Znak zakazu umieszczono niedawno w przejściu podziemnym na dworcu głównym PKP przy ul. Dworcowej. Do tej pory obostrzenia przejazdu łącznikiem, który nie tylko doprowadza na perony, ale spina dwie części miasta, dotyczyły jedynie rowerzystów. Ostatnio także deskorolkarzy, hulajnogistów i rolkarzy. I o ile, w przypadku dwóch pierwszych, deskorolkę lub hulajnogę, można wziąć pod pachę i przenieść, w przypadku rolkarzy tunel jest nie do zdobycia.
– W Zielonej Górze środowisko rolkarzy liczy na Facebooku około 1 tys. osób. Raz w tygodniu przejeżdżali tym przejściem, aby dostać się na Trasę Północną albo np. pojechać nową drogą rowerową do Cigacic. Zawsze robili to ostrożnie, aby nikogo z pieszych nie zahaczyć. Ten podziemny tunel to jeden z nielicznych łączników z ulica Sulechowską, a rolkami nie da się wszędzie przejechać – tłumaczy Jacek Budziński, radny PiS w ratuszu. Wstawił się za rolkarzami, bo odebrał mnóstwo sygnałów, że przepis jest absurdalny.
– Nikt też z rolkarzy nie wozi ze sobą butów na zmianę, bo ich zakładanie trwa kilkanaście minut i zdejmowanie drugie tyle. Rolki często mają dwie pary sznurówek oraz inne klamry i zabezpieczenia. Inne drogi do ul. Sulechowskiej wiodą przez dziurawe chodniki lub kostkę – mówi radny.
W ratuszu złożył interpelację. Dlaczego? Choć przejście podziemne należy do PKP, to budowę samego łącznika wsparło także miasto. Właśnie z myślą, by łączyć dzielnice.
– Rolkarze proszą o ponowne udostępnienie dla nich podziemnego przejścia, tym bardziej, że w myśl przepisów rolkarze traktowani są jak piesi – argumentował Budziński.
Co na to miasto? Wysłało pismo do kolejarzy.
Dyrektor PKP PLK uważa, że przepis jest zgodny z przepisami spółki. Dobro nadrzędne – dbać o pasażera kolei. – Zakaz nie jest żadną przekorą bądź złośliwością z naszej strony – odpisał Budzińskiemu Mariusz Olejniczak, dyrektor zielonogórskiego oddziału PKP PLK. I tłumaczy, że przyczyną wprowadzenia zakazu był wypadek.
– Rolkarz zjechał z pochylni i uderzył w ścianę tunelu. Interweniowało pogotowie, został przewieziony do szpitala – wyjaśnia dyrektor. I dodaje, że przepisy nie definiują wprost, jak traktować osobę poruszającą się na deskorolce lub rolkach, bo przecież poruszają się szybciej niż pieszy. – I tym samy stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa – dodaje dyrektor. Poleca by rolkarze jeździli gdzie indziej. – Jest wiele takich miejsc w mieście – kończy.
Budziński proponuje salomonowe rozwiązanie. – Rolkarze i władze dworca powinny się spotkać i wypracować kompromis. Na pewno istnieje możliwość, by było bezpiecznie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS