„Dzisiaj dopiero co wróciłem z duszpasterskiego wyjazdu w rejon Odessy i Mikołajowa (…). Zdarzyło mi się też odwiedzić naszych zranionych wojskowych. Szczególnie dotknęła mnie możliwość spotkania z jednym z nich, który otrzymał dwie ciężkie rany. Szczerze opowiedział on o swoich przeżyciach, swoich ranach i jakby ostrzegł mnie, że ci, którzy przeżyli dramat wojny, którzy byli na froncie, mają naprawdę poważne trudności z powrotem do normalnego życia. Bardzo łatwo znaleźć się na wojnie, ale ciężko z niej wyjść. On miał wrażenie, że nawet w szpitalu otaczają go wrogowie – mówił abp Szewczuk. – Te wewnętrzne rany, jakie wojna zadała ukraińskiej rodzinie potrzebują zrozumienia, uwagi, opieki duszpasterskiej, modlitwy oraz szczególnej pomocy. W trakcie naszych odwiedzin, zdarzyło mi się widzieć łzy ojców i matek, którym okupanci przemocą odebrali dzieci. Wielu z tych naszych rodaków, którzy, czasem nawet cudem, wyjechali z okupowanych ziem, opowiada o niewyrażalnych poniżeniach i zastraszaniu w obozach filtracyjnych, przez które się przechodzi przed wyjazdem z zagrabionych terytoriów. W ogromnej liczbie przypadków różnych członków rodziny filtrują osobno i czasem z przerażeniem tata wraz z mamą widzą, że ich samych wypuścili, ale wzięli ich dziecko. Gdzie te dzieci są? Ile ich jest? Do końca nie wiemy. Widziałem łzy taty i mamy niewiedzących, gdzie znajduje się ich dziecko.“
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS