Zastanawiające jest, że Polska, kraj o deklarowanej przez ok. 90% Polaków przynależności do religii katolickiej jest – w przedświątecznej narracji – zupełnie wyzuta ze świątecznych akcentów Bożego Narodzenia przez wszechobecny „jazgot” komercyjnych zachęt handlowych.
Polska katolickość zniżyła się do owej nieszczęsnej „komercji świątecznej” w całości zawładniętej walką o rynek „nabywców” towarów i idei jako klientów „gorączki” świątecznych zakupów.
W ogólno-świątecznym nastroju zasadnie debatujemy o problemach społecznych w duchu zatroskania o jedność rodzin i pamięć o bliźnich samotnych oraz tych życiowo zagubionych, aby dać im wyraz naszej z nimi solidarności mocno akcentowanej miłością chrześcijańską.
Rzadko jednak słychać o wielkiej chrześcijańskiej symbolice Bożego Narodzenia religijnie mocno wyodrębnionej z duchowej symboliki Boga Jego ludzkim ucieleśnieniem w osobie Syna Bożego przybyłego do nas z nauką czynienia dobra w owym nadmiarze zła nas otaczającego.
Przybyły do nas Bóg wybrał ludzką drogę przybycia aby dowieść, że „wszystko co ludzkie nie jest mu obce”, więc jego nauczanie ma dla nas zrozumiałą ludzką logikę.
Zadziwiającym jest więc kiedy wysocy dygnitarze KK zbyt często posuwaj się do wrogiej narracji wobec środowisk kościołowi nieprzychylnych /LGBT, Feminizm, ateizm/ rugając antykościelnych interlokutorów obraźliwymi porównaniami z „zarazą” /abp Marek Jędraszewski/, czy „mentalnie tkwiącymi w komunistycznej zbrodniczej ideologii” /bp Wiesław Szlachetka/, która to narracja jest bardzo odległa od chrześcijaństwa, że aż antychrześcijańska.
Tak myślący polscy biskupi /jest ich dużo/ i środowisko apologetów toruńskiego ośrodka Redemptorystów /zwanego katolickim/ usiłują zawrócić bieg historii Polski do czasów o decydującym wpływie KK na życie publiczne, co jest nieodwracalną przeszłością odeszłą wraz z zanikiem państw wyznaniowych demokratycznie zastąpionych laickimi państwami o pełnym poszanowaniu wolności religijnych z konstytucyjnym rozdziałem religii /kościołów/ od państwa.
Tę współczesną rzeczywistość tak zwięźle określił papież Franciszek w książce „Powróćmy do marzeń. Droga ku lepszej przyszłości” /Dom Wydawniczy Rafael – 2020/ : „myślenie, że możemy wrócić do miejsca, w którym byliśmy jest iluzją”.
Wydaje się jednak, że nauki papieża Franciszka nie przypadają do gustu polskim hierarchom. Zresztą także rządzącym w Polsce katolikom, którzy na jubileuszach i świętach Radia Maryja „falują” posłusznie pod
„batutą” szafa radia o. Tadeusza Rydzyka.
Dziwny jest ten polski katolicyzm. Często słyszymy, że owo zachowanie biskupów i kleru typu Redemptoryści jest powodem odchodzenia wiernych od Kościoła. To jakiś usprawiedliwiający argument na przykrycie faktu utracenie wiary. Kto jest wiarą mocny nie zważa na „fanaberie” kleru, który wywodzi się z narodu i posiada takie same wady jak my wszyscy. Ci jednak, którym wiara /mimo własnej i bliźnich grzeszności/ daje poczucie moralnego oparcia dla porządności życia przykład złych pasterzy nie odstrasza od Kościoła Powszechnego. Oni rozumieją, że ten Powszechny kościół jest prawdziwym Kościołem, a nie purpuraci i kler koniunkturalnie zbratani interesami z władzą państwową. Smutnym problemem polskiego katolicyzmu jest więc bierność katolików widoczna brakiem zaangażowania w życie parafii, milczącym podporządkowaniem się i tolerowaniem różnych wybryków księży /proboszczów i biskupów/ zarówno w kwestiach politycznych jak i obyczajowych.
Religijnym odzwierciedleniem tej postawy jest właśnie Adwent przeżywany niezrozumiale milcząco mimo nadzwyczaj doniosłych symboli Bożego Narodzenia odnoszących się w pełni do naszego zwyczajnego życia daleko poza sferą religii.
W czasach dzisiejszego upadku autorytetów moralnych /także kościelnych/ przykłady porządności reguł życiowych oparte na moralności religijnej /nie mówię o bigoterii/ stanowią niepodważalny atut racji moralnych przeciwnych powszechnym dzisiaj nieetycznym i niemoralnym postawom całego establishmentu polskiej władzy nazywanego „sojuszem tronu z ołtarzem” niekoniecznie ujmowanego w cudzysłów.
Może więc epidemiczny przymus rodzinnego bycia razem przy wigilijnym stole i podczas Świąt uzmysłowi nam siłę wspólnoty jakimi są rodziny, te umocowane w chrześcijaństwie stanowiące Kościół Powszechny, który nie może być zdewastowany politycznym koniunkturalizmem zagubionych w zarozumialstwie pasterzy.
Wesołych Świąt!
PS.
Jakże żałosnym jest, gdy współcześni polscy „obrońcy” katolickości oburzają się na grafiki „świętych obrazów” z naniesionymi innymi znakami i natychmiast wnioskują do prokuratury o „surowe” kary dla autorów owych grafik:
„W weekendowym wydaniu „Wysokich Obcasów”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, umieszczono grafikę ilustratorki Marty Frej, na której Matka Boża ma maseczkę z błyskawicą – symbolem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, a także czarną parasolkę, która była symbolem demonstracji przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych.
Na publikację zareagował europoseł Dominik Tarczyński. Polityk PiS poinformował, że w poniedziałek złoży zawiadomienie do prokuratury ws. okładki. Tarczyński, który był gościem TVP Info, wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na takie zawiadomienie.”
www. Gazeta Wyborcza, Wysokie Obcasy, i grafika z Maryją i piorunami, aborcja. Tarczyński w Jedziemy: To ramię totalnej opozycji – tvp.info
Gdyby poseł Tarczyński był wiernym uczniem Chrystusa, a nie zwyczajnym bigotem, to znałby tę ewangelię:
„I uderzył jeden z nich sługę arcykapłana, i odciął mu prawe ucho. A Jezus odezwał się i rzekł: Zaniechajcie tego! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go” (Ew. Łukasza 22:50-51).
Prokurator nie zastąpi wrażliwości chrześcijańskiej!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS