A A+ A++

W ubiegły czwartek rano zerwałem się skoro świt. Obudziły mnie lawinowo przychodzące na mój telefon sygnały komunikatów. – Co u diabła? – pomyślałem. Alerty pogodowe, burze, wichury, tajfuny? Wyskoczyłem z łóżka, żeby pozamykać okna.

Okazało się, że nic z tych rzeczy. To była fala komentarzy po przegranym przez polską reprezentację piłkarską meczu z Belgią.

Komentatorzy nie przebierali w słowach. “Blamaż” to było najlżejsze określenie. Trochę się zdziwiłem tym ich zdziwieniem i zjadliwym tonem. W beznadziei piłkarskiej przecież tkwimy od lat i wciąż nie zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Zasadniczo zastanawia mnie masochizm polskich kibiców (oni nazywają to wiernością), którzy ciągle oglądają mecze naszej drużyny, a potem się wkurzają. To mniej więcej tak, jakbym ja chodził uparcie na koncerty orkiestry, która nie dość, że nie umie grać, to jeszcze gra na rozstrojonych instrumentach. Naciąć się można raz. Ewentualnie drugi raz dać szansę. Jak mawiają Niemcy: pierwszy raz – żaden raz, drugi raz – to już raz.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMichniewicz: Zagraliśmy lepiej, ale dystans do Belgii się nie zmienił
Następny artykułTauron Nowe Technologie podpisuje list intencyjny ws. magazynowania energii z OZE