Elektrochemioterapia ma obiecujące wyniki w leczeniu przerzutów do skóry. Daje ulgę w cierpieniu, leczy gnijące rany. Prof. Dawid Murawa, chirurg onkolog w Zielonej Górze leczy już pierwszych pacjentów, ale na razie bez refundacji NFZ. Choć ośrodki są w Polsce tylko trzy, wytyczne MZ są zaporowe, by spełnić kryteria refundacji. – Obecnie przygotowujemy propozycję zmiany rozporządzenia – odpowiada ministerstwo zdrowia.
Pierwsze pacjentki, mieszkanki Lubuskiego, są już po zabiegu, czują się dobrze. Pierwsza z kobiet ma 56 lat, druga 61 lat. Zakwalifikowały się na zabieg, bo u obu klasyczna chemioterapia przestała działać. Mimo mastektomii rak rozsiał się do skóry. Elektrochemioterapia jest dla nich ostatnim ratunkiem, daje obiecujące 80-90 proc. powodzenia.
Podczas 20-minutowego zabiegu, wykonanego w pełnej narkozie, chirurg w zaatakowane nowotworem miejsce wbija elektrody, przez które przebiega prąd zmienny niszczący zmianę, jednocześnie do wnętrza jej komórek podaje chemioterapeutyk. Komórki nowotworowe obumierają i rozpadają się. Rana zaczyna się goić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS