości i przynależność do wsobnej, zamkniętej elity.
Rozdmuchując sprawę szczepień na WUM – które faktycznie w tej formie budzą bardzo uzasadnione wątpliwości – ponad wszelkie proporcje PiS jednocześnie wysyła swoim wyborcom przekaz „a nie mówiliśmy?!”. „Oto jak naprawdę wygląda Polska elit, które chcą przed nami bronić demokracji! Gardzące wami elity załatwiają sobie dostęp do szczepień poza kolejką” – można streścić narrację rządowego obozu i jego mediów.
Ta opowieść będzie działać nie tylko na twardy elektorat PiS, osoby gotowe uwierzyć Tomasz Sakiewiczowi, przekonującemu w „Wiadomościach”, że celebryci zbierają w postaci wcześniejszych szczepionek rentę za służbę komunie i postkomunie. Może trafić także do osób przekonanych, że III RP – do 2015 roku – lekceważyła zwykłych ludzi, takich jak oni i że jeśli do władzy wróci demokratyczna opozycja, znów zacznie.
My za nic odpowiadamy!
Po drugie, atakując Jandę i inne znane postaci, PiS odwraca uwagę od własnych zaniedbań w sprawie pandemii i szczepień. Przecież to rząd odpowiada za „Narodowy Program Szczepień”, na nim spoczywa nadzór nad placówkami medycznymi. Od ministerstwa zdrowia mamy prawo oczekiwać opracowania jasnych procedur wskazujących kto, kiedy i na jakich warunkach jest szczepiony, jak działają listy rezerwowe, co robić ze szczepionkami, które trzeba szybko wykorzystać zanim stracą ważność. Sytuacja w WUM pokazuje, że w tych kwestiach panuje zwyczajny bałagan, w którym łatwo o nadużycia, a co najmniej o arbitralne decyzje budzące zrozumiałe społeczne emocje i kontrowersje.
Trudno też nie zauważyć, że tempo szczepień w „narodowym programie” na razie nie powala na kolana. Do tej pory zaszczepiono ok. 50 tysięcy osób. W wielu krajach Europy wskaźnik jest wyższy. Niemcy, przy nieco ponad dwukrotnie większej populacji, zaszczepiły ponad czterokrotnie więcej osób niż my. W Wielkiej Brytanii szczepionki przyjęło prawie 950 tysięcy osób. W Izraelu ponad milion – prawie jedna ósma populacji. Jeśli nie zwiększymy tempa zaszczepienie wszystkich zajmie cztery lata. Nie mamy tyle czasu, jeśli szybko nie otworzymy gospodarki – do czego konieczne jest uodpornienie znacznej części społeczeństwa – to nie będzie czego otwierać.
Tym powinna dziś żyć opinia publiczna. Z tego powinien tłumaczyć się rząd. Podobnie jak z zawalonych przygotowań do drugiej fali pandemii. Afera z celebrytami pozwala PiS odwrócić stolik. Teraz tłumaczyć muszą się nie rządzący, nawet nie władze WUM, ale grupa aktorów niepełniących żadnych publicznych funkcji. Jak nie oceniać by ich decyzji, by skorzystać z możliwości szczepienia przed kolejką, to warto zastanowić się czy to słusznie ulokowany gniew – opozycja szybko powinna wymyślić, w jaki sposób skierować uwagę Polaków na to, co naprawdę powinno wprawiać ich we wściekłość.
Zobacz także: „Wojna totalna” wśród ludzi prezydenta. Dlaczego odchodzą?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS