Rokrocznie w Polsce wybierane jest Młodzieżowe Słowo Roku (no, oczywiście poza 2020, gdzie niestety w kontrowersyjnych okolicznościach ogłoszenie zwycięzcy odwołano). Świetna inicjatywa, którą można by rozszerzyć na cały świat. Powiem więcej – nie wybierajmy najpopularniejszego wyrazu roku – postawmy na Słowo Dekady! Będę szczery, nie zastanawiałbym się długo nad tym, kto powinien zasiąść na tronie. Jedno słowo – subscription.
To, do jakiej rangi urosły usługi abonamentowe w ciągu ostatnich kilku lat, jest nieporównywalne do czegokolwiek innego. Ten typ zakupów zawładnął dosłownie każdą dziedziną naszego życia i nic nie wskazuje na to, aby miało to choćby lekko hamować. Jest wręcz przeciwnie – coraz częściej spotykam się z zupełnie nowymi pomysłami na propagowanie takich planów. Nie będę zaskoczony, jeśli wyskoczą mi z lodówki.
No, a skoro o lodówkach – je oczywiście także możemy nabyć w modelu abonamentowym (nie kłamię, spójrzcie sami). Czytałem już o elementach kobiecej higieny w formie subskrypcji, ciekawym programie z butami Nike dla dzieci, żyletkach, mięsnych boxach i tak dalej… Jest tego naprawdę sporo i jestem przekonany, że każdy choć raz miał styczność z tego typu planem.
Abonamenty w popkulturze
Oczywiście forma płatnych subskrypcji od dawna funkcjonuje także w popkulturze – w głównej mierze objawia się pod postacią streamingu wideo. Lata minęły przecież od startu Netflixa, a w ślad za nim poszła (i dalej idzie) cała masa podobnych serwisów na świecie (HBO Go, Prime Video, Apple TV +, Disney+ itd.), jak również w Polsce (Ipla, TVN Online, CDA Premium). Ci pierwsi pokazali, jak wiele można ugrać.
Branża gier wideo bardzo często sięga po rozwiązania z innych gałęzi kultury popularnej, co nie może zaskakiwać. Przez wzgląd na to mamy dziś całą masę podobnych abonamentów, które udostępniają pewną liczbę gier w zamian za comiesięczną, stałą opłatę. Wymieniać można prawie w nieskończoność: EA Play, Ubisoft+, PlayStation NOW, Humble Choice i najpopularniejszy ze wszystkich Xbox Game Pass.
Wielkie biblioteki przeróżnych dzieł stoją przed nami otworem. Popkultura nie była nigdy tak bardzo dostępna i tak tania w użytkowaniu. W gruncie rzeczy wystarczy raz w miesiącu korzystać z nowej gry albo nowego filmu, by szybko wyjść na plus względem kupowania wersji płytowych. Abonamenty zdążyły się zakorzenić w kulturze popularnej i nic nie wskazuje na to, aby miały z niej zniknąć – przynajmniej nie w najbliższych latach.
Wygoda
Jestem przekonany, że większość z Was, Drodzy Czytelnicy, miała kiedykolwiek choćby krótki dostęp do któregokolwiek z powyższych. Polecam przeliczyć sobie, jak dużo pieniędzy miesięcznie schodzi na tego typu usługi. Tu Spotify, tam Game Pass i Ubisoft+, a jeszcze w kolejne dni odnawiają się Netflix oraz HBO Go… Grosz do grosza i wychodzi całkiem niemała suma. Wiecie jednak, czemu tak łatwo nam je wydawać? Nawet tego nie odczuwamy.
Na tym właśnie korzystają wszyscy właściciele takich platform. Nie musimy miesiąc w miesiąc przelewać pieniędzy, więc psychicznie nic nas to nie kosztuje – żadnego wysiłku. Gdybyśmy musieli te czynności powtarzać, to nawet z samego lenistwa często byśmy po prostu odpuszczali konkretne miesiące, gdy nie korzystamy. Jest natomiast wygodnie. Nie myślimy, ucieczkę tych pieniędzy zdążyliśmy sobie wkalkulować i nawet jej nie zauważamy, a gdy chcemy pograć i coś obejrzeć, mamy luz.
No i chyba nigdy nie brakuje nam opcji na nudę. Nie musimy zmieniać płyt w napędzie, a co więcej – nie musimy ich ciągle kupować. Odpalamy ogromne biblioteki gier i filmów, a następnie wybieramy to, na co mamy w tym momencie ochotę. Nie ma żadnych przeszkód, aby za kilka minut rzucić tytuł w kąt i odpalić nowy. Nawiasem – tego rodzaju nadmiar też jest zły i rodzi pewne patologie w obcowaniu z popkulturą, ale o tym w innym tekście.
Przyszłość stoi otworem
W całkiem zgrabny sposób możemy przejść teraz do clou wywodu i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie zadane w tytule. Czy abonamenty są przyszłością branży gier wideo? Spójrzmy na liczby. Najnowsze dane od Microsoftu, bo na nim warto się oprzeć, pochodzą z 21 września. Jak przekazał Tom Warren z The Verge, ówczesna liczba subskrybentów usługi Xbox Game Pass wynosiła 15 milionów. Oznacza to, że tylko od kwietnia urosła o aż 50% (wtedy wynik wynosił równe 10 milionów). Imponujący postęp, temu nie można przeczyć.
Kolejne wyniki powinniśmy poznać za kilka tygodni i mam nadzieję, że dadzą nam jeszcze bardziej wymowny obraz tego, że abonamenty rzeczywiście są przyszłością branży gier wideo. Jestem przekonany, że premiera Xboksów Series S oraz Series X na to wpłynęła. Przy czym należy wspomnieć, że w przypadku konsoli bez napędu, aż 40% nowych posiadaczy Game Passa korzysta właśnie z niej. Bardzo wymowne i rzuca nieco światła na rosnące zainteresowanie taką formą korzystania z rozrywki.
Reasumując…
Uważam, że wszyscy dążymy do wygody, a abonamenty właśnie to oferują. Ich siła rośnie (tu warto przytoczyć choćby ostatni ruch WarnerMedia), a kolejni ludzie przekonują się do tego typu płatności. Pisałem już kiedyś, że sprzedaż cyfrowa prędzej czy później zacznie wypierać wydania fizyczne, które staną się czymś ekskluzywnym. Wszystko przez to, że nasze regały nie są z gumy, a przestrzeń cyfrowa, w pewnym sensie, jest.
Koniecznie dajcie znać, co Wy myślicie na ten temat i w jaki sposób podchodzicie do abonamentów. Jesteście wśród osób, które twierdzą, że to najlepsza forma sprawdzania nowości, czy może siedzicie po przeciwnej stronie barykady i wolicie mieć konkretne tytuły „na własność”, zamiast je po prostu „wypożyczać” na pewien okres czasu? Czekamy na Wasze komentarze!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS