Reguły panujące w Areszcie Śledczym w Katowicach są ścisłe: wszystkie osoby wchodzące na widzenia z osadzonymi muszą zostawić w depozycie telefony komórkowe oraz laptopy. Dodatkowo wchodzący są sprawdzani wykrywaczami metalu, a ich bagaż prześwietlany skanerem. Te zasady obowiązują nie tylko rodziny aresztantów, a także policjantów oraz adwokatów odwiedzających swoich klientów.
– Kontrolne urządzenie elektroniczne można oszukać, więc po każdym widzeniu osadzony wracający do celi jest dokładnie sprawdzany. Dzięki temu weryfikujemy, czy podczas spotkania nie dostał czegoś niedozwolonego – mówi jeden z funkcjonariuszy katowickiego aresztu. Podkreśla, że najczęściej przemycane rzeczy to telefony komórkowe, pieniądze, narkotyki oraz grypsy od pozostających na wolności kompanów.
Po wizycie adwokata u złodzieja znaleziono miniaturową komórkę
„Wyborcza” ustaliła, że ostatnio funkcjonariusze Służby Więziennej zrewidowali złodzieja, który skończył spotkanie ze swoim adwokatem. – Znaleziono u niego miniaturowy telefon komórkowy oraz kartę pamięci – mówi jeden z funkcjonariuszy.
Zarekwirowany aparat był mniejszy od zapalniczki i miał funkcje zmieniania głosu na męski, kobiecy i dziecięcy, a także nagrywania rozmów. Nie wykonano z niego żadnego połączenia.
Rzecznik ORA prosi o dodatkowe informacje
Pracownicy aresztu powiadomili o sprawie prokuraturę, która prowadzi śledztwo przeciwko złodziejowi, a także Okręgową Radę Adwokacką w Katowicach. – Dostałam taką informację, była ona jednak niezbyt szczegółowa, dlatego zwróciłam się do aresztu o jej rozszerzenie – powiedziała nam mecenas Monika Filipkiewicz, rzeczniczka dyscyplinarna Izby Adwokackiej w Katowicach.
Po uzyskaniu dodatkowych informacji na temat zdarzenia zdecyduje ona, czy wszczynać postępowanie dyscyplinarne wobec adwokata, który miał przemycić komórkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS